Sushi, skuter, okulary awiatory – takie emblematy lansu trafiły już pod strzechy, przejadły się i spowszedniały. Dzisiaj kolacją w sushi barze szpanują co najwyżej pracownicy wielkich korporacji, którzy usilnie chcą być na czasie. Ci, którzy naprawdę śledzą miejskie trendy mają już nowe zabawki. Chcecie pobaraszkować w piaskownicy z hipsterami? Musicie zapuścić wąsy i popracować fizycznie.
Broda i wąsy
Rehabilitacja wąsów trwa. Sarmackie wąsy i broda „na prawosławnego patriarchę” to elementy stylu współczesnej młodzieży. Hipsterzy czerpią pełnymi garściami z kultury tirowców – wąsy w duecie z siatkowym podkoszulkiem są przez nich obnoszone z dumą po modnych kawiarniach i klubach nocnych.
Brodacze pojawiają się w kampaniach reklamowych firm odzieżowych, mrugają do nas z billboardów, królują na wybiegach w rodzimych (i światowych) pokazach mody. Obowiązują zarówno brody nonszalanckie, zwichrzone, hippisowskie, jak i brody wystrzyżone starannie niczym krzaki we francuskim ogrodzie.
Praca fizyczna
Wąsy zobowiązują. Ich właściciel nie powinien przepędzać życia w dusznych bibliotekach. Leżeć i pachnieć. W cenie są proste prace fizyczne, wykonywane sezonowo. Praca na budowie, zbieranie jabłek lub sałaty. Opcjonalnie praca za barem w knajpie lub kawiarni. Nawet ci, którzy za dnia nabijają sobie roboczogodziny w biurach, wieczorami przeobrażają się w barmanów i barmanki.
Kto polewa piwo (najlepiej z małego, regionalnego browaru) w modnym lokalu, ma szansę na sowite napiwki w postaci numerów telefonów najgorętszych partii w mieście. Praca fizyczna rozwija muskulaturę i działa jak afrodyzjak.
Zaangażowanie społeczne
Działalność w organizacjach pozarządowych czy fundacjach nie tylko sprawia, że świat jest lepszy, ale i pompuje akcje samych aktywistów. Wrażliwość społeczna jest seksowna i pięknie komponuje się z hipsterskim uniformem. Wąsaci aktywiści i umięśnione od pracy za barem aktywistki minimum raz w miesiącu biorą udział w ulicznych demonstracjach, zbierają podpisy pod jakąś ważną petycją, oprotestowują coś na Facebooku. Generalnie: są oburzeni.
Pinterest.com
Napisałam Facebook? Coż, to już niezbyt lanserska przestrzeń. Oczywiście większość osób posiada profil na Facebooku, ale on żadną dźwignią lansu nie jest i być nie może. Twitter również jest rozrywką dla mas. Na szczęście pojawił się Pinterest.com – internetowa „lodówka”, na której za pomocą wirtualnego magnesu możemy zaczepić swoje przemyślenia. Aplikacja Pinterest przyciąga ponad 11 milionów użytkowników miesięcznie, a jej wyniki skaczą cały czas. Zresztą zwyczajne magnesy na lodówkę, szczególnie te zakupione w około muzealnych księgarniach ze sztuką podczas zagranicznych wojaży, też są cool.
Wczasy na Wschodzie
Co do wojaży, to zdecydowanie zmieniamy kurs: teraz jedziemy na Wschód. Po magnesy na lodówkę i odrobinę konfekcji możemy wpaść na weekendowe zakupy do Berlina, jednak na prawdziwe wczasy udajemy się do krainy byłych demoludów. Hipsterzy biorą przykład ze swoich rodziców i lansują się nad Balatonem. Wśród modnych destynacji prym wiodą również: Gruzja, Albania oraz Rumunia. Wynudzoną klimatem wczasów all inclusive młodzież, która z pogardą myśli o wycieczce objazdowej po Włoszech lub disco-wakacjach w Egipcie, wschodnie kraje przyciągają egzotyką oraz niskimi cenami, ale też aurą tajemnicy. Im gorsze warunki mieszkaniowe, im mocniejsza wódka (lub czacza), im większy „oldskul”, tym lepiej.
