"Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku" – rzucamy na prawo i lewo. Nawet się nad tymi słowami nie zastanawiamy, bo przecież to oczywiste: okres świąteczny ma być wesoły i szczęśliwy. Radosny, rodzinny, spokojny, magiczny. Tyle że czasami Gwiazdka taka po prostu nie będzie, wręcz przeciwnie: dla wielu z nas to najsmutniejszy czas w roku.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Pandemiczne święta były dziwaczne. Napełniły nas lękiem, samotnością i tęsknotą. Teraz, gdy ten czas (na szczęście!) jest już za nami, wróciliśmy do "normy". Boże Narodzenie znowu ma być rodzinne, gwarne, radosne. Planujemy spotkania z bliskimi, kupujemy (za drogie) składniki na świąteczne dania, pakujemy prezenty i słuchamy radosnych hitów z dzwoneczkami w tle.
I to jest piękne, bo Gwiazdka to naprawdę niezwykły czas. W powietrzu czuć magię, bliskość i miłość. Owszem, święta potrafią być też irytujące, męczące i rujnujące domowy budżet, ale hej, przecież tak ma być, prawda (odpowiedź: wcale nie)? Przyjmujemy więc Boże Narodzenie na dobre i na złe, w zdrowiu i chorobie. W końcu są tylko raz w roku.
Święta mogą być smutne
W tym świątecznym ferworze zapominamy jednak, że nie dla wszystkich ten okres jest szczęśliwy. Pandemia już praktycznie się skończyła, więc smutek wyrzuciliśmy za burtę. W naszej kulturowej, bożonarodzeniowej mitologii, po prostu go nie ma. Gwiazdka jest wesoła i koniec.
Nasza kultura wprowadziła terror szczęśliwych świąt. Masz się radować, cieszyć i słuchać Mariah Carey, bo inaczej jesteś Grinchem i Scroogem. To nie tylko jest potwornie egoistyczne, ale przede wszystkim nieludzkie i nierealne, bo nawet w tak "magicznym" czasie, jak w grudniu, nie znikają nasze problemy, traumy, tęsknoty, choroby i cierpienia.
Święta to dla wielu najsmutniejszy czas w roku. Dla niektórych każde bez wyjątku, bo już zawsze będą kojarzyły im się ze śmiercią lub stratą ukochanej osoby. Czasami odczuwają jej brak przy wigilijnym stole, a czasem przeżywają wtedy realną rocznicę najgorszego dnia swojego życia, bo owszem, w Boże Narodzenia ludzie również umierają i odchodzą.
Dla innych tegoroczne święta będą wyjątkowo smutne, bo stracili pracę, mają kłopoty finansowe, rozstali się, walczą z wyniszczającą chorobą, cierpią na depresję, rozstali się z partnerem, pokłócili z rodziną i tym razem nie spędzą z nimi Wigilii. Można wymieniać, wymieniać i wymieniać, bo każdy z nas ma swoje własne nieszczęścia i troski.
W święta intensywniej odczuwamy nie tylko radość, ale również smutek. Nasze problemy są znacznie bardziej wyraźne. Reklamy z bliskimi zgromadzonymi przy stole przypominają nam, że jesteśmy samotni i nie ma już obok nas kogoś, kogo kochaliśmy. Sklepowe oferty i promocje uświadamiają, że nie mamy pieniędzy ani na prezenty dla dzieci, ani na świąteczne dania, a radosne piosenki doprowadzają nas z tych powodów do łez.
Smutek, tęsknota, żałoba, lęk wpędzają nas w tym okresie w dodatkowe poczucie winy i sprawiają, że czujemy się jeszcze bardziej beznadziejnie. Bo przecież w święta nie można się smucić, a oto jesteśmy: zapłakani, przygnębieni, biedni, rozczarowani i sami jak palec. Wszystko wokół pulsuje radością, a u nas szarość i mrok, rozpacz i żal.
Dlatego wiele ludzi decyduje się w grudniu i styczniu na ostateczny krok: odebranie sobie życia. Powiemy: ale jak to, zabić się w święta? To potworny egoizm, zostawić rodzinę w taki magiczny czas! Posłuchajmy sami siebie: egoizmem jest to, co mówimy. Niektórzy po prostu nie dają już rady, co jest tragedią nie do opisania.
Pamiętaj o (świątecznej) życzliwości
Święta mogą być wesołe, ale wcale nie muszą. Jasne, w idealnym świecie (i świątecznym filmie) byłyby takie dla każdego, ale nie żyjemy w idealnym świecie. Radujmy się, jeśli tak się właśnie czujemy, ale dopuśćmy też do siebie myśl, że ta radość wcale nie jest obowiązkowa.
Najważniejsza w święta wcale nie jest mityczna radość, ale życzliwość. To ona powinna być dla nas kluczowa w tym okresie, zwłaszcza że wielu Polaków to chrześcijanie i katolicy. A czy miłosierdzie nie jest fundamentem wiary? Lubimy o tym zapominać, najważniejsze, żeby nam było dobrze, a inni mogą spadać na drzewo, w tym przypadku na czubek choinki.
Oczywiście dobre serce i empatia nie przynależą tylko do konkretnej religii, wszyscy powinniśmy się tym kierować, nieważne w kogo wierzymy. Jednak jest coś absurdalnego i niezwykle smutnego w "prawdziwych katolikach", którzy zamykają oczy na ciche cierpienie tuż obok nich.
Bądźmy życzliwi. Ta świąteczna pomoc wcale nie musi być finansowa, chociaż jest ona nie do przecenienia. Warto wspomóc liczne charytatywne zbiórki albo ufundować komuś święta, kupując przynajmniej kilka dodatkowych produktów w zatłoczonych supermarketach.
Jednak czasami pomoc jest znacznie mniej "spektakularna", ale subtelniejsza. Czasem wystarczy po prostu być obecnym. Patrzmy na ludzi wokół nas, słuchajmy, pomagajmy. Spytajmy członków naszej rodziny, przyjaciół, znajomych z pracy, jak się czują. Może przeżywają kryzys emocjonalny? Może czekają ich samotne święta? Może potrzebują pomocnej dłoni albo chociaż dobrego słowa?
Nie zapominajmy o prawdziwym znaczeniu świąt: o życzliwości. Nie każdy będzie się cieszył w te święta, dlatego nie terroryzujmy radością. Terroryzujmy empatią, nie tylko w Boże Narodzenie.
Znajdujesz się w trudnej sytuacji, przeżywasz kryzys, masz myśli samobójcze?
– Telefon interwencyjny dla osób w trudnej sytuacji życiowej Kryzysowy Telefon Zaufania – wsparcie psychologiczne: 116 123 czynny codziennie od 14.00 do 22.00
– Całodobowe centrum Wsparcia dla osób w kryzysie emocjonalnym: 800 70 22 22
– Bezpłatny kryzysowy telefon zaufania dla dzieci i młodzieży: 116 111
– Jeśli w związku z myślami samobójczymi lub próbą samobójczą występuje zagrożenie życia, w celu natychmiastowej interwencji kryzysowej zadzwoń pod numer 112 lub udaj się na oddział pogotowia do miejscowego szpitala psychiatrycznego.