
Reklama.
Według szacunków Ministerstwa Finansów pod koniec ubiegłego roku łączna wartość wszystkich niezapłaconych przez Polaków podatków wynosiła 35,7 miliardów złotych. Jednak realne zadłużenie jest jeszcze większe, bo należy doliczyć do tej sumy odsetki. Łącznie z nimi dług sięga już blisko 50 miliardów złotych – donosi "Puls Biznesu". A z roku na rok liczby te będą jeszcze rosnąć.
Tą autostradą nie pojedziesz CZYTAJ WIĘCEJ
"Puls Biznesu" wylicza, na co można by przeznaczyć ponad 35 miliardów złotych, gdyby państwo nimi faktycznie dysponowało (nawet nie biorąc pod uwagę odsetek). Najbardziej wymowny przykład? 864 kilometry autostrad, czyli trzy razy więcej niż powstało w całym kraju w 2012 roku. Czysto teoretycznie zyskałaby także edukacja. Ta astronomiczna suma wystarczyłaby na finansowanie 66 lat działalności Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Można porównać to także do budowy Stadionu Narodowego, która kosztowała 1,915 miliarda złotych. Starczyłoby na 18 podobnych obiektów i jeszcze trochę by zostało. Głośno ostatnio było także o planach oszczędności w komunikacji miejskiej. Miały być one przeprowadzone kosztem nocnych kursów metra, to oszczędność rzędu 300 tysięcy złotych miesięcznie, czyli 3,6 mln rocznie. 35 miliardów złotych, które są dłużni podatnicy wystarczyłoby zatem na nocne kursy metra przez najbliższe... ponad 9700 lat.
Choć jeszcze nie podliczono, ile pieniędzy dokładnie zebrano na tegorocznym finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, to można oszacować, że podatkowe zadłużenie Polaków wystarczyłoby na sumę, którą zebralibyśmy na ponad 700 edycjach WOŚP – czytamy na pb.pl.
Donald Tusk w swoim expose z 2007 roku, mówił że naczelną zasadą polityki finansowej jego rządu będzie stopniowe obniżanie podatków i innych danin publicznych". Zamiast tego podatnikom zaserwowano: likwidację ulgi internetowej, likwidację ulgi na dzieci dla lepiej zarabiających Polaków i ograniczenie kosztów uzyskania przychodu dla twórców
Przy okazji podatkowej walki z państwem warto przypomnieć tutaj historię z Zamościa. To chyba najbardziej znane w Polsce starcie z urzędem skarbowym. Diler samochodowy na swoim salonie wywiesił kilka ogromnych, czerwonych banerów, na których informował, że "wypier… ich Urząd Skarbowy". Zbigniew Stonoga wyjaśniał, że przez jedno postanowienie urzędniczki nie mógł odzyskać blisko 2 milionów złotych, które miały mu się należeć w ramach zwrotu podatku VAT.
źródło: pb.pl