– Uważam siebie za osobę silną psychicznie, ale innego człowieka mogłoby to zabić – powiedziała o reakcjach na śmierć męża Anna Solska-Mackiewicz. Żona Tomasza Mackiewicza, który zginął po zdobyciu Nanga Parbat zimą, mówi też o rozmowie z Ryszardem Gajewskim. Ten bowiem nie wierzy, by alpiniści weszli na szczyt.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
25 stycznia 2018 roku Elisabeth Revol i Tomasz Mackiewicz zdobyli Nanga Parbat zimą. To było jego siódme, a jej czwarte podejście do szczytu
Francuzka sprowadziła partnera z wysokości 7400 m na 7200 m, po czym została zmuszona do samodzielnego zejścia z góry. Mackiewicza nie udało się uratować
– Od razu zaczęło się wykpiwanie, obrzucanie błotem, pogarda, nienawiść – wspomniała po latach Anna Solska-Mackiewicz w rozmowie z Przeglądem
Anna Solska-Mackiewicz o reakcjach ws. śmierci Mackiewicza: zaczęło się obrzucanie błotem
W 2018 roku oczy całego świata były skierowane na ośmiotysięcznik Nanga Parbat, zdobyty przez Elisabeth Revol i Tomasza Mackiewicza. Radość prędko jednak zasłoniła żałoba, bowiem Czapkinsowi nie udało się zejść z góry.
Wraz ze śmiercią wspinacza zaczęły narastać wątpliwości i kontrowersje. Nie wszyscy bowiem uznali, że parze udało się zdobyć szczyt. Teraz w rozmowie z Przeglądem Sportowym wspomniała o tym wdowa po Mackiewiczu, Anna Solska-Mackiewicz.
– Od razu zaczęło się wykpiwanie, obrzucanie błotem, pogarda, nienawiść. Nagle pojawił się hejt ze strony ludzi, którzy nic o nas nie wiedzieli, usłyszeli jedynie strzępki informacji, a chcieli nas osądzać – powiedziała.
– To było niemal nie do udźwignięcia. Uważam siebie za osobę silną psychicznie, ale innego człowieka mogłoby to zabić – dodała.
Śmierć Tomasza Mackiewicza na Nanga Parbat. "Wzięłam telefon i wybrałam jego numer"
Jedną z osób, które skrytykowały Revol i Mackiewicza był Ryszard Gajewski. Przypomnijmy, że himalaista w rozmowie z Przeglądem Sportowym oficjalnie stwierdził, że nie wierzy, by para zdobyła Nanga Parbat zimą.
– Dowodów nie ma i ja jej nie wierzę, że weszła na szczyt – powiedział, po czym dodał: – Gdy nie potrafisz udokumentować wejścia, masz pecha i może lepiej spróbować tej góry jeszcze raz?
– Argument, że ktoś uwierzył jej na podstawie tego, co napisała, niezbyt mnie przekonuje – podsumował. Po latach Solska-Mackiewicz odniosła się do tych słów, także w rozmowie z Przeglądem.
– Gdy dwa lata temu spotkałam się z krytyką osoby ze środowiska, wzięłam telefon i wybrałam jego numer (Ryszarda Gajewskiego - red.) – wspomniała – Zapytałam się go, czy zdaje sobie sprawę z tego, co publicznie wygaduje. Po kim, jak po kim, ale po nim się tego nie spodziewałam – skomentowała.
Zapytana o reakcję Gajewskiego, stwierdziła, że ten "obraził się". – Nie chciał ze mną rozmawiać – wytknęła.
Solska 25 stycznia zamieściła też wpis na swoim profilu w mediach społecznościowych, w którym pożegnała Mackiewicza, przytaczając wspomnienia Elisabeth Revol. "Pamiętamy, Tomku" – dodała.
Historia Tomasza Mackiewicza i Elisabeth Revol – wyprawa na Nanga Parbat
Alpiniści ruszyli na Nanga Parbat w dwuosobowym zespole bez wspomagania się butlą z tlenem. Do 25 stycznia wszystko przebiegało zgodnie z planem, a według relacji zagranicznej prasy, sportowcy już wtedy zdobyli ośmiotysięcznik.
Problemy zaczęły się podczas schodzenia z góry. Wówczas doszło bowiem do załamania pogody. Mackiewicz doznał ślepoty śnieżnej i choroby wysokościowej, co dodatkowo utrudniło proces powrotu do bazy.
Francuzce udało się samodzielnie sprowadzić Czapkinsa do wysokości 7200 metrów, a następnie zostawiła go w szczelinie
Jako bohaterowie w historii wspinaczki zapisała się ekipa ratunkowa, która ocaliła Elisabeth Revol. Chodzi o Adama Bieleckiego, Denisa Urubko, Piotra Tomalę i Jarosława Botora. Wspinacze są znani także jako czzłonkowie polskiej Narodowej Wyprawy Zimowej na kolejny ośmiotysięcznik – K2.
Ratownicy sprowadzili kobietę na wysokość 4800 m, skąd do szpitala została przetransportowana śmigłowcem. Nie wyruszono jednak po Mackiewicza ze względu na warunki atmosferyczne i niskie szanse powodzenia akcji.