Ostatnio o sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek ponownie zrobiło się głośno za sprawą zatrzymania Pawła P. – kolegi kobiety, któremu postawiono zarzuty utrudniania śledztwa. Później nadzieję na wyjaśnienie tej sprawy wzbudziły działania służb w budynku po Zatoce Sztuki (a wcześniej innych osławionych lokalach).
W mediach pojawiają się nowe informacje w sprawie, przypominane są też wcześniej pominięte czy zapomniane wątki. Na przykład, portal crime.com.pl przytoczył zastanawiające zeznania Krzysztofa K., powiązanego z trójmiejskim światem przestępczym.
Mężczyzna poinformował śledczych, że podczas jednej z imprez inny znany organom ścigania człowiek – Marcin M. miał wyznać mu, iż zgwałcił i zamordował Iwonę Wieczorek. Miał dokonać tego "wspólnie z chłopakiem, z którym Iwona poszła na dyskotekę i pokłóciła się z nim tam, bo chciał podać jej jakiś narkotyk: mogło chodzić o tabletkę gwałtu".
Marcin M. powiedział mi tylko, że ten kolega zadzwonił do niego, aby przyjechał pod klub w Sopocie. To było po awanturze z tą dziewczyną. Iwona zorientowała się, że on podał jej narkotyk, bo chciał się z nią zabawić...
– Oni czekali na Iwonę w lasku, ten lasek znajduje się po lekkim ukosie od wejścia 63. Wiedzieli, którędy Iwona będzie wracać do domu i pojechali w to miejsce, którędy miała przechodzić, i czekali na nią w samochodzie. Marcin miał podejść do Iwony, przyłożył jej broń do ramienia i kazał wsiąść do samochodu. Iwona go posłuchała, siadła na przedzie, po stronie pasażera – kontynuował świadek. Sprawcy mieli zawieźć Iwonę na "jakieś działki, gdzie było oczko wodne". Kobieta miała zostać zgwałcona, zamordowana, a następnie jej ciało zakopano w lesie. – Marcin opowiadał mi o tym, że nikt Iwony nie znajdzie, był pewien, że wybrali z tym kolegą bardzo dobre miejsce do ukrycia zwłok Iwony. Ona miała być uduszona przez nich po zgwałceniu, potem ją zakopali obok tej działki – zeznał Krzysztof K.
Jak informowały już w przeszłości media interesujące się sprawą Iwony Wieczorek, Marcin M. został przesłuchany przez śledczych i powiedział im, że 19-latki nigdy nie poznał. Co więcej, miał przedstawić alibi, według którego w okresie zaginięcia kobiety był osadzony za kratami. Zaprzeczył też, że komukolwiek o Wieczorek wspominał.
Przypomnijmy, że 16 lipca 2010 roku o 22:30 po Iwonę Wieczorek i Adrię S. przyjeżdżają Paweł P., Adrian S. i Marek O. Do Sopotu dojechali samochodem należącym do Pawła P. Wszyscy bawili się tej nocy w "Dream Clubie".
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, Paweł P. od początku brał udział w poszukiwaniach Iwony, wielokrotnie był też przesłuchiwany przez policję (przed niedawnymi przesłuchaniami poprzednio miało to miejsce w 2018 r.). Ostatnio zostały mu postawione zarzuty o utrudnianie śledztwa, miał m.in. usuwać pliki z komputera Iwony Wieczorek. O Pawła P. zapytaliśmy Mikołaja Podolskiego – dziennikarza śledczego, który bada sprawę Iwony Wieczorek (wcześniej zajmował się również sprawą "Zatoki Sztuki", którą z "Dream Clubem", po wyjściu z którego zaginęła Iwona, łączy m.in. jeden współwłaściciel).
Z moich obserwacji wynika, że Paweł jest traktowany bardziej jako osoba, która może mieć ważne informacje, hipotetycznie mogła je zdobyć zarówno tamtej nocy, jak i później, podczas własnych poszukiwań
Podolski dodał, iż "trzeba pamiętać, że Paweł brał bardzo aktywny udział w poszukiwaniach w pierwszych tygodniach, więc może chodzić o ten okres". Warto podkreślić, że jeszcze przed śmiercią Janusz Szostak w rozmowie z Darią Różańską dla naTemat jednoznacznie ocenił, iż Iwona Wieczorek została zamordowana, a do zbrodni doszło blisko jej domu.
Czytaj także: https://natemat.pl/466424,iwona-wieczorek-wywieziona-za-granice-wpis-znajomych-z-2010