Prasowanie skarpetek, zlew wytarty zawsze do sucha, wszystkie powierzone zadania wykonane na sto procent – oto jasna strona perfekcjonisty. Druga to natręctwa, ciągłe myślenie o tym, czy wszystko zrobiło się, jak należy oraz otoczenie, które od dawna nie może z tobą wytrzymać. Bycie perfekcjonistą poprawia jakość naszego życia czy wpędza w gonitwę za nieosiągalną doskonałością?
Perfekcjonista jest we wszystkim najlepszy. Sam bezbłędnie zrobi wszystko, co trzeba. Sam na sto procent dotrzyma terminu i oczekiwanej jakości zleconego mu zadania. Tylko wtedy ma pewność i przede wszystkim czyste sumienie. Oczywiście nie na długo, bo każdy kolejny dzień przynosi kolejne wyzwania.
Choć perfekcjonista chciałby zrobić wszystko sam, to mimo wszystko musi żyć pośród niedoskonałych ludzi. Tych, którzy się spóźniają, są niedokładni, nie przykładają wagi do tego, co robią. Wolą coś zrobić szybciej, aby móc zająć się czymś innym, być może przyjemniejszym. Perfekcjonista nigdy by sobie na to nie pozwolił. Dla niego, 99 proc. to tyle samo co okrągłe zero.
– Skrajny perfekcjonizm jest sprzeczny z rzeczywistością. Świat nie jest doskonały – stwierdza jednoznacznie psycholog Katarzyna Scheibe z poradni PrimoPsyche. Całkowity perfekcjonizm jest kłopotem, który może sprawić, że człowiek nigdy nie będzie zadowolony zarówno z siebie, jak i ze swoich pracowników czy członków rodziny – ostrzega psycholog.
Półśrodki nie istnieją
Gdy zadzwoniłem do Aleksandry z pytaniem, czy jest perfekcjonistką, usłyszałem: "niestety tak". Swoim telefonem przerwałem jej sprzątanie. – Lubię porządek. Nie pójdę spać, jeśli naczynia nie są pozmywane. Choćby była u mnie impreza i piąta rano, to muszę wszystko posprzątać zaraz po wyjściu gości. Lubię obudzić się i wiedzieć, że mam czysto w mieszkaniu – mówi 25-letnia Aleksandra.
– Na początku nie sprawiało mi to aż takiego problemu – wspomina Andrzej, chłopak Aleksandry. Z czasem jednak, gdy coraz lepiej się poznawali, a wreszcie zamieszkali razem, perfekcjonizm Aleksandry zaczął dawać mu się we znaki. – To coraz bardziej zaczęło mi się rzucać w oczy. Umiejętność dostosowania się do nowych warunków, była wówczas bardzo pomocna – zauważa Andrzej.
O ile dążenie do bycia coraz lepszym mogłoby być celem każdego człowieka, to jak ze wszystkim, trzeba zachować umiar. – Kłopot zaczyna się wówczas, gdy pracownicy i rodzina przestają spełniać oczekiwania perfekcjonisty. Wówczas ludzie oddalają się od siebie. Nadmierne wymagania zaś wywołują stres, a w konsekwencji nawet stany chorobowe – ostrzega psycholog Katarzyna Scheibe.
Aleksandra ponad wszystko lubi porządek. Irytuje ją wszelki nieład, co przyjmuje nieraz radykalne dla większości ludzi oblicze. – Gdy ludzie słyszą, że prasuję ręczniki, to najczęściej reagują śmiechem. Mój chłopak jednak powoli się do tego przyzwyczaja – stwierdza. Potwierdza to Andrzej, który zdecydował się przystosować do "nowych warunków". – Moja dziewczyna prasuje niemalże wszystko. Na początku strasznie mnie to zdziwiło. Z czasem jednak sam zacząłem prasować. Robię to jednak tylko ze względu na Olę. Gdybym nie musiał, z pewnością nie prasowałbym ręczników, które pogniotą się od razu po moim wyjściu spod prysznica – mówi szczerze Andrzej.
A życie mogłoby być łatwiejsze…
Nie ma wątpliwości, że łatwiej jest być w życiu bałaganiarzem, podchodzić do pewnych rzeczy z większym dystansem, niż starać się dążyć we wszystkim do ideału. Perfekcjonizm niesie za sobą określone koszty. O ile perfekcjoniści świadomie godzą się na nie, to ich otoczenie zostaje często zmuszone do dostosowania się i zmiany swojego życia.
– Nie jestem z natury perfekcjonistą – przyznaje Andrzej. – Czasem zwyczajnie i po ludzku nie chce mi się robić rzeczy, które nie są w jakimś sensie fundamentalne. Aby coś było perfekcyjne, trzeba poświęcić sporo czasu. Mimo wszystko, staram się dostosować – mówi Andrzej. – Mam takie momenty, że po prostu nie chce mi się wstać z łóżka. Jednak szybko to racjonalizuję i stwierdzam, że później i tak będzie trzeba zrobić daną rzecz. Po prostu wstaję i to robię – przyznaje.
