W poniedziałek w programie "Uwaga" widzowie mogli zobaczyć wywiad z adwokatem Pawłem Kozaneckim. Mężczyzna stał się rozpoznawalny po tym, gdy spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym skomentował słowami, że jego ofiary jechały "trumną na kółkach". Na Twitterze wrze, a TVN jest krytykowany za dopuszczenie go do głosu. Jan Śpiewak nazywa adwokata "dresiarzem w todze". Redakcja odpowiedziała na krytykę.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Paweł Kozanecki znany jako adwokat od "trumny na kółkach" pojawił się w programie "Uwaga"
Internauci, a także politycy czy osoby ze środowiska adwokackiego krytykują za to stację oraz stan polskiej adwokatury
Szczególnym echem odbił się fragment wywiadu, w którym łódzki adwokat wyjaśnia, czemu badania wykazały, że był pod wpływem kokainy
TVN krytykowany za wywiad z adwokatem od "trumny na kółkach"
Przypomnijmy zdarzenie, w którym brał udział Paweł Kozanecki. Wszystko stało się we wrześniu 2021 r. gdy mężczyzna wracał z wesela Martyny Kaczmarek (modelki plus size i aktywistki feministycznej, znanej ostatnio lepiej dzięki udziałowi w programie "Top Model").
Na wąskiej drodze między Jezioranami a Barczewem doszło do zderzenia dwóch aut. Jedno z nich było prowadzone właśnie przez łódzkiego adwokata, drugim jechały matka z córką. Obie kobiety straciły życie. Paweł Kozanecki na swoim Instagramie uznał, że taktowne jest powiedzenie, iż kobiety zginęły, bo jechały "trumną na kółkach", chociaż to on autem zjechał ze swojego pasa, a kobiety jechały po właściwej stronie.
Na chwilę zapanowała medialna cisza, aż adwokat pojawił się nagle w programie "Uwaga" telewizji TVN. Tam wyjaśnił między innymi, że badania, które przeszedł, mogły wykazać obecność narkotyków w jego organizmie, ponieważ: "może niechcący wziął czyjąś szklankę i trafił na taką z kokainą".
TVN porównano do TVP
W sieci zawrzało, a krytykujących stację telewizyjną komentarzy nie brakuje głównie na Twitterze. Mocną tezę postawiła Anna Górska, członkini zarządu partii Razem. Krytykując TVN, porównała go do telewizji TVP i nawiązała do ostatniej sprawy wybuchu granatnika w komendzie policji.
"Różnica pomiędzy obroną komendanta strzelającego z granatnika w TVP, a obroną przez TVN znanego adwokata, który zabił na drodze dwie osoby, jest tylko taka, że za rok będzie inny komendant i inna TVP, a TVN dalej będzie bronił naćpanych bogoli" - napisała na Twitterze.
Jan Śpiewak adwokata nazwał "dresiarzem w todze" i odwołał się raczej do upadku adwokatury w Polsce, na co dowodem jest fakt, że mężczyzna po zabiciu 2 osób nadal wykonuje zawód zaufania publicznego.
Zawrzało także w środowisku adwokackim, a koledzy po fachu przyznają, że wstydzą się za zachowanie Pawła Kozaneckiego. Jakub Wende, adwokat specjalista prawa karnego i członek Naczelnej Rady Adwokackiej na swoim Twitterze udostępnił tylko fragment, w którym Kozanecki nieudolnie tłumaczy się z tego, że badania wykazały obecność kokainy i skomentował go dosadnie i krótko: "niepojęte na wielu poziomach".
"To się zwyczajnie w głowie nie mieści, co zrobił TVN" - piszą inni komentujący.
"Hej 'Uwaga TVN', w Polsce niemal codziennie (jeśli nie codziennie) ktoś zabija kogoś samochodem. Z iloma takimi osobami zrobiliście programy?" - zauważają.
Wielu odbiorców stwierdziło, że stacja, pozwalając Pawłowi Kozaneckiemu na wyjaśnianie swojego zachowania, dała mu zbyt wiele przestrzeni na usprawiedliwianie siebie. Inni piszą wręcz, że TVN stanął po stronie adwokata lub, że Kozanecki został "gwiazdą TVN".
Portal wp.pl opublikował oświadczenie, jakie otrzymał z telewizji TVN na prośbę o komentarz do lawiny krytyki.
"Od przeszło 20 lat reporterzy programu 'Uwaga!' poruszają istotne i głośne tematy, którymi żyje opinia publiczna. Do każdego z nich przygotowują się starannie, z należytymi dziennikarską rzetelnością, sumiennością i obiektywizmem, niejednokrotnie wykazując się dużą odwagą. Reportaże prezentowane w programie są wynikiem długich, wnikliwych obserwacji, rozmów z różnymi źródłami, a wszystko po to, żeby widzowie dostali jak najpełniejszy obraz sytuacji" – odpowiedziała stacja.