Za dużo Photoshopa w reklamach. Wiceszefowa SLD się skarży, ale niewiele to da
Michał Mańkowski
09 marca 2012, 16:16·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 09 marca 2012, 16:16
Z Photoshopem walczyli już za granicą, teraz do to tej walki dołączyła również polska polityk. Katarzyna Piekarska złoży do Rady Reklamy wniosek o usunięcie reklamy, w której kosmetyki firmuje nienaturalnie wyretuszowana modelka.
Reklama.
- Nikt tak nie wygląda, takich ludzi po prostu nie ma - oburza się w rozmowie z "GW" wiceszefowa SLD. Niestety rynku reklamowego raczej tym nie zrewolucjonizuje. - Prawne regulowanie stopnia w jakim można wyretuszować zdjęcie byłoby kolejnym martwym przepisem. Tego nie da się wyegzekwować - wyjaśnia Adam Miecznikowski, ekspert z agencji reklamowej Publicis.
Katarzynie Piekarskiej nie podoba się nienaturalnie piękna modelka w reklamie najnowszego fluidu firmy L'Oreal. Wiceszefowa lewicy zapowiedziała złożenie w tej sprawie wniosku do Rady Reklamy, w skład której wchodzi ponad połowa firm branży reklamowej.
Niestety Piekarska i kobiety, które liczyły na rewolucję w photoshop'owej polityce mogą się rozczarować. - W naszej historii podobny wniosek otrzymaliśmy tylko raz - mówi Drozdowski. Tamten również dotyczył branży kosmetycznej. - Chodziło o farbę do włosów Palette, która na zdjęciach rzekomo nienaturalnie zwiększała objętość włosów u modelki - wyjaśnia dyrektor biura Rady. Słowo "rzekomo" jest kluczowe, bo komisja nie stwierdziła żadnych nieprawidłowości.
Wiele hałasu o nic
Wniosek do Rady Reklamy może zgłosić każdy. - Jest to bezpłatne i zajmuje nie więcej niż kilka minut - mówi Drozdowski. Po jego otrzymaniu Rada kontaktuje się z reklamodawcą, a następnie przekazuje sprawę Komisji, która po około miesiącu wydaje swoją opinię. - Decyzje mogą być różne: modyfikacja reklamy lub jej całkowite usunięcie - mówi Drozdowski. Może się jednak skończyć bez jakichkolwiek konsekwencji, tak jak w przypadku Palette.
Nawet jeżeli Rada Reklamy stwierdzi, że L'oreal przesadził z Photoshop'em to będzie to jedynie problem tej konkretnej reklamy, a nie całej branży. Nie ma szans na wprowadzenie odgórnej regulacji, która prawnie określałaby dozwolony stopień retuszu w reklamach.
Biusty są jakieś inne. I nadal eksponowane w reklamie
- Każda sprawa jest indywidualna i każdą trzeba tak rozpatrywać - mówi dyrektor biura Rady, który nie wyobraża sobie przepisów sztywno określających ile Photoshopa można użyć w jednej reklamie. - Profesjonalna fotografia rządzi się swoimi prawami. Przykładowo, oświetlenie zmienia naprawdę dużo - wyjaśnia.
Oceni opinia publiczna, nie prawo
Podobnie uważa Adam Miecznikowski z agencji reklamowej Publicis, która stworzyła między innymi kampanię "Serce i Rozum" (dla TP SA). - Nie wydaje mi się, żeby w ogóle istniały twarde przesłanki do zabronienia działań tego typu. To niepotrzebne, bo nie da się tego wyegzekwować - mówi.
Samozwańczym sędzią w tej sprawie może być opinia publiczna - Wszyscy wiedzą, że istnieje proces retuszowania zdjęć. O tym się dyskutuje i ludzie zdają sobie z tego sprawę - mówi. Dyskutują, często w prześmiewczej formie. - Na portalach, zwłaszcza plotkarskich internauci wyśmiewają się z przeretuszowanych zdjęć - wyjaśnia Adam Miecznikowski. Ta presja, ma skłonić wydawców do zastanowienia się dwa razy zanim opublikują zdjęcie. - To jest mechanizm, który może regulować stopień retuszu - dodaje.
Lubimy oglądać ładnych
Czy w takim razie fakt, że ludzie wiedzą o tym procederze jest wystarczającym usprawiedliwieniem? - Samo stosowanie jest oczywiście celowe, ale nie można zarzucić, że ma celowo wprowadzić w błąd - uważa specjalista od reklamy. Reklamy mają pokazać efekt działania, lampka powinna zapalić się, gdy ta manipulacja idzie za daleko.
Reklama w dzisiejszych czasach nie jest zwierciadłem, które musi być hiperrealistyczne. - Rządzi się swoimi prawami i tym różni się od reportażu interwencyjnego. Pokazuje świat idealny, taki do którego ludzie aspirują - mówi Miecznikowski. Ludzie akceptują różnicę między rzeczywistością, a tym co się pokazuje w reklamach. - Rzeczywistość pokazywana w reklamach jest wyidealizowana, ale odbiorcy są tego świadomi - dodaje.
Z innego zdania wychodzą raczej kobiety, które są zewsząd atakowane perfekcyjnymi modelkami. - To zaniża ich samoocenę, reklamy kreują sztuczny świat. Kobiety robią wszystko, żeby dążyć do tego ideału - twierdzi Agnieszka Grzybek z partii Zielonych 2004. Inicjatywa Katarzyny Piekarskiej to jednak nie pierwszy próba walki z reklamami tego typu. - W Polsce jedna firma reklamowała swoje naturalne kosmetyki, tylko naturalnymi kobietami - wyjaśnia Agnieszka Grzybek.
W USA i Wielkiej Brytanii już zakazali
Katarzyna Piekarska nie jest osamotniona w swojej photoshop'owej batalii, bo podobne toczono już w USA i Wielkiej Brytanii. Okazuje się, że można walczyć skutecznie. Za oceanem, tamtejsza organizacja regulująca branże reklamową zakazała mylącego wykorzystywania programów graficznych w reklamach kosmetyków. Cienką linię przekroczyła tam reklama tuszu do rzęs, gdzie modelce cyfrowo wydłużono między innymi… rzęsy. Producent owszem o retuszu poinformował - małym druczkiem, na dole strony.
Podobnie postąpił brytyjski urząd regulacji reklam, który zabronił publikacji dwóch reklam kosmetyków Maybelline oraz Lancome (obie swoją drogą należące do L'Oreal).
Czy wniosek Katarzyny Piekarskiej coś zmieni dowiemy się za miesiąc - wtedy Rada Reklamy wyda swoją opinię. Może do tego czasu zwiększy się chociaż liczba wniosków, które w tej sprawie rozpatruje Rada. Z drugiej strony - czy w ogóle warto zmieniać coś, na co prawie nikt się nie skarży?
Zara kontra H&M, czyli starcie gigantów CZYTAJ WIĘCEJ
W USA już zakazali
Za oceanem, tamtejsza organizacja regulująca branże reklamową zakazała mylącego wykorzystywania programów graficznych w reklamach kosmetyków. Cienką linię przekroczyła tam reklama tuszu do rzęs, gdzie modelce cyfrowo wydłużono między innymi… rzęsy.