
Wyludnione, zniszczone miasto, w którym roi się od lombardów i pijaków – taki obraz Łodzi pokazał brytyjski tabloid "The Sun". Prezydent miasta Hanna Zdanowska ogłosiła, że chce pozwać brukowiec i poprosi MSZ o interwencję dyplomatyczną. Zapowiedziała też promocję Łodzi w Londynie. Ale mieszkańcy ripostują jej w internecie: "Niech się Pani przejdzie ulicami".
Artykuł zamieszczony w brytyjskim brukowcu oburzył władze Łodzi. – Mam wrażenie, że jest to atak związany z ochroną rodzimego rynku pracy – powiedziała prezydent miasta Hanna Zdanowska i dodała, że jako łodzianka czuje się publikacją urażona. Przekonywała też, że w Łodzi byli niedawno inni dziennikarze, którzy wyjechali z miasta zadowoleni.
„New York Times" zachęcał niedawno do odwiedzania Łodzi, jako jednego z 45 miast na świecie, wartego zobaczenia w 2012 roku. Lada dzień, w londyńskiej rozgłośni opublikowana zostanie rzetelna audycja radiowa o Łodzi, autorstwa Allana Watkisa z BBC, który przyjechał do naszego miasta na zaproszenie Towarzystwa Opieki nad Zabytkami. Żaden z pozytywnych artykułów o Łodzi nie był sponsorowany przez miasto. Miesiąc temu gościli u nas dziennikarze z Francji. Rozmawiali z władzami Łodzi, z przedstawicielami biznesu, zwiedzali łódzkie fabryki i przedsiębiorstwa. Rozmawiali także z łodzianami. Przedstawili zupełnie inny obraz Łodzi, która po upadku przemysłu tekstylnego mozolnie odbudowuje swoją pozycję.
Prezydent zwołała konferencję prasową, w czasie której zapowiedziała, że rozważa pozew wobec wydawcy "The Sun" i zamierza poprosić MSZ o interwencję dyplomatyczną w sprawie tekstu. – Poprosiłam już Biuro Prawne o informację, w jakim trybie możemy wystąpić na drogę sądową przeciwko wydawcy „The Sun", który zmanipulował także wypowiedź przedstawiciela Urzędu Miasta Łodzi. Jestem w kontakcie z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, rozmawiałam dziś z wiceminister Beatą Stelmach, będziemy interweniować na drodze dyplomatycznej – powiedziała. Zobowiązała się też, że zaprosi do Łodzi redaktora naczelnego tabloidu.
Z prezydent miasta łodzianie polemizują w internecie. "A czy The Sun kłamie? Wystarczy, ze wyjdzie się z Manufaktury i na około syf i brud" – napisał w naTemat Damian. "Łódź to dziura, wszech ogarniająca bieda i bezrobocie - urodziłem się na Snycerskiej i mieszkałem na Bałutach 20 lat, tak że niestety wiem o czym piszę" – dodał inny komentator pod naszą informacją o artykule w "The Sun".
Do niedawna Łódź była, po Warszawie, drugim największym miastem w Polsce. Kiedy upadał PRL mieszkało tam 851 tys. osób. Dziś sytuacja wygląda znacznie gorzej. Choć brytyjski tabloid grubo przesadził z tytułem "Miasto, które przeprowadziło się na Wyspy" (wg oficjalnych szacunków wyjechało tam tylko 5 tys. osób), liczba ludności Łodzi dramatycznie spadła. Oficjalne dane mówią o 728 tys. mieszkańców w 2011 roku. Na liście największych Łódź została w tyle za Krakowem.
Ponad miesiąc temu w samym środku miasta, w zagłebiu dudniących kebabów, gdzie w weekendy krzyżują się zakrzywione trajektorie pijanych spod Kaskady i tych z pobliskiego sklepu nocnego, w cieniu arkad, otworzył się Corner Market, zmieniając nieco oblicze tej ziemi. CZYTAJ WIĘCEJ
Według "Raportu o Łodzi 2010" opracowanego przez Łódzkie Towarzystwo Inicjatyw Społecznych, w ciągu dwunastu lat o połowę spadła liczba pasażerów komunikacji miejskiej – z 326 milionów w 1995 roku do 158 milionów w 2007. Coraz więcej jest za to prywatnych samochodów. Efekt? Ciasne ulice dławią się samochodami, a całe miasto zastawione jest parkującymi autami.
Wąskie ulice części najstarszej, wszędzie tam, gdzie jeszcze nie wprowadzono zakazu parkowania, zastawione są samochodami. Jeśli brakuje miejsca na jezdni – samochody parkują na chodnikach. W osiedlach mieszkaniowych sprzed 1990 r. według obowiązujących wówczas wskaźników dla okresu perspektywicznego zakładano budowę parkingów spiętrzonych w miejsce parkingów naziemnych na obrzeżach zespołów osiedli mieszkaniowych – jednak parkingów nie zbudowano. Skutkiem tego zaniedbania jest wszechobecność samochodów wewnątrz osiedli i na terenach zewnętrznych – w tym zielonych (np. Retkinia)
Autorzy raportu piszą też, o stanie dróg. Według ich szacunków na blisko 1100 km ulic, jedna czwarta to drogi gruntowe. Raport tak podsumowuje miasto:
Jest miastem najbardziej zanieczyszczonym dwutlenkiem siarki, ma najwięcej wypadków drogowych, największy wskaźnik zgonów. Są tu najniższe wynagrodzenia, największa stopa bezrobocia, średnia najmniejsza powierzchnia użytkowa mieszkania, a budżet miasta w przeliczeniu na jednego mieszkańca jest najmniejszy. Łódź wśród największych, liczących ponad 500 tys. mieszkańców, miast polskich ma obecnie w świetle przyjętych mierników najgorsze warunki życia.
Choć Łódź ma wiele wad, jej władzom trzeba oddać sprawiedliwość – miasto mimo wszystko się stara. Tylko w październiku przyciągnęło takie imprezy, jak: FashionPhilosophy Fashion Week Poland, 23. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier oraz Łódź Design. Do miasta przyjeżdżają cyklicznie artyści i dziennikarze. Przyciągają ich takie miejsca, jak choćby słynna łódzka Manufaktura.
Niestety, problem leży głębiej. Łódź jest balonem nadmuchanym powietrzem festiwali, ale nie jest to balon z helem, który puszczony unosi się w górę, ale zwykłym smutnym balonikiem, który bez podmuchu wiatru, upuszczony, leci na chodnik. Obaj przyznajemy, że festiwale są potrzebne i przynoszą wiele dobrego, ale zniekształcają prawdziwy obraz miasta i jego sytuacji.
CZYTAJ WIĘCEJ


