Minister Kamil Bortniczuk znalazł się na ustach rosyjskich dziennikarzy. Wszystko za sprawą igrzysk olimpijskich.
Minister Kamil Bortniczuk znalazł się na ustach rosyjskich dziennikarzy. Wszystko za sprawą igrzysk olimpijskich. Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER
Reklama.
  • MKOl ma zamiar dopuścić do igrzysk tzw. sportowców neutralnych
  • Minister Botniczuk zdecydowanie sprzeciwia się takim praktykom
  • Rosja i Białoruś jest wykreślona z międzynarodowego sportu
  • Przypomnijmy, że w minionym tygodniu Międzynarodowy Komitet Olimpijski postanowił wydać specjalne oświadczenie, w którym nieco złagodził swoje podejście do Rosji oraz Białorusi, względem występu sportowców tych krajów w międzynarodowej rywalizacji.

    Choć wojna w Ukrainie trwa nieprzerwanie od 24 lutego ubiegłego roku, a za naszą wschodnią granicą giną niewinni ludzie, MKOl próbuje "unormalizować" świat sportu.

    Tak przynajmniej można wywnioskować z argumentów przytaczanych przez organizację, na której czele stoi niemiecki prawnik Thomas Bach.

    Przypomnijmy, co MKOl przekazał światu w środę 25 stycznia 2023 roku. W oświadczeniu zapewniono o: "silnym zaangażowaniu w jednoczącą misję Ruchu Olimpijskiego" i "zachęceniu do wypełnienia tej jednoczącej misji, szczególnie w czasach podziałów, konfrontacji i wojny".

    Podkreślono także "poszanowanie praw wszystkich sportowców do bycia traktowanym bez jakiejkolwiek dyskryminacji, zgodnie z Kartą Olimpijską", a także stwierdzono, że "rządy nie mogą decydować, którzy sportowcy mogą brać udział w jakich zawodach, a którzy nie".

    Stwierdzono także, że: "żadnemu sportowcowi nie należy uniemożliwiać udziału w zawodach tylko z powodu paszportu".

    "Należy dalej badać możliwości udziału sportowców w zawodach na ściśle określonych warunkach" - podkreślono także.

    O jakich warunkach mowa?

    Sportowcy z Rosji i Białorusi mieliby uczestniczyć w zawodach, jako sportowcy neutralni, w żaden sposób nie reprezentując swoich krajów. MKOl odwołuje się do lig zawodowych, zwłaszcza w Europie, Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, a także niektórych sportach indywidualnych (czyt. wspomniany tenis).

    Dodatkowo sportowcy, którzy będą chcieli wziąć udział w międzynarodowej rywalizacji, muszą przestrzegać Karty Olimpijskiej. Czyli np. nie działają na szkodę misji pokojowej MKOl czy aktywnie wspierają zakończenie wojny w Ukrainie. Dodatkowo muszą kwalifikować się pod względem przestrzegania Światowego Kodeksu Antydopingowego.

    MKOl zastrzegł sobie prawo wykluczenia sportowca, który nie przestrzega powyższych zasad. Dodatkowo światowa centrala olimpijska dodała z zadowoleniem, że docenia Radę Olimpijską Azji, która dała dostęp do rywalizacji sportowcom z Rosji i Białorusi w azjatyckich zawodach.

    PKOl i minister Bortniczuk z głośnym sprzeciwem

    Zupełnie inaczej do sprawy podchodzi strona polska. W tym wypadku mowa o Polskim Komitecie Olimpijskim.

    "Andrzej Kraśnicki – prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego – informuje, że jego zdaniem do czasu zakończenia barbarzyńskiej wojny w Ukrainie żaden rosyjski i białoruski sportowiec nie powinien brać udziału w jakichkolwiek zawodach międzynarodowych – także igrzyskach olimpijskich." – przekazał PKOl w mediach społecznościowych.

    "Potrzebny, jednoznaczny głos prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego" – skomentował na Twitterze minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk.

    Polityk Partii Republikańskiej szybko znalazł się antybohaterem we wschodnich portalach, traktujących o sporcie i nie tylko. Bortniczuk przekazał zresztą poprzez Twittera jeden z komentarzy skierowany w sprawie sprzeciwu Polski wobec stanowiska MKOl.

    Sports.ru: Polska w koalicji z Wielką Brytanią

    Wściekli są także dziennikarze sportowi prosto z Rosji. Minister Bortniczuk znalazł się na jednym zdjęciu razem z szefem MKOl, przy przekreślonej rosyjskiej fladze.

    Dziennikarze portalu Sports.ru przyznają, że polski minister szykuje antyrosyjską i antybiałoruską koalicję, która ma utrudnić proces otwarcia możliwości do udziału sportowców na igrzyskach olimpijskich w Paryżu w 2024 roku.

    "Polska i Wielka Brytania przodują w staraniach o zbudowanie koalicji przeciwko udziałowi Rosji i Białorusi w Igrzyskach 2024." – czytamy w tekście na rosyjskiej stronie.

    "To będzie zależało od tego, czy uda się stworzyć skuteczną koalicję państw, bez których igrzyska nie mogą się odbyć" – cytują słowa ministra Bortniczuka Rosjanie.

    Trudno jest sobie wyobrazić, żeby rodzina olimpijska wybrała kierunek, który obrano np. w zawodowym tenisie. Efekt jest bowiem taki, że w niedawnym turnieju wielkoszlemowym wygrywa urodzona w Mińsku Aryna Sabalenka.

    Co prawda bez flagi, ale ku uciesze m.in. białoruskiego dyktatora. Aleksandr Łukaszenka z tej okazji umieścił w sieci nagranie, w którym pije wódkę za zdrowie Białorusinki. Łukaszenka zakpił tym samym z jakichkolwiek sankcji w tenisie, dotyczących Białorusi czy Rosji.