O ogromnym szczęściu może mówić kierowca BMW, który rozbił się na drzewie na jednej z ulic w Las Vegas. W ostatniej chwili uratował go policjant wyciągając go z płonącego pojazdu. Całą akcję nagrała kamera monitoringu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Policja metropolitarna Las Vegas opublikowała w mediach społecznościowych nagranie zdarzenia, do którego doszło na rogu Las Vegas Boulevard 27 stycznia około godziny 16:30 czasu lokalnego.
Z nieznanych przyczyn kierowca BMW zjechał z drogi i uderzył w rosnącą między jezdniami palmę. Nagle z pojazdu zaczął wydobywać się biały dym. Kierowa jednak nie opuszczał pojazdu. Być może był nieprzytomny lub ranny i nie mógł tego zrobić.
Minęło dosłownie kilka sekund i przy samochodzie pojawił się mężczyzna, najprawdopodobniej świadek zdarzenia, który próbował otworzyć drzwi w pojeździe lub wybić szyby. Niestety bezskutecznie. Dymu było coraz więcej, pojawiły się ogień.
Wtedy na miejsce zdarzenia podjechała policja. Jeden z mundurowych doskoczył do pojazdu od strony kierowcy i wraz ze świadkiem wypadku wyciągnął z samochodu siedzącego za kierownicą mężczyznę.
Dosłownie sekundę po tym, jak udało im się tego dokonać maska oraz pierwszy rząd siedzeń w pojeździe zaczął trawić ogień.
"Jak widać na wideo, obaj mężczyźni mieli tylko kilka sekund, zanim pojazd stanął w płomieniach" – czytamy w opisie filmu, który policja Las Vegas zamieściła na Twitterze.
Kierowca oraz biorący udział w akcji mundurowy zostali przetransportowani do pobliskiego szpitala. Policjant zatruł się dymem, dlatego wymagał hospitalizacji. Stan kierowcy nie jest jednak znany. Na nagraniu widać było, że odzyskał przytomność.