Zamieszki w stolicy kraju, Brasilii, miały miejsce w niedzielę, tydzień po zaprzysiężeniu nowego prezydenta Brazylii. Luiz Inácio Lula da Silva o włos wygrał z urzędującym prezydentem Jairem Bolsonaro: zdobył w nich 50,9 proc. głosów, a Bolsonaro 49,1 proc. głosów.
Zwolennicy Bolsonaro wdarli się i zdewastowali budynki Sądu Najwyższego, pałacu prezydenckiego i Kongresu Narodowego. Jak pisaliśmy w naTemat.pl, do tej pory aresztowano co najmniej 400 osób, które brały udział w zamieszkach.
Wydarzenia w Brazylii zostały potępione przez szereg światowych przywódców, w tym przez prezydenta Polski Andrzeja Dudę.
"Demokracja nie jest doskonała. Bywa, że tylko 50 proc.+1 wyborców jest zadowolonych. Ale nic lepszego nie wymyślono by zapewnić ludziom pomyślność. Stąd instytucje demokratyczne, w tym wybory, to świętość. Prezydent Lula wygrał i ma poparcie demokratycznego świata, w tym Polski!" – podkreślił Duda.
Wydarzenia w stolicy Brazylii potępił również premier Indii Narendra Modi, który wyraził "głębokie zaniepokojenie" doniesieniami o zamieszkach i aktach wandalizmu wobec instytucji państwowych w Brasilii. Sekretarz generalny ONZ António Guterres podkreślił z kolei, że "należy uszanować wolę narodu brazylijskiego i instytucji kraju".
Głosy potępiające osoby biorące udział w zamieszkach popłynęły także z USA. "Demokratyczne instytucje Brazylii cieszą się naszym pełnym poparciem i nie wolno podważać woli narodu brazylijskiego" – napisał prezydent Joe Biden.
Brazylijski Sąd Najwyższy nakazał wojsku zlikwidowanie w ciągu 24 godzin wszystkich obozów zwolenników Bolsonaro w całym kraju oraz zobowiązał policję do oczyszczenia ulic z protestujących.
"Absolutnie nic nie usprawiedliwia istnienia pełnych obozów terrorystycznych, sponsorowanych przez różnych finansistów i przy samozadowoleniu władz cywilnych i wojskowych w całkowitym obaleniu koniecznego poszanowania Konstytucji Federalnej" – czytamy w rozporządzeniu.
Niedzielny atak został potępiony przez Jaira Bolsonaro oraz przedstawicieli jego partii. "Pokojowe demonstracje w formie prawa są częścią demokracji. Jednak grabieże i ataki na budynki publiczne, jakie miały miejsce dzisiaj, a także te, które praktykowała lewica w 2013 i 2017 r., wymykają się tej regule" – napisał Bolsonaro.
Równocześnie były prezydent odrzucił "oskarżenia przypisane mu bez dowodów przez obecnego szefa władzy wykonawczej Brazylii". Wcześniej prezydent Lula określił podczas konferencji prasowej wydarzenia w stolicy mianem "barbarzyńskich" oraz wskazał braki w bezpieczeństwie jako czynnik, który pozwolił "faszystowskim" zwolennikom Bolsonaro wedrzeć się do rządowych budynków.
– Ci ludzie są wszystkim, co jest odrażające w polityce – stwierdził Lula. Choć administracja Bolsonaro po wyborach zapowiedziała, że będzie współpracować przy przekazywaniu władzy, to były prezydent nie przyznał się bezpośrednio do przegranej i wyjechał z kraju do Stanów Zjednoczonych przed inauguracją Luli.