Kamil Bortniczuk stał się antybohaterem rosyjskich mediów. Polski minister sportu wyraził zdecydowany sprzeciw wobec ewentualnego przywrócenia Rosji i Białorusi do rywalizacji olimpijskiej. Rosyjscy dziennikarze poszli o krok dalej: chcą, aby bez flagi na IO do Paryża pojechały reprezentacje Polski, Litwy, Łotwy i Estonii.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Międzynarodowy Komitet Olimpijski ma zamiar dopuścić do igrzysk tzw. sportowców neutralnych. W zawodach mieliby uczestniczyć więc sportowcy z Rosji i Białorusi, ale w żaden sposób nie mogliby reprezentować swoich krajów.
PKOl i Kamil Bortniczuk przeciwko udziału Rosjan i Białorusinów w IO
Żeby zrozumieć oburzenie Rosjan, trzeba przypomnieć stanowisko Polskiego Komitetu Olimpijskiego i komentarz Kamila Bortniczuka, bo to właśnie polski minister sportu stał się jednym z antybohaterów w rosyjskich mediach.
"Andrzej Kraśnicki – prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego – informuje, że jego zdaniem do czasu zakończenia barbarzyńskiej wojny w Ukrainie żaden rosyjski i białoruski sportowiec nie powinien brać udziału w jakichkolwiek zawodach międzynarodowych – także igrzyskach olimpijskich" – przekazał PKOl w mediach społecznościowych.
"Potrzebny, jednoznaczny głos prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego" – skomentował z kolei na Twitterze minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk.
Rosjanie oczekują, że MKOl ukarze Polskę i kraje bałtyckie
Rosyjscy dziennikarze sportowi zarzucają między innymi polskiemu ministrowi, że ten naciska na wykluczenie Rosjan i Białorusinów z udziału w igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Powołują się przy tym, że takie działanie jest niezgodne z tym, co zapisano w Karcie Olimpijskiej.
Oleg Szamonajew, autor tekstu na portalu rosyjskiego dziennika "Sport-Express", stwierdza nawet, że "na Zachodzie próbują stworzyć koalicję przeciwko powrotowi rosyjskich sportowców i prześladują tych, którzy poparli pomysł złagodzenia sankcji".
"MKOl powinien zwrócić uwagę, że w przypadku ministrów sportu Polski i krajów bałtyckich dochodzi do próby bezpośredniej ingerencji w działalność organizacji sportowych. Jest to surowo zabronione przez Kartę Olimpijską i w przeszłości wielokrotnie prowadziło do dyskwalifikacji na Igrzyskach różnych drużyn" – czytamy.
W dalszej części Szamonajew wskazuje, co powinien zrobić MKOl. Otóż jego zdaniem "w obecnej sytuacji bez flagi do Paryża powinny jechać drużyny Polski, Litwy, Łotwy i Estonii, a nie Rosjanie". Dodaje też, że "w obecnych realiach jest to prawie niemożliwe".
Szef MKOl chce otworzyć drzwi, Zełenski zaprasza go do Ukrainy
Przypomnijmy, w specjalnym stanowisku MKOl poinformował, że sportowcy neutralni, którzy będą chcieli wziąć udział w międzynarodowej rywalizacji, muszą przestrzegać Karty Olimpijskiej.
Czyli np. nie działają na szkodę misji pokojowej MKOl czy aktywnie wspierają zakończenie wojny w Ukrainie. Dodatkowo muszą kwalifikować się pod względem przestrzegania Światowego Kodeksu Antydopingowego.
MKOl zastrzegł sobie prawo wykluczenia sportowca, który nie przestrzega powyższych zasad. Dodatkowo światowa centrala olimpijska dodała z zadowoleniem, że docenia Radę Olimpijską Azji, która dała dostęp do rywalizacji sportowcom z Rosji i Białorusi w azjatyckich zawodach.
Komitet swoimi krokami w stronę przywrócenia Rosji i Białorusi do rywalizacji, jako kraje neutralne, wystawił się na ogromną krytykę. Szef rodziny olimpijskiej Thomas Bach otrzymał zaproszenie do Ukrainy, żeby zobaczyć rosyjską neutralność. Zaproszenie przyszło od samego Wołodymyra Zełenskiego.
"Wiemy, jak często tyrani próbują wykorzystywać sport do swoich ideologicznych interesów. To oczywiste, że każda neutralna flaga rosyjskich sportowców jest splamiona krwią. Zapraszam pana Bacha do Bachmutu. Żeby mógł zobaczyć na własne oczy, że neutralność nie istnieje" – napisał w mediach społecznościowych prezydent Ukrainy.