Martyna Wojciechowska
Martyna Wojciechowska Fot. Iwona Burdzanowska / Agencja Gazeta

Samotność to dla wielu ludzi ogromny problem. Brak partnera nie musi jednak jej oznaczać. Może wręcz otwierać drogi, które dla wielu osób są, lub wydają się być zamknięte. – Wszyscy udajemy, bo samo pójście na kompromis, a tym jest związek, jest w jakiejś części rezygnacją z siebie – powiedziała ostatnio podróżniczka Martyna Wojciechowska. Czy bycie singlem naprawdę oznacza większe możliwości?

REKLAMA
Coraz więcej osób decyduje się na życie w pojedynkę. Niektórzy nazywają się singlami twierdząc, że brak partnera to ich wybór. Jest też grupa ludzi samotnych, którzy zrobiliby wszystko, aby spotkać wreszcie miłość swojego życia.
"Jestem starą panną" - powiedziała Martyna Wojciechowska w rozmowie z serwisem trójmiasto.pl. Znana dziennikarka i podróżniczka nie tylko nie ma problemów, aby się do tego przyznać, ale wręcz cieszy się z tego. Dostrzega bowiem szereg możliwości, jakie daje jej brak partnera. Dziennikarka wskazuje też, dlaczego jej zdaniem "warto" być starą panną. Na pytanie, czy w jej środowisku nie ma związków partnerskich, odpowiada:
Martyna Wojciechowska
Wypowiedź dla trójmiasto.pl

Oczywiście ktoś teraz może powiedzieć: jakie to przykre, jaka smutna ta Wojciechowska, skoro nie ma takich wzorców. Patrzę na związek swoich rodziców, który trwa już 45 lat i wiem, że ten długi staż to zasługa mojej fantastycznej, mądrej i przenikliwej mamy. Ostatnie lata, kiedy ojciec zrozumiał, że jest głową, a mama szyją związku, mogę uznać za ich szczęśliwy czas. Ale wokół mnie związków partnerskich praktycznie nie ma. CZYTAJ WIĘCEJ


Martyna Wojciechowska zdecydowała się na życie w pojedynkę. – Wszyscy udajemy, bo samo pójście na kompromis, a tym jest związek, jest w jakiejś części rezygnacją z siebie – twierdzi podróżniczka. – To wypowiedź dość dramatyczna – ocenia psychoterapeuta Marek Jaros, z kliniki PrimoPsyche. – Jest w niej jednak sporo racji – dodaje.
Według psychoterapeuty Martyna Wojciechowska porusza podstawowy problem w związkach. Jak twierdzi, przychodzi do niego wiele par, których związek był blisko rozpadowi, właśnie przez niespełnione ambicje jednej ze stron. – Zdarzają się też mężczyźni, których żony wybierają karierę zawodową, swój własny rozwój. Mężczyznom zaś nie podoba się, że nie spełniają "tradycyjnej" roli żony i matki. Wiele tych związków się rozpada – stwierdza Jaros.
Zalety bycia starą panną
– Zgadzam się w stu procentach z Martyną Wojciechowską – mówi Ewa, mieszkanka Warszawy, która od kilku lat żyje sama. Ma własne mieszkanie, wielu przyjaciół i robi karierę. Ma za sobą kilka związków, których nie może uznać za udane. – Jestem starą panną, która mieszka z kotem i rzeczywiście dostrzegam plusy. Jestem całkowicie niezależna. Nikomu nie muszę tłumaczyć się z żadnego zachowania – podkreśla Ewa.
Marek Jaros
Psychoterapeuta

Bycie samotnym jest pewnym wyjściem z sytuacji, ale jest metoda zdecydowanie łatwiejsza i coś przez nią tracimy. Na przykład okazję do rozwijania się poprzez bycie zależnym od kogoś. Łatwo jest być niezależnym

