Telewizja publiczna miała problem. Musiała coś postanowić. Zamiast meczu Manchesteru United z Realem Madryt postanowiła pokazać starcie Borussii Dortmund z Szachtarem Donieck. Borussii, w której gra trzech Polaków. W sieci oburzenie. To skandal! Myślą o sezonowcach, a nie o prawdziwych kibicach! To dziwne, bo ja sezonowcem nie jestem, a wolę oglądać Borussię. Coś ze mną nie tak?
W serwisie Pod Pressingiem tekst z ostrym tytułem: "Go home TVP, you're drunk". Autor - Mateusz Marchewka - pisze ironicznie, że jedynka musi przecież mieć swoją misję i promować polskich sportowców. Fragment: "Wszystko fajnie, tylko gdzie w tym kibice? Naprawdę Robert Lewandowski jest w stanie przyciągnąć przed telewizory więcej ludzi niż Cristiano Ronaldo i Robin van Persie? Jeśli tak, to w jakim kraju my żyjemy?".
Polacy grają, są gwiazdami, pokonują Real
No więc Mateuszu - tak, to oczywiste, że Lewandowski przyciągnie więcej kibiców niż największe światowe gwiazdy. W jakim kraju żyjemy? W takim, gdzie po nagłych sukcesach w skokach zaczyna się totalna małyszomania. Między innymi właśnie dlatego, że my - Polacy - tak pragniemy sportowych sukcesów. Mówił mi o tym w Wiśle właśnie Małysz, wywiad z nim w naTemat już wkrótce.
Borussia jest tego świetnym uosobieniem. Klub, gdzie trzej Polacy najczęściej wybiegają w podstawowym składzie. Ba - są jednymi z największych gwiazd. Wreszcie - klub, który w grupie zdobył aż 4 punkty w rywalizacji z Realem Madryt. Raz wygrał i raz pechowo, w samej końcówce, zremisował. Klub, który ten wielki Real wyprzedził w tabeli.
Zresztą wystarczy krótko przeanalizować, co działo się w fazie grupowej, by dojść do wniosku, że mecz Borussia - Szachtar wcale nie musi być gorszym widowiskiem niż Manchester - Real. "Wiesz, dla mnie to jest tak, że ani Borussia, ani Szachtar, nawet jeśli awansują, to później i tak nie mają najmniejszych szans" - mówi mi właśnie kolega z redakcji. Nie zgadzam się. Jestem przekonany, że Borussia - pewnie ona przejdzie z tej pary - jeżeli tylko uniknie potem potentata, powinna grać w półfinale.
Zapychacz? Szanujmy się
Inna wypowiedź znajomego, wysłał mi ją na Facebooku. Cytuję: "Wybrali jak głupcy. BVB to nie repra. Ja, jako widz, chcę obejrzeć najlepszy mecz, a nie zapychacz, tylko dlatego, że w BVB gra trzech Polaków". Cóż, jeżeli taki mecz jest zapychaczem, to ja, zachowując proporcję, nie widzę żadnego, który zasługiwałby dzisiaj na miano prawdziwego hitu. Trzeba by chyba sklonować pierwszą jedenastkę Barcelony i kazać jej grać z jej pierwowzorem.
Wczoraj w internecie dominował hejt i szkalowanie TVP. Jak oni mogą? Stają się tubą propagandową Borussii, mogliby przenieść się z Woronicza właśnie do Zagłębia Ruhry. Taki mecz, Mourinho kontra Ferguson, i nie ma go w telewizji. To jest w całej tej sprawie zabawne - że publiczną krytykowali ci, którzy wcale nie są na nią skazani. Którzy równie dobrze mogą odpalić sobie dowolny mecz w internecie. I wybrać Manchester - Real.
Nie tylko sezonowcy
Głosu tych przyzwyczajonych do telewizji, nie znających pojęcia "streaming", nie usłyszeliśmy i nie usłyszymy. Oni się ucieszą, bo będą grać Polacy. Ci, których widzieli na Euro. Bo będzie za kogo trzymać kciuki. Za naszych. Rafał Stec pisze na swoim blogu, że TVP to platforma dla sezonowców i jej wybór jest oczywisty.
