Piłkarska PKO BP Ekstraklasa nie przestaje zaskakiwać. Kolejne zagranie prosto z polskich boisk znalazło się w centrum uwagi kibicowskiego świata. Niestety, mowa o fatalnym błędzie, który przytrafił się Michałowi Nalepie. Piłkarz Lechii Gdańsk nie trafił w piłkę, mając przed sobą tylko pustą bramkę.
Reklama.
Reklama.
Korona Kielce pokonała 1:0 (1:0) Lechię Gdańsk w miniony weekend
Oba zespoły zaciekle walczą o utrzymanie w PKO BP Ekstraklasie
Liderem polskiej ligi po 21. kolejkach jest Raków Częstochowa
Mecz Korony Kielce z Lechią Gdańskmiał co prawda miejsce w minioną sobotę, ale echa wydarzeń w świętokrzyskiej stolicy niosą się po świecie dotąd. Okazuje się, że hitem internetu stała się akcja, która miała miejsce w doliczonym czasie gry. Gospodarze z Kielc prowadzili, zaciekle broniąc minimalnego wyniku (1:0), dającego komplet punktów.
Korona bardzo potrzebuje ligowych oczek, żeby jak najszybciej uciec ze strefy zagrożonej spadkiem z PKO BP Ekstraklasy. W trudnym położeniu są również zawodnicy z Gdańska, którzy także nie mogą czuć się pewni pozostania w krajowej elicie.
Stawka pojedynku najwyraźniej była tak wysoka, że Michałowi Nalepie w decydującym momencie spotkania, zabrakło więcej spokoju i precyzji. Zamiast radości z wyrównującego gola, zawodnik Lechii stał się popularny w mediach społecznościowych. Niestety, nie jest to zbyt dobra sława...
Błąd Nalepy trafił m.in. na popularne na Twitterze konto Out of Context Football. "Używanie" mają również krajowe strony traktujące o piłce, a w szczególności o ekstraklasowych kiksach.
Sytuacja, po której Nalepa "machnął się", zamiast strzelić do pustej bramki, pokazywana jest z kilku ujęć. Niestety, nawet będąca w kiepskim stanie murawa na stadionie w Kielcach, jest marnym usprawiedliwieniem. W takiej sytuacji zawodowy piłkarz po prostu musi trafić w piłkę, a futbolówka wylądować w siatce rywala.
Stało się jednak zupełnie inaczej.
Festiwal ekstraklasowych błędów
Mecz w Kielcach miał zresztą kilka zadziwiających momentów. Na koncie Matematyczne Szanse na Twitterze zaprezentowano także zagranie bramkarza gospodarzy Marcela Zapytowskiego. Zamiast do swojego kolegi, golkiper posłał piłkę... poza linię końcową, dając tym samym niemal w prezencie rzut rożny dla rywali.
Na ekstraklasowych boiskach znajdzie się wiele przykładów kuriozalnych sytuacji, w których trudno logicznie wyjaśnić, skąd tak duża skala błędów piłkarzy. Kolejnym takim przykładem jest próba zakończenia akcji przez Mateusza Cholewiaka w meczu, w którym Górnik Zabrze walczył o punkty na terenie Rakowa Częstochowa.
Pomocnik zabrzańskiego klubu zamiast do pustej bramki przyłożył nogę do piłki tak niefortunnie, że futbolówka wróciła niemal tam, skąd skierował ją nadawca.
W polskiej lidze znajdzie się również dużo dobrych, efektownych zagrań, które wielokrotnie wyróżnialiśmy, doceniając kunszt ligowców. Czasem zdarzają się jednak takie weekendy jak ten miniony. I niestety, zamiast pochwał, pozostaje tylko obserwować, jak o ekstraklasowych piłkarzach jest coraz głośniej. Kontekst jest jednak, pisząc elegancko, mało chlubny.
Po 22. kolejkach liderem tabeli jest Raków Częstochowa. Na drugim stopniu podium Legia Warszawa, a na trzecim aktualni mistrzowie Polski, piłkarze Lecha Poznań.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.