Okulary przeciwsłoneczne nocą
Na wczasach w słonecznej Bułgarii przydadzą się okulary przeciwsłoneczne. Ray-Bany teoretycznie nie wychodzą z mody, jednak wypierają je powoli okulary marki Persol. Tak naprawdę – w tym sezonie – w klasycznym modelu Wayfarer w ogóle nie powinniśmy wychodzić z domu. Furorę robią okulary tzw. cat-eye, czyli kocie. Niestety, niektórzy w okularach przeciwsłonecznych przemieszczają się po mieście po zmroku. I nie są to tylko ofiary imprezowych używek oraz detektyw Rutkowski. Trend na „oksy” nocą odnotowujemy z niesmakiem.
Psy na imprezach
Jesteśmy za to przyjaźnie nastawieni do pomysłu zabierania na imprezy swoich psów. Nie, nie mam tutaj na myśli upychania przez celebrytki w torebkach Louis Vuitton yorków i lansowania się z nimi na bankietach.
Sporo klubów ogłasza się jako animal friendly – warto to przetestować. Wychodzeniu ze zwierzętami na miasto sprzyjają miejscówki z ogródkami lub kluby częściowo usytuowane „pod chmurką”. Oczywiście warto zachować rozsądek. Nie chciałabym promować tendencji, którą usilnie prezentuje pewien zagraniczny dziennikarz na kolejnych łódzkich Fashion Weekach. Tradycyjnie zasiada on na pokazach w pierwszym rzędzie z odurzonym środkami uspokajającymi i ogłuszonym głośną muzyką pieskiem na kolanach (to chyba chihuahua).
Meble ze śmietnika
Nonszalancki wizerunek każdego miejskiego wyjadacza znajduje odzwierciedlenie także w wystroju wnętrz jego mieszkania. Szczytem wnętrzarskiego szpanu nadal są meble znalezione w śmietniku. Korzystając z mody na lata 50. i 60., hipsterzy nurkują w miejskich śmietnikach i ocalają przed zagładą wystawione przez starsze pokolenie fotele, stoliki czy komody-jamniki. Uzupełnione porcelaną z epoki, przemysłowymi lampami oraz regałami z modnej sklejki, meble ze śmietnika zyskują drugie życie. Taki recycling wpisuje się również w hipsterski światopogląd (patrz: zaangażowanie społeczne).
Sztyblety
Mam pewien test, za pomocą którego badam czyjeś zaznajomienie z modą. Przyznaję, że nadal są to zazwyczaj mężczyźni, choć nie chcę generalizować, bo znam przecież wielu mężczyzn, którzy o modzie wiedzą wszystko lub prawie wszystko. Jednak przeciętny mężczyzna – zapytany o to, czym jest bolerko – wydaje się zdezorientowany. Zrobiłam test i zapytałam
kilku panów z naszej redakcji, czym są sztyblety. Skończyło się jak z bolerkiem. Zatem sztyblety to skórzane buty na płaskiej podeszwie, z nierozcinaną cholewą ponad kostkę. Sztyblety, dla pań i panów, rządzą na miejskich ulicach.
Niezmienna zasada
W świecie miejskich nakazów i zakazów łatwo się pogubić. Coś, co miesiąc temu było do przyjęcia, dzisiaj jest żenadą. Gotye był fajny, póki był nieznany. Ostre koło było hitem, dopóki wszystkie tygodniki opinii nie napisały, że ostre koło jest cool.
Retro elektronika (na przykład zegarki Casio czy Timex) błyszczała przez sezon. Dzisiaj przegrywa z futuryzmem i plastikiem. Samo słowo „hipster” zostało ośmieszone – jako pseudo rozpoznanie socjologiczne, medialna etykietka, nadmuchany balon. Insygnia miejskiej mody są zmienne, jak pogoda w Polsce. Ale niezmienna zasada brzmi: można to wszystko zignorować. Robić swoje. I dopiero wtedy jest się naprawdę cool.