System obserwacyjny rumuńskich sił powietrznych wykrył we wtorek obiekt, który wyglądał jak balon meteorologiczny lecący w przestrzeni powietrznej kraju. Taką informację podało we wtorek ministerstwo obrony tego kraju. W związku z sytuacją poderwano też myśliwce.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Władze Rumunii poinformowały we wtorek, że musiały wysłać swoje myśliwce, gdyż nad tym krajem pojawił się dość dziwny obiekt
Obiekt ten miał być balonem metrologicznym. Podobna sytuacja miała miejsce też ostatnio między Chinami i USA
MON Rumunii poinformował, że dwa myśliwce MiG-21 LanceR zostały wysłane w rejon południowo-wschodniej Rumunii, ale nie mogły potwierdzić obecności obiektu, dodając, że balon leciał na wysokości 11 tys. metrów.
Obiekt w Rumunii pojawił się w trakcie sporu dyplomatycznego między Stanami Zjednoczonymi a Chinami po zestrzeleniu przez USA podejrzanego chińskiego balonu szpiegowskiego 4 lutego.
Chiny zaprzeczyły, że tamten obiekt był używany do szpiegowania i przekazały, że było to urządzenie monitorujące pogodę, które zbłądziło. Incydent – i gniewna wymiana zdań w jego następstwie – zaostrzyły napięcia między Waszyngtonem a Pekinem. Kilka dni temu nad USA i Kanadą pojawiły się kolejne dziwne obiekty.
Wracając jednak do Rumunii, to ministerstwo obrony tego kraju przekazało również, że załogi samolotu przebywały w okolicy całego zdarzenia przez 30 minut przed powrotem do bazy.
Zdarzenie w Rumunii miała miejsce tego samego dnia, w którym Mołdawia, która graniczy z Rumunią i Ukrainą, na krótko zamknęła swoją przestrzeń powietrzną z nieujawnionych powodów bezpieczeństwa, chociaż rumuńskie ministerstwo nie powiązało tych wydarzeń w swoim oświadczeniu.
Nad Mołdawią na krótko wstrzymano we wtorek ruch lotniczy
Lokalny portal Moldova Libera nieoficjalnie podawał także, że powodem jest nieznany dron, który pojawił się nad Kiszyniowem i miał przylecieć z kierunku Ukrainy. Po niecałych dwóch godzinach przekazano, że ruch lotniczy został wznowiony.
Dodajmy, że mołdawska prezydentka Maia Sandu oskarżyła w poniedziałek Moskwę o planowanie zamachu stanu w jej kraju z pomocą obywateli m.in. Białorusi, Serbii i Czarnogóry po przeszkoleniu wojskowym, którzy podjęliby brutalne działania pod pozorem protestów.
– To plan krótkoterminowy, który obejmuje sabotaż z udziałem osób przeszkolonych w wojsku przebranych za cywilów. Osoby te planują brutalne akcje, w tym ataki na niektóre instytucje państwowe, a także wzięcie zakładników – powiedziała prezydentka.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.