nt_logo

Serwery HBO Max padły jak przy "Rodzie smoka". Wszystko przez "The Last of Us"

Maja Mikołajczyk

16 stycznia 2023, 18:00 · 2 minuty czytania
Pierwszy odcinek serialu "The Last of Us" oficjalnie zadebiutował 16 stycznia, jednak na platformę został dodany w nocy z niedzieli na poniedziałek i to właśnie wtedy serwery HBO Max padły ze względu na olbrzymie zainteresowanie produkcją. Ostatnio taka sytuacja miała miejsce przy okazji premiery "Rodu smoka".


Serwery HBO Max padły jak przy "Rodzie smoka". Wszystko przez "The Last of Us"

Maja Mikołajczyk
16 stycznia 2023, 18:00 • 1 minuta czytania
Pierwszy odcinek serialu "The Last of Us" oficjalnie zadebiutował 16 stycznia, jednak na platformę został dodany w nocy z niedzieli na poniedziałek i to właśnie wtedy serwery HBO Max padły ze względu na olbrzymie zainteresowanie produkcją. Ostatnio taka sytuacja miała miejsce przy okazji premiery "Rodu smoka".
Serwery HBO Max nie wytrzymały premiery "The Last of Us". Fot. kadr z serialu "The Last of Us"
  • W nocy z niedzieli na poniedziałek 16 stycznia HBO Max dodało pierwszy odcinek serialu "The Last of Us"
  • Zainteresowanie produkcją z Pedro Pascalem i Bellą Ramsey było tak duże, że serwery platformy nie wytrzymały
  • Ostatnio do takiej sytuacji doszło przy okazji premiery "Rodu smoka"

Serwery HBO Max nie wytrzymały premiery "The Last of Us"

Jak podaje Comicbook.com, HBO Max nie wytrzymało zainteresowania premierą "The Last of Us". Dowodem mają być na to nocne wpisy użytkowników Twitter, w których narzekali, że nie mogli w ogóle odpalić pierwszego odcinka produkcji będącej adaptacją słynnej gry.

Szefowie platformy nie skomentowali tej usterki. Jak wiadomo, do podobnej sytuacji doszło przy okazji premiery prequelu "Gry o Tron", czyli "Rodu smoka". Problemy z odtworzeniem "The Last of Us" są jednak bolączką Amerykanów, w Polsce na chwilę obecną nikt nie zgłosił podobnych usterek.

Entuzjastyczne recenzje serialu z Pedro Pascalem i Bellą Ramsey

"The Last of Us" zbiera bardzo pozytywne recenzje. Jedną z nich dla naTemat napisała Zuzanna Tomaszewicz.

"Zdawałoby się, że motyw apokalipsy zombie to dla popkultury nic nowego. Otóż gra 'The Last of Us' od zawsze wyróżniała się na tle innych produkcji czerpiących z bezdennej studni zwanej 'żywymi trupami. Niedługo miłośnicy seriali będą mieli okazję zanurzyć się w świecie, którym dotychczas zachwycali się wyłącznie gracze" – czytamy w tekście.

"Serial o Joelu i Eillie jest dokładnie tym, czego od niego oczekiwano. 'Zapierający dech w piersiach' – to mało powiedziane. Fani mogą odetchnąć z ulgą, ale muszą być gotowi na pewne – chcąc nie chcąc – bolesne zmiany" – pisze dalej Tomaszewicz.

Niestety spory hejt spada na odtwórczynię jednej z głównych ról, czyli Bellę Ramsey, która wciela się w Ellie. Fani zarzucają jej, że jest za "brzydka", by wcielać się w bohaterkę znaną z gry.

"Wystarczy oddzielić wygląd od gry aktorskiej i nie patrzeć na oryginalną postać przez pryzmat jej wyglądu, by dostrzec, iż serial 'The Last of Us' to najlepsza adaptacja gry w historii. Zresztą myślę, że Ellie z oryginału byłaby niepocieszona faktem, że tak wiele osób widzi w niej wyłącznie 'ładną buzię'" – można przeczytać w innym tekście opublikowanym na łamach naszego portalu.

Sama Ramsey udzieliła ostatnio wywiadu gazecie "The New York Times", w którym wyznała, że jest osobą genderfluid. – Wydaje mi się, że moja płeć zawsze była bardzo płynna. Gdyby ktoś powiedział o mnie "ona" albo "jej" nie zastanawiałabym się nad tym, ale wiem, że gdyby ktoś mówił o mnie "on", byłoby to dla mnie całkiem ekscytujące – zdradziła młoda aktorka.