Zgadzam się. Tylko, że … sam wolę obejrzeć mecz Borussii z Szachtarem. Od czasu Legii Warszawa w latach 90. nie było takiej sytuacji, że klub, w którym tyle do powiedzenia mają trzej Polacy (lub więcej), gra w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. A Manchester - Real? Takie hity były. Są. Będą. Poza tym, kto da mi gwarancję, że obejrzę w nim grad bramek i przeżyję wielkie emocje? Że ten dwumecz nie będzie zdominowany przez taktykę i ostrożność?
Ktoś powie, że Borussia ciągle jest w telewizji. Jeden mecz, drugi, trzeci. Raz z wielkim, raz z przeciętnym rywalem. Powie ktoś, że to może się znudzić. Mnie kompletnie nie nudzi. Dla mnie Borussia to nie tylko Polacy, ale też piękny styl gry. Ofensywnie, ciekawie, po ziemi. Jest co oglądać. Na Facebooku powstała wczoraj grupa, nazwana "Mówię nie notorycznym meczom Borussii w TVP". Ma już ponad 6 tys. fanów. Ja się nie zapiszę. Gdyby się dało, kliknąłbym nawet "unlike".
A gdyby tak postanowiono na odwrót?
Wyobraźmy sobie, że wracamy do Londynu, na igrzyska. I walka Damiana Janikowskiego o brąz idealnie nakłada się na finał 100 metrów mężczyzn. Też byście narzekali? Mówili, że Bolt to przecież legenda, człowiek zarabiający miliony, może pobije rekord świata, a Janikowski to przecież skromny zapaśnik, uprawiający niszowy sport? Litości. Tu nie chodzi o jakiś patriotyzm na siłę, co też usłyszałem. Chodzi o to, że mamy Polaka, w tym przypadku zdominowaną przez Polaków drużynę, która ma szansę zrobić furorę. To piękna historia.
Cała ta sytuacja dobrze pokazuje, jakimi jesteśmy hipokrytami. Dwa takie mecze nieszczęśliwie będą toczone w tym samym czasie. TVP musi wybrać. Decyduje. Rozsądnie. A gdyby postanowiła inaczej? Wydaje mi się, że oburzenie byłoby nie mniejsze. Już nawet widzę te argumenty: gdzie wasz patriotyzm? Tutaj Polacy grają o ćwierćfinał, a wy pokazujecie mi tych, których w meczach o taką stawkę mogę oglądać co roku? Jesteście żałośni.
Szczerze? Wydaje mi się, że w tym drugim przypadku argumenty krytyków są bardziej na miejscu. Łatwo jest uderzać w TVP, to ostatnio dość popularne. Ba - sam często jestem krytyczny wobec publicznej i tego, jak pokazuje sport. Trudniej jest spojrzeć na sprawę z dystansem i wziąć ją w obronę.
Dostałem z 1000 gniewnych tweetów ale zaprawdę powiadam wam, byłby jeszcze większy lament gdyby TVP ogłosiła, że nie pokaże Borussii.
Paweł Machitko
Bawi mnie, że protestują internauci, którzy mogą sobie wybrać prawie dowolny mecz w prawie dowolnej jakości, z lepszym komentarzem.
Rafał Stec
na swoim blogu:
Wybór TVP zdaje mi się oczywisty. Nawet ustawa specjalną ochroną otacza u nas mecze kadry narodowej, uważając za dobro podstawowe futbol rodzimy, nie zaś najlepszy. Borussia przynależy oczywiście do Dortmundu, ale role odgrywane w niej przez Lewandowskiego, Błaszczykowskiego i Piszczka sprawiają, że mieści w sobie więcej niż cząstkę reprezentacji Polski. Nie w sensie formalnym rzecz jasna, firma pozostaje niemiecka - myślę tutaj o uczuciach kibiców, którzy nadal utożsamiają się z rodakami kopiącym dla obcych marek, choć coraz częściej deklarują się fanami rozmaitych Manchesterów lub Reali. CZYTAJ WIĘCEJ