Holenderski naukowiec Frank HoogerBeets już w piątek napisał na Twitterze, co się może stać w Turcji i Syrii. "Prędzej czy później w tym regionie wystąpi trzęsienie ziemi o sile około 7,5 w skali Richtera" – wpis o takiej treści na Twitterze zamieścił geolog.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Trzęsienia ziemi w Turcji i Syrii łącznie wywołały już śmierć ponad 4 tysięcy osób. Około 20 tysięcy jest rannych. To oficjalne dane na wtorek rano i mogą szybko rosnąć
Geolog Frank Hoogerbeets już kilka dni temu przewidział, co może stać się w tym rejonie, przywołując podobne wydarzenia z zamierzchłej przeszłości
Geolog Frank Hoogerbeets do tweeta dołączył mapkę, która prawie całkowicie pokrywa się z obszarem trzęsienia ziemi, do którego doszło w poniedziałek wczesnym rankiem. Post we wtorek rano ma już 42,8 mln wyświetleń i ponad 155 tysięcy polubień. Naukowiec pracuje dla Solar System Geometry Survey.
Wcześniej Hoogerbeets wstawił nagranie, w którym alarmował o "dużej aktywności sejsmicznej". Zapowiedział, że ta nastąpi między 4, a 6 lutego.
Z kolei w poniedziałek na Twitterze Hoogerbeets już po pierwszej fali napisał o wstrząsach wtórnych. "Należy uważać na dodatkową silną aktywność sejsmiczną w środkowej Turcji i pobliskich regionach. Wstrząsy wtórne zwykle trwają przez jakiś czas po dużym trzęsieniu ziemi" – zaznaczył geolog.
Dodał, że podobne trzęsienia ziemi miały miejsce w tym regionie w odległych latach 115 i 526. "One są zawsze poprzedzone krytyczną geometrią planetarną, taką, jaka wystąpiła w dniach 4-5 lutego" – zaznaczył. "Łączę się sercem ze wszystkim dotkniętymi poważnymi trzęsieniami ziemi w Turcji" – zaznaczył.
Jak informowaliśmy w naTemat, kolejne, trzecie już trzęsienie ziemi nawiedziło środkową Turcję we wtorek we wczesnych godzinach rannych. Tym razem miało magnitudę 5,6 – podało Europejsko-Śródziemnomorskie Centrum Sejsmologiczne. Było więc słabsze niż poprzednie fale.
Łącznie gwałtowne trzęsienie ziemi w południowo-wschodniej Turcji i Syrii spowodowało śmierć 4365 osób. 15 834 zostało rannych. Warto zwrócić uwagę, że to jedynie oficjalne dane na wtorek rano (7 lutego) i szybko rosną. Rzeczywista liczba ofiar jest zapewne dużo większa.
Miłosz Wieczorek dla naTemat o trzęsieniu ziemi w Turcji
Redakcji naTemat.pl udało się porozmawiać z Miłoszem Wieczorkiem – Polakiem, który mieszka w rejonie, gdzie doszło do tragicznych wydarzeń i relacjonuje, co się tam teraz dzieje.
Jak relacjonował nasz rozmówca w rozmowie z Natalią Kamińską z naTemat, było słychać, jak trzaskają ściany i wręcz szorują o siebie. – Było też słychać, jak otwierają się meble i drzwi w mieszkaniu – dodał, podkreślając, że trzęsienie ziemi w Turcji było bardzo mocne i trwało około 1,5 do 2 minut.
– W momencie jak ono ustało, postanowiliśmy uciec z mieszkania na dół, na zewnątrz – mówił dalej podróżnik. Także drugie trzęsienie ziemi, które miało miejsce po południu w poniedziałek, było odczuwalne w jego mieście.
– Na szczęście byliśmy na zewnątrz, ale było je widać po budynkach i oknach – mówił. Z jego informacji wynika, że w Mersin nie zawaliły się żadne budynki, ale w oddalonej o 40 minut jazdy autem Adanie, już tak się stało.