Monika Olejnik doświadczyła przemocy domowej, czego wielu z nas się nie spodziewało. "Taka silna babka?", czytam komentarze w sieci. Tak, przemocy może doświadczyć każda kobieta i pora to sobie uświadomić.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Przemoc jest jak rana, która goi się powoli albo wcale. Tak! Wiem o tym, doświadczyłam przed laty przemocy. Byłam studentką, a w zasadzie 20-letnim dzieckiem, kiedy nie zastanawiając się, wyszłam za mąż. Moje życie szybko stało się koszmarem. Mateusz, mój ówczesny mąż, był przemocowcem, bił mnie.
To wyznanie pojawiło się na profilu na Instagramie Moniki Olejnik, jednej z najbardziej znanych i wpływowych dziennikarek w Polsce. Uzbrojonej w ostry język prowadzącej "Kropki nad i", która jest postrachem polityków z każdej strony barykady. Ikony stylu brylującej na uroczystych galach i pokazach mody. Szanowanej osoby publicznej, która chroni swoje życie prywatne jak lwica.
Wielu internautów nie kryło zaskoczenia. "Jak to, Monika Olejnik doświadczyła przemocy domowej? Taka silna babka jak ona? W ogóle bym się tego nie spodziewał!". Pomijając już fakt, że takie komentarze same w sobie są krzywdzące, pora, abyśmy zdali sobie sprawę z jednego: przemocy może doświadczyć każda z nas. Każda kobieta. Nie ma reguły.
Przemoc przestaje być tabu
Miałam w sobie na tyle siły, że nie czekałam – szybko wyprowadziłam się od niego i rozwiodłam się. Bałam się, że jak ucieknie z Polski, to nie otrzymam rozwodu. Nie chciałam trwać w bólu i doprowadziłam do rozwodu. Tak, mam rozwód z orzeczeniem winy – mojego pierwszego męża! Po rozwodzie nigdy nie spotkaliśmy się i nie miałam też kontaktu z jego rodziną. Przez lata żyłam w traumie, że go zobaczę, że będzie się mścił.
Przemoc jest toczącym społeczeństwo rakiem. Nie tylko ta fizyczna, ale każda: psychiczna, seksualna, ekonomiczna. Ten rak dobrze się maskuje: za zamkniętymi drzwiami, uśmiechniętymi ustami i zdjęciami idealnej rodziny w markowych ubraniach. Nie lubimy mówić o przemocy, dlatego długo udawaliśmy, że jej nie ma – to, co działo się w czterech ścianach czyjegoś mieszkania, za nimi zostawało.
Rezultatem była samotność ofiar i bezkarność sprawców, którzy w oczach zewnętrznego świata byli miłymi sąsiadami, którzy zawsze mówili "dzień dobry" na klatce i pomagali staruszkom wnieść zakupy po schodach. Za ścianą słychać było krzyki? "Lepiej podgłośnić telewizor, to pewnie tylko małżeńska sprzeczka albo żarty. Przecież gdyby coś się działo, toby powiedziała". Nie powiedziałaby, bo przemoc domowa przez lata była strachem i wstydem.
Kiedy w 2017 roku wystartował ruch społeczny #MeToo, który zwrócił uwagę na problem molestowania seksualnego i gwałtów, byliśmy w szoku. Nagle okazało się, że doświadczenie przemocy jest wspólne milionom kobiet (i nie tylko), w tym tych z pierwszych stron gazet: aktorkom, piosenkarkom, dziennikarkom, celebrytkom.
W końcu mur zaczął kruszeć, a ofiary zaczęły otwarcie mówić o swoim koszmarze. Kobiety szczerze mówiły o cierpieniu, jakiego zaznały z rąk mężów, partnerów, narzeczonych, ojców, braci, kolegów, szefów. Głos kobiet, które doświadczyły przemocy (każdego rodzaju, w tym przemocy domowej), wybrzmiał głośno i tak przeorał społeczeństwo, że nie było już powrotu do dawnego milczenia.
Kobiety nie chciały być już ofiarami i zrozumiały, że nie mają czego się wstydzić. Wstyd powinni odczuwać jedynie sprawcy.
Słowa Moniki Olejnik pokazały ważną, ale smutną prawdę
Pomagam i będę pomagać wszystkim, którzy doznali przemocy psychicznej i fizycznej. Nie rońcie łez nad grobami sprawców, tylko wspierajcie pokrzywdzonych! Stop agresji. Stop przemocy fizycznej i psychicznej.
To tabu utrzymywało się długo. O wiele za długo. A dowodem na to jest nasze zdziwienie na słowa Moniki Olejnik o przemocy domowej. Wciąż myślimy, że przemoc jest wybiórcza i doświadcza tylko niektórych. Patrzymy na prowadzącą "Kropkę nad i" oraz inne kobiety sukcesu i myślimy: "niemożliwe, żeby ona to przeżyła, jest zbyt bojowa, zbyt wygadana, zbyt odważna...".
Jesteśmy w błędzie, bo przemoc może doświadczyć każdego: spełnioną zawodową kobietę i gospodynię domową, dwudziestolatkę i pięćdziesięciolatkę, nieśmiałą i śmiałą, umięśnioną i wątłą, kobietę i mężczyznę. Nigdy nie wiemy, co przeżyli inni i warto o tym pamiętać, zanim wygłosimy swoją (nikomu niepotrzebną) opinię.
Wyznanie Moniki Olejnik nie tylko udowodniło, że przemoc może spotkać każdego, ale potwierdziło również siłę dziennikarki, która nie tylko odeszła od przemocowego partnera, ale cały czas pomaga innym ofiarom. Obróciła zło w dobro i dała wielu kobietom power, aby przestały się bać i zwróciły się po pomoc. Pokazała, że przemoc nie świadczy o naszej wartości i wcale nas nie definiuje. Nie jest słabością.
Możemy zapłakać, że tyle z nas doświadczyło koszmaru, ale i cieszyć się, że społeczeństwo przestaje milczeć. Nie jesteście same i jesteście silne, siostry.