W lutym 2012 r. pobił rekord Polski w lotach, osiągając odległość 232,5 metra. W środę na pierwszym w historii konkursie Pucharu Świata w Wiśle był najlepszy z Polaków - zajął 6. miejsce. Tuż po ostatnim skoku udzielił wywiadu, którym ujął kibiców. Rozbawiony, szczery, rozmawiał z reportem tak jak ze swoim kolegą. Okazuje się, że oprócz talentu do skoków ma również inny - piłkarski. Piotr Żyła gra w 6-osobowej lidze w drużynie Głębce Karolowy Dwór, wcześniej nazywanej Głębczester.
Miał być popis Kamila Stocha albo Macieja Kota. Tymczasem najlepiej z Polaków skakał w Wiśle Piotr Żyła. Kibicom zaimponowało nie tylko jego szóste miejsce - najwyższe w jego dotychczasowej karierze - ale również bardzo pozytywny wywiad, którego udzielił reporterowi TVP (jak każdy kibic skoków narciarskich wie, Piotr Żyła jest mistrzem wywiadów i wypowiedzi). Piotr okazał się skromnym optymistą, który pozostaje sobą nawet w obecności kamer. Jakby lekko stremowany, ale pełen uśmiechu, w prostych słowach opowiadał o swoich przeżyciach podczas konkursu. Trochę nieskładnie, a jednak wzbudzając wyłącznie sympatię. – No fajnie! Sam nie wiem, co się stało. Nie no, tak, byłem dwunasty po pierwszej serii. Fajnie no. W tym drugim skoku wyleciałem z progu, myślę: "ojej", a tu nagle poleciało, dość dobre metry. Patrzę, pierwszy po skoku, także nic tylko się cieszyć – opowiadał pełen entuzjazmu zawodnik.
Wywiad z Piotrem Żyłą po konkursie skoków w Wiśle
Jan Szturc, trener Wisły Ustronianki, w której trenuje Piotr, mówi w rozmowie z naTemat, że zawodnik jest bardzo koleżeński, z nikim nie zadziera, a przy tym jest bardzo pracowity. – Czasami wręcz Piotrek przesadza z treningami, plan realizuje na więcej niż 100 prcent. Przy tym ma niesamowite predyspozycje: dynamikę, siłę, moc odbicia. Popełnia jednak błędy techniczne na progu – mówi Szturc. Czy Piotr, którego znamy z wypowiedzi telewizyjnych, jest tym samym człowiekiem w koleżeńskich relacjach? – Wiadomo, po skoku zawodnik ma jeszcze wysoki poziom adrenaliny. Nie każdy odnajduje się w tym medialnym show, ale Piotr jest bardzo szczery w swoich wypowiedziach. Oczywiście troszkę inaczej rozmawia z kolegami – opowiada Szturc.
Przekonuję się o tym w rozmowie z Piotrem. Słyszę w słuchawce ten sam wesoły głos, co w wywiadach telewizyjnych, ale już po kilku minutach zawodnik mówi znacznie płynniej. Pytam, jak to jest, że potrafi być sobą przed kamerą. – Dziennikarz zadaje pytania, a ja odpowiadam – tłumaczy żartobliwie.
Zdaniem trenera Szturca polski skoczek nie przejmuje się komentarzami czy reakcjami innych na jego wystąpienia. – Jest osobowością, którą sam akceptuje, ma poukładane życie, nie ma możliwości, by odbiła mu woda sodowa – zapewnia Szturc. Sam Żyła mówi, że nie lubi oglądać swoich wypowiedzi. Potwierdza też, że o jego przyszłość możemy być spokojni. – Nie myślę o tym, że jestem popularny, że jestem jakąś gwiazdą, bo nie jestem. Nie zmienię się. Po prostu sobie skacze – mówi z rozbrajającą szczerością polski skoczek.
Ten niezwykle pozytywny chłopak ma ogromny talent nie tylko w skokach narciarskich. Okazuje się, że Piotr Żyła gra w sześciosobowej lidze piłkarskiej. – Piotr strzela dużo bramek, ma dobrą technikę, spokojnie mógłby grać w jakimś klubie, może nie na poziomie Ekstraklasy, ale w niższych ligach na pewno – mówi Szturc. Żyła grał w zespole Głębczester, którego nazwa wywodziła się od południowej dzielnicy Wisły. Teraz drużyna zmieniła nazwę na Głębce Karolowy Dwór. Wchodzę na stronę ligi. Po ośmiu kolejkach Głębce są na trzecim miejscu. Żyła z 15 bramkami jest trzeci na liście strzelców. – Pewnie, że poradziłbym sobie w klubie. Trenuję trzy razy w tygodniu – mówi Piotr. Na inne hobby nie ma czasu. – Zdarzało się, że z kolegami trochę pojeździliśmy samochodami, lecieliśmy szybowcami, ale najczęściej nie mam czasu na przyjemności – mówi. W czasie podróży najczęściej śpi albo rozmawia z kolegami.
Najlepsze wypowiedzi Piotra Żyły
W ostatnim czasie polscy skoczkowie notują dobre wyniki, regularnie czterech z nich kwalifikuje się do drugiej tury konkursów. Jakie perspektywy są przed Żyłą? – Progres w porównaniu do sezonu 2011 jest duży – mówi Szturc. – Teraz od początku sezonu jego skoki nie były najlepsze. Od Lillehammer Piotr zmienił pozycję dojazdu, co wpłynęło pozytywnie na późniejsze konkursy. Wciąż trzeba go jednak przekonywać, że musi pracować nad pozycją dojazdową i pozycją w locie. Niewątpliwie jednak jest to duży talent. Mam nadzieję, że wynik w Wiśle otworzy go i uwierzy, że stać go na bardzo dobre miejsca – podsumowuje Szturc. Sam Żyła podkreśla, że w skokach nie można myśleć o konkretnym wyniku. Trzeba po prostu skakać. Czy zmiany w punktacji są korzystne? – To zależy – przyznaje roześmiany. – Jeśli dostanę wiatr pod narty, to jest dobrze. Nie mamy jednak na to wpływu, trzeba się dostosować – dodaje.
W lutym 2012 r. w konkursie drużynowym Żyła pobił rekord Polski Adama Małysza w lotach, skacząc na odległość 232,5 m. Mówił wtedy: – Leciałem i tak sobie myślę, że nic z tego nie będzie. Miałem takie wrażenie, że ktoś mnie za pupę złapał, narty podeszły, ale przyjemnie się leciało. Patrzę sobie, a tam ostatnia czerwona linia się zbliża, rzuciło mnie jeszcze na te 232, ale nawet telemarkiem udało mi się wylądować – komentował po pobiciu rekordu Polski Żyła. Po wczorajszym skoku, którym zapewnił sobie najwyższe miejsce w karierze, przyznał: – No jeszcze przed konkursem popatrzyłem sobie na te skoki na YouTubie.
No to my też zobaczmy ten skok - skromnego, uśmiechniętego i utalentowanego zawodnika. Najdłuższy jak dotąd skok Polaka.
Rekord Polski Piotra Żyły - skok na odległość 232,5 m.
Jego porównania może i nie są wyszukane, może i nie mają głębi, ale przynajmniej są... jego. W całej okazałości prezentują nam tego chłopaka takim jaki jest. Bezpretensjonalny, szczery i przede wszystkim zawsze uśmiechnięty.