Jest groźba, że trzeba będzie zapłacić podatek od money-back.
Jest groźba, że trzeba będzie zapłacić podatek od money-back. Fot. Marcin Onufryjuk / Agencja Gazeta

W ślad za rosnącą popularnością opcji money-back, rośnie też apetyt ministerstwa finansów na pieniądze, które banki oddają swoim klientom za dokonywanie zakupów kartą. Zdaniem urzędników te kilkadziesiąt złotych miesięcznie to dochód i powinniśmy zapłacić od niego podatek. Banki są innego zdania i nie zamierzają wysyłać swoim klientom PIT-u.

REKLAMA
Kilkanaście polskich banków oferuje swoim klientom zwrot od 0,5 do nawet 5 procent wartości zakupów, pod warunkiem, że zapłacą za nie kartą. W ciągu miesiąca może się uzbierać od kilkudziesięciu, do nawet ponad 100 złotych. Jednak ta kwota może się zmniejszyć, bo fiskus chce, byśmy płacili podatek od money-back.

Portal Wp.pl opublikował analizę, z której wynika, że... dochody z money-back powinny podlegać opodatkowaniu. Powołał się na Ministerstwo Finansów. Resort uważa - czytamy - że "przedmiotowy zwrot stanowi przychód z innych źródeł". Bank powinien więc wystawić podatnikowi PIT-8C, w którym określi wysokość przychodu podlegającego opodatkowaniu. CZYTAJ WIĘCEJ

Źródło: "Gazeta Wyborcza"

Jednak dotychczas obowiązywała zupełnie inna wykładnia przepisów. Kilka miesięcy temu Izba Skarbowa w Warszawie przekonywała, że to "nagroda promocyjna" i jeśli nie jest większa niż 760 złotych, to nie musimy płacić od niej podatku. Eksperci oceniają, że zapędy skarbówki, która chce opodatkować money-back to "nadmierny fiskalizm". Urzędnicy przekonują, że wszystko zależy od zapisów regulaminu banku. Jeśli money-back określono jako sprzedaż premiową, to podatku nie zapłacimy. Jednak jeśli nie, to bank powinien przysłać nam PIT.
Poświąteczne wyprzedaże przyciągają do centrów handlowych rzesze ludzi. Przebieramy w towarach kombinując, jak coś kupić i zapłacić jak najmniej. Udowadniamy nasze wysokie "zakupowe IQ". W sklepach, w których nie ma wyprzedaży klientów, nie brakuje. Z drugiej strony ekonomiści ostrzegają, że Polak nie potrafi oszczędzać, nie wiemy nic o gospodarce i powinniśmy się pohamować w zakupowej gorączce.