W nocy z piątku na sobotę w Zakopanem spłonęła drewniana, zabytkowa willa "Skaut". W środku znajdowała się cała masa materiałów łatwopalnych. Teraz na jaw wychodzą nowe, niepokojące fakty. W tle jest bowiem odrzucony wniosek o rozbiórkę budynku na rzecz postawienia domów jednorodzinnych.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W nocy z piątku na sobotę straż pożarna mierzyła się z wyjątkowo trudną akcją gaśniczą. Postawiona w 1910 roku willa "Skaut" niemal doszczętnie spłonęła
W budynku było kilka butli gazowych, kanistrów z benzyną i kanistrów z ropopodobnymi substancjami. Wciąż trwa ustalanie przyczyny pożaru
Wyszło też na jaw, że właściciel nieruchomości chciał zbudować domy jednorodzinne kosztem zabytku
Spłonął cud architektury regionalnej. Nowe fakty ws. pożaru w Zakopanem
To był "cud" małopolskiej architektury. Willa "Skaut" od 1910 roku była nieodłącznym elementem lokalnego krajobrazu. Co więcej, nie był to jedynie pustostan. Jeszcze kilka miesięcy temu budynek miał swoich gospodarzy.
Nowy właściciel nieruchomości przy Bulwarach Juliusza Słowackiego wyprosił z willi lokatorów, a następnie złożył wniosek o rozbiórkę budynku. Powód? Chęć wybudowania sześciu domów jednorodzinnych na sprzedaż.
Inicjatywa legła w gruzach szybciej niż mogłoby się zdawać. Zarówno miejski, jak i wojewódzki konserwator dostrzegli, że willa podlega specjalnej ochronie, bowiem jest wpisana na listę zabytków.
Była małopolska konserwator zabytków, Monika Bogdanowska, stwierdziła wprost w mediach społecznościowych, że mamy do czynienia z podpalaczem. "Dziś w nocy pożegnaliśmy 'Skauta' (...) Trudno opisać, jak serce boli. Choć podpalacz był jeden, to wielu ma ją na sumieniu!" – stwierdziła.
W rozmowie z Onetem rzecznik zakopiańskiej straży pożarnej Andrzej Król-Łęgowski stwierdził, że ustalenie przyczyny pożaru w trakcie interwencji było niemal niemożliwe. – To będą ustalać policjanci. Wiem, że pracują już na miejscu – podkreślił.
– To była bardzo, bardzo trudna akcja gaśnicza – mówił Król-Łęgowski, po czym wymienił szereg odnalezionych w willi materiałów łatwopalnych: – Znaleźliśmy tam trzy duże butle gazowe i pięcioro małych. Do tego kilka kanistrów z benzyną i kilka innych z substancjami ropopochodnymi. Jakby tego było mało, znajdowało się tam też masę lakierów.
Policjanci ustalają przyczyny pożaru
W akcji gaśniczej uczestniczyło aż 10 jednostek straży pożarnej, czyli aż 60 osób. Do działań konieczne było wykorzystanie nie tylko wody, ale także specjalnej, ciężkiej pianki gaśniczej. Straty wyceniono na 200 tysięcy złotych.
Warto jednak podkreślić, że to nie w kompetencji strażaków jest ocenianie przyczyn pożaru. W tym celu do pracy kieruje się biegłych, powoływanych przez policję, pracujących pod nadzorem prokuratury.
Co więcej, budynek nie spełniał wymogów na rozbiórkę, bowiem stan techniczny konstrukcji i całego obiektu pozwalał na przeprowadzenie remontu konserwatorskiego. Czy jednak faktycznie mamy do czynienia z podpalaczem? Dopóki nie stwierdzą tego służby, trudno o potwierdzenie tej tezy.
Onet zwraca jednak uwagę, że już wcześniej przez wzgląd na podobne incydenty pod Tatrami doszło do "wyczyszczenia" terenów przy ul. Kościuszki, Nowotarskiej czy na Parcelach Urzędniczych.