W cyklu Pucharu Świata w skokach narciarskich są takie momenty, za którymi nie przepadają wszyscy skoczkowie. Znajdują się bowiem zarówno zwolennicy dalekiego skakania, jak i ci, którzy dużo lepiej odnajdują się na nieco mniejszych obiektach.
Po piątkowych seriach treningowych oraz kwalifikacjach można było odnieść wrażenie, że w grupie tych pierwszych – spośród naszych kadrowiczów – znajduje się w szczególności Piotr Żyła. Choć "Wiewiór" nie był najlepszy z Biało-Czerwonych w sesji kwalifikacyjnej, gdzie źle wyczuł moment odbicia, to jednak dołożył solidne 233 metry podczas treningu.
Dużo więcej obaw mógł mieć Dawid Kubacki. Lider Pucharu Świata zajął w kwalifikacjach czwarte miejsce, ale na swoich plecach ciągle musiał czuć oddech Halvora Egnera Graneruda. Norweg po wygranym 71. Turnieju Czterech Skoczni wydaje się mieć wszystko, żeby znowu rozdawać karty na skoczniach całego świata. Polak zdawał sobie sprawę, że musi wypaść podczas weekendu w austriackim Bad Mitterndorf co najmniej tak dobrze, jak Granerud.
Jakby na potwierdzenie piątkowych przewidywań, faktycznie z bardzo dobrej strony pokazał się Piotr Żyła. "Wiewiór" skoczył w pierwszej serii tuż za podium, osiągając 233,5 metra.
Bardzo dobrze spisał się również Aleksander Zniszczoł. Jego skok na odległość 222,5 metra okazał się "życiówką", dającą Polakowi miejsce w czołowej dziesiątce po pierwszej serii.
Problem miał za to Kubacki. Granerud zgodnie ze swoją doskonałą formą objął prowadzenie w konkursie, oczekując na próbę Polaka. Kubacki skoczył zaledwie 194,5 metra, lądując na 15. miejscu. Stało się niemal jasne, że na skoczni w Kulm polski skoczek najprawdopodobniej pożegna się z żółtą koszulką lidera.
Na swoim poziomie w przypadku mamuciej skoczni pofrunął za to Kamil Stoch. Tylko 186,5 metra dało miejsce w serii finałowej, ale na nic więcej tego dnia polski mistrz nie mógł liczyć.
W drugiej próbie Stoch dołożył 203 metry, Zniszczoł za to kompletnie popsuł swoją próbę, osiągając zaledwie 165,5 metra. Rewelacyjnie spisał się za to Słoweniec Timi Zajc. Po jego skoku trybuny wypełnione austriackimi kibicami aż jęknęły z zachwytu. Zajc uzyskał aż 243 metry, czyli dokładnie metr mniej od rekordu skoczni swojego rodaka Petera Prevca.
Dużo lepiej zaprezentował się Kubacki. Polak skoczył 230,5 metra, co na skoczni Kulm jest dla niego najlepszym wynikiem w karierze. Problem jednak w tym, że inni również skakali daleko, a dodatkowo czołowa dziesiątka mogła się pochwalić dłuższymi skokami w pierwszej serii.
Takim przykładem był Żyła, ponownie osiągający bardzo długi skok. Odległość 226,5 metra bardzo ucieszyła "Wiewióra", który padł w ramiona cieszącego się z nim Kubackiego, a następnie padł... na śnieg. Czyli typowa, szalona radość w stylu Żyły.
Choć gospodarze bardzo liczyli, że oczekujący na skok Graneruda pierwszy w klasyfikacji Stefan Kraft triumfuje, Norweg popsuł imprezę. Nowy lider PŚ skoczył w drugiej serii 231 metrów, wygrywając i gruntując status najlepszego skoczka w stawce. Przynajmniej na tym etapie. Kubacki po 84 dniach stracił koszulkę lidera.
Były lider ostatecznie był dziesiąty, na czwartym miejscu skończył Żyła, 17. lokata dla Stocha, a 19. dla Aleksandra Zniszczola.
Na niedzielę również zaplanowano skakanie. O godzinie 12:45 początek kwalifikacji, natomiast od 14:15 pierwsza seria konkursowa. Transmisje z weekendu skoków w Bad Mitterndorf na skoczni Kulm są pokazywane na antenie TVN oraz Eurosportu.