Chłopak Aleksandry wie doskonale, że w ich wypadku kompromis jest czasem trudny. Aby go osiągnąć, obie strony muszą iść na ustępstwa od swoich przyzwyczajeń czy przekonań. O ile partner umie się dostosować, trudno oczekiwać, aby wszyscy w otoczeniu perfekcjonisty stali się nagle "lepsi". – Mam koleżanki, które notorycznie się spóźniają. Strasznie mnie to denerwuje. Ja wolę przyjść na miejsce spotkania 10 minut przed. Niektórzy wolą jednak przyjść 15 minut po umówionym terminie. Kończy się tym, że ja stoję prawie pół godziny i marznę – mówi Aleksandra. Od pewnego czasu stara się dostosować do reszty świata, bo przestała już liczyć na zmiany w otoczeniu.
Perfekcjonizm jest cenny w pracy
Aleksandra bez najmniejszego wstydu przyznaje, że już w szkole była kujonem. Nigdy z niczym się nie spóźniała, była przewodniczącą samorządu szkolnego. Przyznaje, że takie podejście do życia wyniosła z domu. – Perfekcjonizm niezwykle przydaje się zarówno w szkole, jak i później w pracy. O ile w życiu prywatnym czasem przeszkadza, to w zawodowym bez wątpienia pomaga – uważa.
Aleksandra jest tłumaczem. Nie może sobie pozwolić ani na nieścisłości, ani na przekroczenie terminów. – Zasada jest prosta. Jeśli się spóźnię, nie dostanę zapłaty. Mam deadline i muszę się go trzymać – zaznacza. Jak przekonuje, nie obchodzi jej to, co ludzie robią w wolnym czasie i jak wyglądają ich domy. Jednak nie ma zamiaru tolerować marnowania swojego czasu przez innych.
Uważa, że ludzie czasem jej zwyczajnie zazdroszczą. Doceniają jednak, że zawsze udaje jej się być punktualną i sumienną. Pomimo to, czasem trudno jest jej pracować z innymi. – Umiem działać w zespole, bo się do tego przyzwyczaiłam. Zawsze jednak chcę mieć wszystko na oku. Staram się zawsze mieć kontrolę. Czasem sprawia to niestety trudności w życiu prywatnym – przyznaje.
Brak porozumienia w pracy, między perfekcjonistą, a jego podwładnymi sprawia niekiedy, że trafiają oni pod opiekę psychologa. – Mam wielu pacjentów korporacyjnych, których szefowie poświęcają całe życie swojej pracy i tego samego oczekują od innych. Nie uwzględniają tego, że ludzie się od siebie różnią, że ktoś ma dziecko, które trzeba odebrać z przedszkola. W tym momencie wysokie standardy stają się ważniejsze niż człowiek – zauważa psycholog Katarzyna Scheibe.
Niedoskonały perfekcjonizm?
Ludzie mający wewnętrzną potrzebę, aby zrobić wszystko najlepiej jak się da, nie mają łatwego życia. Często robią to kosztem znajomych, rodziny która ma prawo być zirytowania rygorem doskonałości. Jednak to, co dla nas jest spokojnym życiem, dla nich najprawdopodobniej byłoby koszmarem.
O ile Andrzej przyzwyczaił się już do wymagającego charakteru swojej dziewczyny, to czasem zwyczajnie martwi się o nią. Chciałby czasem, aby Aleksandra podeszła do życia z większym luzem. – Ona wywiera presję nie tylko na innych, ale przede wszystkim na siebie. Dla otoczenia bywa to denerwujące. Mam też takie przemyślenia, że Ola byłaby bardziej szczęśliwa, gdyby czasami odpuściła – wyznaje Andrzej.
Czytaj także: Czas egoistów. Dbając tylko o siebie, nie przetrwamy
Życie perfekcjonisty można porównać do chomika, który biegnie po swoim kołowrotku. – Wszyscy na około mówią perfekcjoniście, że już jest super, ale on biegnie dalej i dalej – porównuje psycholog Katarzyna Scheibe. – Taki człowiek nie potrafi znaleźć zadowolenia i nieustannie dąży do nieosiągalnego ideału – zauważa psycholog.
Andrzej czasem zastanawia się, czy wewnętrzna przemiana Aleksandry jest możliwa. Przede wszystkim zastanawia się jednak, czy tak naprawdę jego dziewczyna byłaby po takiej zmianie szczęśliwa. – Nie wiem, czy gdyby te garnki zostały na noc w zlewie, Ola spokojnie by usnęła. Z mojego punktu widzenia, mogłaby czuć się lepiej, gdyby mniej uwagi poświęcała na detale. Z drugiej strony wiem, że gdyby to zmieniła, przestałaby być sobą, a tego nie chciałbym najbardziej – podsumowuje.