Anna-Maria Żukowska, rzeczniczka SLD Mazowsze.
Anna-Maria Żukowska, rzeczniczka SLD Mazowsze. Zrzut z kanału YouTube.com/AnnaMariaZukowska
Reklama.
Anna-Maria Żukowska na stronie Lewica24.pl dokładnie opisuje swoją historię. Dowiadujemy się z niej, że pewnego wieczoru w okolicach godziny 22 zdecydowała się zgłosić na policję. Tydzień wcześniej ktoś próbował ją zgwałcić, ale dopiero teraz zebrała się na odwagę, żeby o tym opowiedzieć. I jeżeli komuś wydaje się, że najgorsze już za nią, to niestety grubo się myli.
Trudności zaczęły się już na początku. Rzeczniczka relacjonuje, że zgłosiła się do okienka i powiedziała, że chciałaby zgłosić usiłowanie gwałtu. Kiedy policjantka usłyszała, że do zdarzenia doszło tydzień wcześniej, zaproponowała, żeby kobieta przyszła z tym… na drugi dzień.

Na początku nie byłam przekonana, żeby to zgłaszać, myślałam, że to nie ma sensu. Poza tym, chciałam się umyć, chciałam do domu. Taka jest naturalna potrzeba kobiety CZYTAJ WIĘCEJ


źródło: lewica24.pl

Z opisywanej historii wynika, że nikt z obecnych funkcjonariuszy nie brał jej na poważnie. Zanim zabrano ją na jakiekolwiek zeznania, musiała wyjaśnić sprawę rozmawiając przez okienko przy głównym wejściu. Kobieta pokazała przyniesione dowody, ale policjanci najwidoczniej nie uznali ich za przekonujące. Wyjaśniali jej, że nie było gwałtu skoro nie doszło do stosunku.
Anna-Maria Żukowska, która jest anglistką, ale studiuje także prawo, tłumaczy więc policjantom, że chce zgłosić usiłowanie gwałtu, które jest również ścigane na mocy kodeksu karnego. W odpowiedzi usłyszała, że może to nie było usiłowanie tylko natręctwo, bo tacy są mężczyźni.

Na twarzach obojga policjantów odmalowuje się zmęczenie. „CZEMU akurat teraz i do nas, czemu na nas padło? Cała, trwająca ponad pół godziny wymiana zdań, doprowadza do tego, że policjantka ostatecznie decyduje się skonsultować z oficerem dyżurnym i najwidoczniej po uzyskaniu instrukcji zaprasza mnie do pokoju przesłuchań. CZYTAJ WIĘCEJ


źródło: lewica24.pl

To jednak jeszcze nie było składanie zeznań. Kobieta po raz kolejny musiała opisać całą sytuację, żeby oficer dyżurny mógł zdecydować, czy przyjąć zawiadomienie. I tam scenariusz się powtarza, funkcjonariuszka nadal forsuje wersję, że może to było "zwykłe natręctwo".
W końcu się jednak udało. Trafiła do pokoju przesłuchań, w którym raz jeszcze musiała wszystko opisać. Za każdym razem z jeszcze większymi szczegółami. Policjantka wyjaśniła, że musi ją zniechęcać do zeznań, ponieważ zdarza się, że kobiety zgłaszają takie sprawy tylko po to, żeby np. wymusić zawarcie małżeństwa.

Zobacz: 10 rad od Anny Dryjańskiej dla mężczyzn jak zapobiegać gwałtom

W międzyczasie do pokoju przesłuchań wpadł technik kryminalistyki. Jak wyjaśniła policjantka: "pan przyszedł po majtki" – musi zbadać dowód. Żukowska przekazała technikowi bieliznę, na co obecna funkcjonariuszka zareagowała niewybrednym i zdziwionym komentarzem, mówiąc: "nie wiem dlaczego, ale spodziewałam się białych majtek i czarnych rajstop".

- Ale... czy mam dalej zeznawać? – pytam.

- Tak, tak, musi pani mówić dalej. Kolega nic nie słyszy, prawda? – zwraca się do policjanta, puszczając do niego oko.

- Nie, nie, nic nie słyszę – zapewnia, uśmiechając się uspokajająco, energiczny technik.

- Poza tym kolega zna te sprawy – dodaje ze znawstwem policjantka.

CZYTAJ WIĘCEJ


źródło: lewica24.pl

Całość trwała pięć godzin. Anna-Maria Żukowska z komisariatu wyszła dopiero o trzeciej nad ranem, kiedy udało jej się skończyć składać zeznania.
Na łamach naTemat tematykę gwałtów kilkakrotnie podejmowała blogerka Anna Dryjańska. W jednym z nich przedstawiła 10 rad dla mężczyzn, które pomogą uniknąć gwałtu. – Zwykle kobietom radzi się, jak mają się zachowywać, ubierać itd., by nie doświadczyć przemocy seksualnej i unikać zagrożenia. Tymczasem to nie kobiety, które doświadczają przemocy, są tu problemem, lecz mężczyźni, którzy przemoc stosują – pisała.
Historia rzeczniczki mazowieckiego SLD pokazuje, że zgłoszenie gwałtu nie jest proste. Pisaliśmy już w naTemat, że tylko jedna na dziesięć ofiar ujawnia gwałt. "Ordynator orzekł, że musi być chora psychicznie, skoro nie chce uprawiać seksu z mężem", "nie ma mowy o przestępstwie, bo kobieta była dziewicą" – takie komentarze słyszą kobiety, które decydują się zgłosić gwałt. Na komisariacie, w sądzie, w szpitalu są upokarzane i niezrozumiane. W dodatku, jak gdyby koszmar był zbyt mały, na koniec co trzeci sprawca i tak wychodzi na wolność.
źródło: Lewica24.pl