Białoruskie władze zamierzają wydalić polskich dyplomatów z Grodna i Mińska – dowiedział się Onet. Informacje te skomentował w rozmowie z serwisem przedstawiciel Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Reklama.
Reklama.
Alaksandr Łukaszenka postanowił wydalić z Białorusi łącznika polskiej straży granicznej oraz polskich dyplomatów z Grodna i Mińska – informuje Onet
To odpowiedź na zatrzymanie przez polski rząd ruchu na polsko-białoruskim przejściu granicznym w Bobrownikach (woj. podlaskie)
Decyzja o zamknięciu ruchu na przejściu w Bobrownikach zapadła dzień po skazaniu przez białoruski sąd działacza polskiej mniejszości Andrzeja Poczobuta
Białoruś. Łukaszenka chce wydalić polskich dyplomatów
Jak podał w poniedziałek Onet, do środy wieczór teren Białorusi opuści łącznik polskiej straży granicznej. Nie jest on jedynym oficjelem, który może zostać dotknięty przez decyzję białoruskich władz.
– Wydalonych zostanie prawdopodobnie także dwóch konsulów polskich z Grodna – potwierdził w rozmowie z Onetem rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Łukasz Jasina. Według Onetu wydalony może zostać również dyplomata z Mińska. Jak dodał rzecznik MSZ, ewentualne decyzje polskich władz będą komunikowane w momencie ich podjęcia.
Według nieoficjalnych informacji serwisu polski rząd prowadzi obecnie konsultacje dotyczące możliwej odpowiedzi na działania Białorusi. Nie jest wykluczone, że z terytorium Polski zostaną wydaleni dyplomaci białoruscy.
Białoruś reaguje na zamknięcie przejścia w Bobrownikach
Przypomnijmy, że doniesienia o możliwości wydalenia polskich dyplomatów po raz pierwszy pojawiły się pod koniec ubiegłego tygodnia. Białoruskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało wówczas, że "liczba pracowników Konsulatu Generalnego Polski w Grodnie powinna zostać zrównana z liczbą pracowników Konsulatu Generalnego Białorusi w Białymstoku".
Była to reakcja na zamknięcie przejścia w Bobrownikach – ostatniego czynnego drogowego polsko-białoruskie przejścia granicznego w województwie podlaskim. Białoruskie władze nałożyły również ograniczenia na polskich przewoźników. Mogą oni wjeżdżać do kraju tylko na polsko-białoruskim odcinku granicy – co oznacza, że nie mogą korzystać z przejść na Litwie i Łotwie.
O zawieszeniu ruchu na przejściu granicznym w Bobrownikach zadecydował minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński. Nie wyjawił szczegółów i nie podał konkretnych powodów decyzji. Można się jednak domyślać, że sprawa ma związek z wydanym dzień wcześniej wyrokiem białoruskiego sądu na działacza polskiej mniejszości, dziennikarza Andrzeja Poczobuta.
Chwilę wcześniej Kamiński informował, że w związku z uchwałą Sejmu w sprawie Andrzeja Poczobuta polecił podległym mu służbom "przygotowanie wniosków o wpisanie na listę sankcyjną kolejnych osób związanych z reżimem Łukaszenki odpowiedzialnych za represje wobec Polaków na Białorusi".
Andrzej Poczobut to członek zarządu zdelegalizowanego przez białoruskie władze Związku Polaków na Białorusi (ZPB). Dziennikarz przebywał w areszcie ponad dwa lata. Białoruski sąd uznał Andrzeja Poczobuta za winnego 8 lutego. Dziennikarz był oskarżony o "wzniecanie nienawiści" i "działalność na szkodę Białorusi". Poczobut został skazany na 8 lat więzienia z możliwością odbycia kary w placówce o zaostrzonym rygorze.