Jakub Kumoch odniósł się do nieoficjalnych doniesień medialnych, że pracownik Andrzeja Dudy stracił stanowisko po tym, jak rosyjscy pranksterzy opublikowali nagraną rozmowę z prezydentem. Szef Biura Polityki Międzynarodowej twierdzi, że to "bzdura wyssana z palca".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Dziennikarz RMF FM Roch Kowalski przekazał we wtorek na Twitterze, że Piotr Gillert, dyrektor Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta, stracił stanowisko. Do dymisji miało dojść po tym, jak rosyjscy pranksterzy opublikowali nagraną rozmowę z Andrzejem Dudą.
Jakub Kumoch: "Bzdura wyssana z palca"
To właśnie Gillert odpowiadał za połączenia prezydenta z przywódcami innych państw. Tak samo, jak Jakub Kumoch, jednak prezydencki minister miał zachować zajmowane stanowisko.
Do nieoficjalnej informacji przekazanej przez dziennikarza stacji, również we wtorek i również na Twitterze odniósł się Jakub Kumoch. "Bzdura wyssana z palca" – napisał szef Biura Polityki Międzynarodowej.
"Zmiana dyrektora Biura Polityki Międzynarodowej (była – red.) planowana od wielu miesięcy, bo Gillert dostał inną propozycję, a uprosiłem go, żeby został do końca roku. Następca wyznaczony – sprawdziłem – 2 listopada. Nikt Piotra nie wyrzucał. To profesjonalny dyplomata i lubiany szef" – dodał prezydencki minister.
W kolejnym wpisie Kumoch wytknął Kowalskiemu "drugą podobną wpadkę w ciągu trzech tygodni". "Tu np. zapowiada spotkanie prezydentów Polski i Ukrainy dwie godziny po jego zakończeniu. Żadnego 'newsa' nie próbował u mnie weryfikować. A Piotr rzekomo 'wyrzucony'… uczestniczy w tym spotkaniu – dodał.
Do wpisu dołączył też fragment wiadomości dotyczącej spotkania Zełenskiego z Dudą po wizycie ukraińskiego prezydenta w Waszyngtonie, która odbyła się pod koniec grudnia 2022.
"Jutro, najpewniej w Rzeszowie, dojdzie do spotkania prezydentów Polski i Ukrainy – dowiedział się dziennikarz RMF FM Roch Kowalski. Rozmowa odbędzie się przed powrotem Wołodymyra Zełenskiego do kraju po wizycie w Waszyngtonie i wystąpieniu przed amerykańskim Kongresem" – czytamy w dołączonej przez Kumocha informacji, która została zestawiona ze zdjęciem z tego spotkania, na którym widać Gillerta.
Duda nagrany przez pranksterów. Rosjanie udawali Macrona
Na nagraniu polski prezydent opowiada fałszywemu Macronowi o wybuchach w Przewodowie. Streszcza całą sytuację i ówczesny stan wiedzy na temat eksplozji. Mówi między innymi, że rakieta nadleciała "gdzieś ze wschodu" i że jest produkcji rosyjskiej.
Andrzej Duda opowiada też o szczegółach rozmów z Zełenskim, Bidenem czy szefem NATO. A w pewnym momencie stwierdza: "Emmanuel, czy ty myślisz, że ja chcę wojny z Rosją? Nie, uwierz mi, jestem bardzo ostrożny, bardzo ostrożny".
Pseudorozmowę Dudy z Macronem skomentowała wtedy Kancelaria Prezydenta. Poinformowano, że "po eksplozji rakiety w Przewodowie, w czasie trwających łączeń z głowami państw i szefów rządów, doszło do połączenia z osobą podającą się za prezydenta Macrona".
"W trakcie połączenia prezydent Andrzej Duda zorientował się po nietypowym sposobie prowadzenia rozmowy przez rozmówcę, że mogło dojść do próby oszustwa i zakończył rozmowę. Po tym połączeniu KPRP niezwłocznie podjęła we współpracy z odpowiednimi służbami działania wyjaśniające" – wskazano.
Do Andrzeja Dudy zadzwonili Władimir Kuzniecow i Aleksiej Stolarow – ci sami, którzy wkręcili naszego prezydenta również w lipcu 2020 roku. Podając się za sekretarza generalnego ONZ António Guterresa, pytali wówczas Dudę o m.in. Donalda Tuska. Niektórzy stwierdzili nawet, że polski prezydent obwinił Ukraińców za rozwój epidemii koronawirusa w Polsce.
Po tamtej akcji rosyjskich komików wyciągnięto konsekwencje wobec dwóch pracowników Stałego Przedstawicielstwa RP przy ONZ w Nowym Jorku, którzy zostali odwołani w placówki.