Zaplanowane na za dwa tygodnie odejście ma wynikać z wyczerpania szefowej rządu. Jak wyjaśniła, dotąd podchodziła do pracy bardzo rzetelnie.
Wkraczam teraz w szósty rok sprawowania urzędu i przez te lata dawałam z siebie absolutnie wszystko. (...) Jestem człowiekiem. Dajemy z siebie tyle, ile możemy i tak długo, jak możemy, a potem nadchodzi na nas czas. I dla mnie ten czas nadszedł. Po prostu nie mam dość energii na kolejne cztery lata.
Nowozelandzka premierka uchodziła za tę, która jest w stanie jednoczyć nawet skrajne ugrupowania polityczne, bo jak zresztą pisaliśmy w naTemat, stworzony przez nią rząd popierali zarówno nacjonaliści, jak i Zieloni. Mimo to - po okresie zachwytu polityką prowadzoną w kraju - tworzony przez Ardern rząd, regularnie tracił poparcie.
Taka sytuacja, zdaniem ekspertów, daje coraz większe szanse na wygraną opozycyjnej, centroprawicowej koalicji. To pokazują również sondaże.
Wypalenie, o którym powiedziała Ardern, nie oznacza, że zamierza się ona wycofać z polityki. Do czasu wyborów planuje sprawować mandat parlamentarzystki, a wiele wskazuje na to, że jesienią będzie kandydować w wyborach.
Jak inforuje CBS, w kręgach politycznych krążyły plotki, że Ardern może zrezygnować przed następnymi wyborami, polityczka jednak zawsze stanowczo mówiła, że planuje ponownie kandydować.
Ardern z pewnością zapisała się na kartach historii Nowej Zelandii. Weszła do polityki jako 17-latka, a premierką została już w wieku zaledwie 37 lat. Oprócz tego, że była uznawana za polityczkę ponad podziałami, zasłynęła z szeregu różnych inicjatyw.
W czasie pandemii COVID-19 Ardern zredukowała swoją pensję o 20 proc., żeby solidaryzować się z osobami dotkniętymi skutkami pandemii (tak również zrobili inni politycy w kraju, w tym z opozycji).
Za jej rządów w kraju zrewolucjonizowano prawo tytoniowe, zgodnie z którym osoby urodzone po 2008 roku nigdy nie będą mogły kupić papierosów. Ponadto rząd obniżył legalny poziom nikotyny w palonym tytoniu i ograniczył liczbę sklepów, w których tytoń będzie dostępny do kupienia.
Również w 2021 roku podjęto też decyzję o legalnym kontrolowaniu narkotyków na festiwalach muzycznych. Ta sytuacja miała doprowadzić do tego, by dystrybuowane narkotyki były przebadane i użytkownik wiedział, co znajduje się w ich składzie oraz jakie ryzyko niesie zażywanie takich substancji.