Ewa przyznaje, że bycie samemu ma swoje minusy. Nie chce teraz przesądzać, czy w przyszłości nie zdecyduje się na związek. – Czasem samotność trochę doskwiera i chce się zmienić ten stan rzeczy. Jednak samo zamieszkanie z kimś oznacza już pewne ograniczenie. Musiałabym zacząć się w pewnym sensie kontrolować, być może zaakceptować to, że ktoś pali albo śpi po prawej stronie łóżka, po której ja lubię spać – wylicza.
Przeciwieństwa się przyciągają. Później może się jednak okazać, że partner, którego wybraliśmy, ma zupełnie inne oczekiwania, których nie da się pogodzić z naszymi. – Ludzie płacą później za to ogromną cenę. Bycie samotnym jest pewnym wyjściem z sytuacji, ale jest to metoda zdecydowanie łatwiejsza i coś przez nią tracimy. Na przykład okazję do rozwijania się poprzez bycie zależnym od kogoś. Łatwo jest być niezależnym – ocenia psychoterapeuta Marek Jaros.
Związek wymaga "poświęceń"?
Związek często wymaga zmiany siebie. Jednych zmusza, innych skłania do dobrowolnej zmiany. Niektórym udaje się dostosować, inni zaś zaczynają się dusić i nie potrafią go utrzymać. – Gdy jesteś z kimś w związku, a jedna z osób zaczyna odczuwać, że jest ograniczana, to związek staje się toksyczny – mówi Ewa, która sama musiała odejść, gdyż w relacji nie mogła realizować swoich marzeń.
Czytaj także: Jak znaleźć receptę na szczęśliwe życie? Przepis na to jak pogodzić pracę, miłość i pasje

Niektórzy jednak decydują się zrezygnować z pewnych marzeń, celów czy zamiarów życiowych, właśnie dla związku. To on staje się dla nich największą pasją. – Mam dwoje znajomych, którzy w pewnym sensie są "stetryczali". Wyzbyli się pierwiastka swojej osobowości, którą mieli, zanim się poznali. Zamykają się w swoim świecie, przez co może nie są narażeni na żadne pokusy. Dawniej spotykali się z innymi ludźmi, a dziś nie potrafią odnaleźć się w środowisku – wspomina Ewa.
Marek Jaros
Psychoterapeuta

Związek małżeński to niekończące się negocjacje i trwający nieustannie konflikt interesów.

Nieco inne spojrzenie na kwestię "poświęceń" ma Edyta z Krakowa. Nie zgadza się z Martyną Wojciechowską, dla której związek wymaga rezygnacji z części marzeń, zamiarów czy zachowań. Według Edyty, która od pewnego czasu jest samotna, związek staje się swoistym wyznacznikiem tego, na czym naprawdę nam zależy.
– Wydaje mi się że to nie chodzi o związek, a o pewnych ludzi, którzy mają wewnętrzną skłonność, by rezygnować "z siebie". Sądzę też, że częściej są to kobiety. Nie wydaje mi się, że bycie w związku może mnie ograniczać. Człowiek sam dopasowuje się do drugiej osoby. Gdy masz w planach jechać na koniec świata, a nie chcesz rozstawać się z drugą osobą, to po prostu zostajesz, bo taki jest twój wybór – twierdzi Edyta.
Związek to barometr wartości
Edyta wspomina swój trzymiesięczny pobyt w Danii. Nadszedł czas powrotu do domu, jednak miała chęć zostać dłużej za granicą. Poznała wspaniałych ludzi, świetnie się bawiła, a przy tym miała ciekawą i rozwojową pracę. – Nie chciałam jednak przedłużać rozstania, bo strasznie tęskniłam za swoim mężczyzną. To nie związek mnie do tego zmusił. Po prostu rozważyłam to, co mogę stracić, a co zyskać. Wróciłam do Polski – wspomina Edyta.
Związek Edyty nie był kotwicą, która nie pozwalała jej wypływać na dalsze wody, a raczej kolejnym horyzontem, który miała szczęście zobaczyć. – To taki filtr, który pozwala ci oddzielić to, na czym naprawdę ci zależy, czego pragniesz i ma dla ciebie największą wartość. Rozstanie się z kimś na trzy miesiące może być ryzykowne. Będąc w związku, masz również więcej do stracenia niż osoba samotna – podsumowuje Edyta.
Nie oznacza to, że istnieje uniwersalny scenariusz życia. Gdy ktoś nie jest szczęśliwy w związku, ma prawo go zakończyć i realizować się inaczej. – Hamowanie się nie jest wartością. Trzeba podjąć decyzję, co jest ważniejsze. W żadnym wypadku nie chciałbym oceniać wyborów pani Wojciechowskiej. Jeśli nie udało jej się znaleźć szczęścia z kimś u boku, to wybrała realizację samej siebie. Jeśli to jest dla niej ważne, to jest jej święte prawo, a tym samym najlepsze co może zrobić w swoim życiu – stwierdza psychoterapeuta.
Marek Jaros przypomina jednocześnie, że większość ludzi potrafi znaleźć kompromis między swoimi aspiracjami, potrzebami a byciem z kimś. – Wchodząc w związek rzeczywiście rezygnujemy z "ja" na rzecz "my". Jest to jednak decyzja, którą podejmuje większość ludzi, bo nagrodą jest miłość – podsumowuje Marek Jaros.