Śnieżyce w USA zbierają śmiertelne żniwo – już teraz wiadomo, że spowodowały śmierć co najmniej 60 osób, ale najprawdopodobniej ta liczba wkrótce wzrośnie. – Ciał w kostnicach przybywa, szpitale są pełne – relacjonują przedstawiciele miasta Buffalo w stanie Nowy Jork, w którym jak dotąd odnotowano najwięcej ofiar.
Reklama.
Reklama.
60 ofiar śmiertelnych – to najnowszy, ale najpewniej nie ostateczny bilans tragicznego w skutkach ataku zimy w USA
Wielu mieszkańców nie otrzymało pomocy na czas, bo w zaspach śnieżnych utknęli też ratownicy
Joe Biden zatwierdził dodatkową pomoc dla stanu Nowy Jork
– Niestety, wciąż znajdują ciała. (...) Zostańcie w domu, proszę, nie wychodźcie – powiedział w rozmowie z CNN Joseph Gramaglia, komisarz policji w Buffalo na zachodzie stanu Nowy Jork. Jak dodał liczba ofiar, którą teraz w całych Stanach Zjednoczonych służby szacują na 60 osób (z czego tylko w Buffalo – 27 osób), będzie rosnąć. Tzw. "bomba cyklonowa" zaatakowała USA w piątek, a pogoda w wielu regionach wciąż jest bardzo zła.
Tragiczny bilans ataku zimy w USA. "Tak wiele ciał, że szpitale są pełne"
W niektórych regionach śnieg uniemożliwiał dotychczas przeprowadzanie akcji poszukiwawczo-ratowniczej. Wiele osób zmarło w swoich samochodach po tym, jak utknęły w nich w trakcie zamieci śnieżnej, inni wciąż czekają w samochodach na pomoc.
Niektórzy potrzebowali pomocy medycznej z przyczyn niezwiązanych z warunkami pogodowymi, ale nie mogły do nich dotrzeć służby. Tymczasem część mieszkańców – chcąc zobaczyć spektakularne opady śniegu (od piątku spadło tam 1,2 metra śniegu) – opuszcza swoje domy i ryzykuje życiem.
Najgorsza sytuacja jest właśnie w Buffalo – służby tłumaczą to "efektem jeziora Erie", na którego skraju położone jest miasto (kumuluje się nad nim mroźne powietrze). Sytuacja jest tak zła, że nawet pojazdy ratownicze wysłane na pomoc mieszkańcom utknęły w śniegu. Tylko w niedzielę wykopano jedenaście porzuconych karetek pogotowia – relacjonuje CNN.
Mark Poloncarz z hrabstwa Erie przekazał w rozmowie ze stacją, że jest świadom, że liczba ofiar wzrośnie. – Ciała wciąż są przenoszone do naszej kostnicy. Przybywa ich tak wiele, że szpitale są pełne. Przerażająca, okropna sytuacja – przekazał. Jak dodał, miasto jest właściwie nieprzejezdne, a pojazdy mieszkańców są "rozrzucone na poboczach właściwie wszędzie".
Z kolei departament policji w Buffalo opublikował w internecie apel o pomoc w akcjach poszukiwawczych do właścicieli skuterów śnieżnych, którzy mieszkają w regionie.
Prof. Kazimierz Brown, który wraz z żoną Zofią mieszka na przedmieściu Buffalo, w Getzville, przekazał w rozmowie z PAP: "Mieszkamy tu już przeszło 30 lat. Jest to najbardziej dramatyczne wydarzenie tego rodzaju, jakie pamiętamy. Od czterech dni nie możemy wyjść z domu. Drogi są nieoczyszczone i leży na nich przeszło pół metra śniegu".
Trudna sytuacja jest też w wielu innych stanach USA. Ofiary śmiertelne z powodu zamieci potwierdzono m.in. w Ohio, Oklahomie, Tennessee, Kolorado i Illinois.
Łącznie w całych Stanach Zjednoczonych prądu z powodu ataku zimy nie ma 1,8 miliona gospodarstw domowych. Pracują sztaby kryzysowe, odwołano też tysiące lotów.
Joe Biden zatwierdza pomoc. "Moje serce jest z tymi, którzy stracili bliskich"
Prezydent Joe Bidenzdecydował o zatwierdzeniu federalnego wsparcia dla stanu Nowy Jork, wcześniej poprosiła go o to gubernatorka Kathy Hochul.
"Rozmawiałem z Kathy Hochul, by uzyskać aktualne informacje na temat ekstremalnej zimowej pogody w Nowym Jorku" – napisał Biden, dodając, że władze regionu dostaną wszelkie zasoby, których potrzebują, by opanować skutki żywiołu. "Moje serce jest z tymi, którzy stracili bliskich w ten świąteczny weekend" – podkreślił prezydent USA.
Gubernatorka Kathy Hochul podziękowała Bidenowi za wsparcie. W kolejnym wpisie na swoim Twitterze zaapelowała do mieszkańców: "Prognozy przewidują, że w Buffalo spadnie jeszcze sporo śniegu. Burza słabnie, ale to jeszcze nie koniec. Nie ryzykujcie. Zostańcie w domu, unikajcie dróg i bądźcie bezpieczni".