Minge o chorobie i operacji. "Najwyższy czas, żeby fakty dogoniły legendę"
Kamil Frątczak
01 lutego 2023, 10:47·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 01 lutego 2023, 10:47
Ewa Minge należy do grona osób, które przez lata musiały borykać się z przykrymi komentarzami dotyczącymi wyglądu. Projektantka wielokrotnie zaprzeczała, jakoby miała być ofiarą nieudanych operacji plastycznych. Kilka lat temu zdobyła się na szczere wyznanie, w którym opowiedziała o wrodzonej chorobie wątroby. A teraz celebrytka zdradziła, że naprawdę planuje korektę swojej urody.
Reklama.
Reklama.
Ewa Minge kilka lat temu wyznała, że choruje na wrodzony niedorozwój wątroby, czego efekty widać w zmianach na jej twarzy
Projektantka wielokrotnie zaprzeczała plotkom, które sugerowały, że jest ofiarą nieudanych operacji plastycznych
Teraz w najnowszym wywiadzie zdradziła, że wreszcie naprawdę planuje korektę swojej urody
Ewa Minge o planach na najbliższą przyszłość. "To jest mój pomysł na życie"
Ewa Minge niedawno w jednym z wywiadów przyznała, że planuje poddać się zabiegowi medycyny estetycznej. Jednak teraz w rozmowie z Plotkiem wyjawiła, co chciałaby w sobie poprawić.
"Zamierzam zrobić sobie lifting twarzy. Lifting odmładzający. Kończę w tym roku 56 lat i doszłam do wniosku, że to jest najwyższy czas, żeby fakty dogoniły legendę" – poinformowała Minge.
Celebrytka zdradziła, że zamierza w swoich mediach społecznościowych opowiedzieć o przygotowaniach do zabiegu i obalić mit operacji plastycznych. Zapewniła jednak, że nie zamierza zmieniać rysów swojej twarzy. Zdradziła również, ile będzie ją kosztowała tego rodzaju przyjemność.
"Chciałabym tylko zlikwidować oznaki upływu czasu. Dlaczego? Bo chcę. To jest mój pomysł na życie (...) Stać mnie na to, żeby zapłacić za operację. Pełny lifting potrafi kosztować od 25 tys., nawet do 60 tys.. Wszystko zależy od tego, jakie części twarzy i ile. Czy potrzebujemy naciągać czoło? Ja nie potrzebuję, bo mam piękne i gładkie" – podsumowała.
Ewa Minge o wrodzonym niedorozwoju wątroby. "Bywa pięknie i bywa potwornie"
Ewa Minge już w 2019 roku postanowiła w jednym z wywiadów podjąć temat swojego wyglądu i wrodzonej choroby, z którą zmaga się od wielu lat. W wywiadzie dla "Faktu" zdradziła, skąd wzięły się zmiany na jej twarzy, a także broniła przed zarzutami nieudanych operacji plastycznych.
"Zmiany na mojej twarzy nie są wynikiem operacji plastycznych, tylko wrodzonego niedorozwoju wątroby. Żyję z tym od urodzenia i zdiagnozowano u mnie białaczkę. Mój obecny wygląd to również konsekwencja ówczesnego leczenia onkologicznego. Lekarstwa mogę przyjmować tylko dożylnie. Nie piję alkoholu. Wciąż też chora wątroba daje o sobie znać. Pojawia się wówczas opuchlizna na twarzy, bo w niektórych miejscach zbiera się limfa. Wyglądam wówczas strasznie, ale staram się normalnie funkcjonować" – opowiedziała projektantka.
Jakiś czas później projektantka podzieliła się spostrzeżeniami ze swoimi obserwującymi na Instagramie i ponownie zaskoczyła swoją szczerością.
"Wątroba, to taka fabryka, która przerabia m.in. wszystkie toksyny w organizmie. Kiedy 12 lat temu zachorowałam onkologicznie, doświadczyłam, czym jest ciężkie leczenie w kontekście takiej wątroby. Lekarze zastanawiali się, czy moja wątroba przetrzyma chemię; nie przetrzymała" – wspominała gwiazda.
"Bywa pięknie i bywa potwornie, ale nie jest to powód ani do wstydu, ani do hejtu. Człowiek jest ułomny, piękno umowne. Ostatnio koleżanka alergia atakuje mnie częściej, jak szczęście, dobrze, że mam okres pracy w domu. A w okularach słonecznych wyglądam jak inna kobieta" – dodała optymistycznie na koniec.