Za niecałe dziesięć dni minie rok odkąd Rosja zaatakowała Ukrainę. Moskwa jednak nie odpuszcza. W środę nad Kijowem pojawiły się dziwne obiekty, które wyglądały jak balony. Miały one służyć do szpiegowania. Tak uważają ukraińskie służby.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Za kilka dni minie rok od wybuchu wojny w Ukrainie. Na wschodzie kraju toczą się ciężkie walki, w tym m.in. o Bachmut
Ale Władimir Putin nie daje za wygraną i stara się też atakować Kijów. W środę nad miastem pojawiły się balony szpiegowskie
"Nad Kijowem zauważono sześć rosyjskich balonów, z których większość została zestrzelona po starciu z obroną powietrzną" – poinformowała w środę administracja wojskowa stolicy Ukrainy.
Balony szpiegowskie nad Kijowem
Przekazano również, że balony mogły mieć reflektory i sprzęt rozpoznawczy. W środę w Kijowie ogłoszono w związku z tym alerty lotnicze. "Według informacji, które są obecnie wyjaśniane, były to balony, które poruszają się w powietrzu pod wpływem wiatru" – napisała administracja wojskowa Kijowa na Telegramie. Jak dodano, celem tych balonów było prawdopodobnie wykrycie i wyczerpanie obrony przeciwlotniczej Ukrainy.
Po roku wojny w Ukrainie kraj ten może nadal liczyć na dostawy sprzętu z Zachodu, mimo że zapotrzebowanie Kijowa choćby na amunicję jest ogromne. Przypomnijmy, że w tylko w tym tygodniu Jens Stoltenberg zaalarmował ws. Rosji. Szef NATO stwierdził, że "można uznać, iż ofensywa wojsk rosyjskich w Ukrainie już się rozpoczęła".
Sekretarz podkreślił, że bardzo ważne jest, aby kraje członkowskienie tylko pomagały Ukrainie sprzętem, ale również zwiększały produkcje amunicji. – Musimy nadal zapewniać Ukrainie wszystko, czego potrzebuje do zwycięstwa i osiągnięcia sprawiedliwego i trwałego pokoju – powiedział Stoltenberg w poniedziałek.
Zachód cały czas dostarcza Ukrainie broń i pomoc
Sekretarz generalny NATO przekazał, żewojna na Ukrainie pochłania ogromne ilości amunicji, w związku z czym trzeba zwiększyć produkcje, która trwa bardzo długo.
Zachód, w tym USA, 24 lutego chcą pokazać, że nadal stoją po stronie Ukrainy. Rzeczniczka prasowa Białego Domu Karine Jean-Pierre w zeszły piątek oficjalnie potwierdziła, że prezydent USA Joe Biden wybiera się w podróż do Polski.
– Prezydent USA spotka się z prezydentem Polski Andrzejem Dudą, by porozmawiać o współpracy dwustronnej, o naszych zbiorowych wysiłkach dla wsparcia Ukrainy i wzmocnienia odstraszania NATO – poinformowała rzeczniczka. Meda donoszą także, że w Polsce pojawi się prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
Dodajmy jeszcze, że dziennik "The Washington Post" pisał niedawno o tym, co uważa administracja Bidena ws. wojny. "W ostatnich miesiącach żadna ze stron konfliktu nie ma przewagi. Urzędnicy Bidena uważają, że krytyczny moment nastąpi wiosną" – czytamy w amerykańskim dzienniku. "The Washington Post" wskazuje też, że prezydent USA i jego główni doradcy są zdeterminowani, aby wspierać Ukrainę jak najdłużej.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.