Ira opowiedziała, jak wyglądała jej praca w domu rosyjskiego milionera
Ira opowiedziała, jak wyglądała jej praca w domu rosyjskiego milionera Photo by Enis Yavuz on Unsplash

Po pół roku Ira była tak wykończona i znerwicowana, że nie była w stanie podjąć żadnej kolejnej pracy. Krzyk i terror, który wprowadzał właściciel, był nie do wytrzymania. Ale nie wszystko w tym podmoskiewskim domu było tak oczywiste, że kobieta mogłaby powiedzieć: "O tak, tego się spodziewałam!". W naTemat powiedziała o tym, jak wyglądało życie i praca w domu milionerów z Rosji.

REKLAMA
  • Ira ma dziś 46 lat i z zawodu jest nianią
  • Przez pół roku pracowała jako pomoc u rodziny milionerów z Moskwy
  • Kobieta dzieli się przeżyciami i refleksjami na temat pracy oraz obyczajów, które panują w domach najbogatszych Rosjan
  • Moskwa jest drugim miastem na świecie, w którym żyje najwięcej miliarderów. Z danych za 2022 roku wynika, że jest ich tam 64. W 2019 roku media podawały, że w tym roku liczba miliarderów w całej Rosji wyniesie 124 osoby. "Zwykłych" milionerów, których majątek przekraczał 30 milionów dolarów, było wówczas ponad 2 tys.

    Do grona tych drugich zaliczał się Aleksander, ps. Król. Żył w Mytiszczu (sypialnia Moskwy), z żoną i trójką dzieci z ostatniego małżeństwa.

    Łącznie Aleksander był ojcem ósemki potomstwa, a ze swoją najnowszą żoną zapoznał się zresztą dzięki najstarszej córce. Ta przyjechała odwiedzić tatę, w towarzystwie swojej przyjaciółki, Nadii. Wtedy jeszcze dziewczyna nie wiedziała, że właśnie przedstawiła ojcu swoją przyszłą macochę. 21-letnia Nadia urodziła "Królowi" syna i dwie córki. I to w cztery lata.

    Jako matka trójki dzieci, Nadia potrzebowała pomocy. Tu pojawia się nasza główna bohaterka – pochodząca z Ukrainy, 40-letnia wówczas Ira, którą zatrudniono jako nianię i pomoc kuchenną.

    Jak znaleźć pracę u milionera?

    Przed wybuchem wojny w Ukrainie, w domach bogatych Rosjan pracowało wielu Ukraińców. Służyli też Uzbecy i Mołdawianie, którzy zastąpili dziś nieobecnych w dużej mierze Ukraińców. Choć to nie tak, że nikt z zaatakowanego przez Putina kraju nie pracuje już dla Moskwy.

    Chętnych pracowników sprowadzają agencje, które podpisują z nimi kontrakty, najczęściej przynajmniej na pół roku. Rezygnacja z kontraktu przed czasem może wiązać się z potężnymi konsekwencjami finansowymi, bo niektóre firmy całość wynagrodzenia wypłacają dopiero w dniu końca umowy.

    Ira chciała odejść wiele razy przed upływem czasu, który obejmował kontrakt. Wiedziała jednak, że jej rodzina nie może sobie na to pozwolić. Aleksander z kolei chętnie widziałby ją u siebie na dłużej. Ira i jej mąż bardzo mu się podobali, bo nie tylko byli pracowici i znali się na swoim fachu, ale też byli po ślubie.

    – Małżeństwa są mniej kłótliwe i bardziej dostępne. Do tego nie potrzebują czasu wolnego na wychodzenie w weekend czy wieczorami – wyjaśnia Ira. Dla "Króla" pracowały więc praktycznie same zalegalizowane pary.

    Poszukiwani są również ludzie bez nałogów, a w zwłaszcza niepijący. Dzięki temu nie ma ryzyka, że pracownik będzie zawalał robotę albo stanie się niedyspozycyjny. Tymczasem Ira z mężem byli abstynentami.

    U Ruskich to wszyscy piją. W Ukrainie zresztą też dużo, ale ja i mój mąż jesteśmy bardzo spokojni. "Król" nawet zaproponował, że mogą ściągnąć z Ukrainy naszego syna, bo to było po tym, jak Ruskie wjechały do Donbasu. Ja wolałam jednak być w Ukrainie, niż znosić ten stres, który przeżywałam tam. Wiedziałam, że nie wytrzymam ani dnia dłużej.

    Ira

    pracowała u rosyjskiego milionera

    Złoto i przepych, czyli dom rosyjskiego milionera

    Wystrój rosyjskich willi różni się od tych budowanych w zachodnim stylu. Rosjanie lubują się w złocie i przepychu. Na instagramowych kontach można zaobserwować, że wnętrza często bogate są w meble, które Europejczykom bardziej kojarzą się z muzeami, niż wnętrzami mieszkalnymi.

    Rosjanki często obwieszają się biżuterią, co jest tam symbolem bogactwa. A w Rosji prawdziwych bogaczy nie brakuje. To można zresztą dostrzec nie tylko w sieci, ale też w statystykach. Przed wojną to właśnie w Rosji najszybciej na świecie przybywało milionerów i miliarderów.

    Tym, co jednak idzie w parze z rosnącym bogactwem jednych Rosjan, jest ubóstwo wielu innych. W kraju coraz bardziej pogłębiają się bowiem nierówności społeczne. W 2021 roku agencja FinExpertiza podawała, że 36 milionów Rosjan żyje na granicy ubóstwa, miesięcznie do dyspozycji mając kwotę o równowartości 600 polskich złotych.

    Aleksander zdecydowanie był w pierwszej grupie rosyjskiego społeczeństwa. Kiedy Ira z mężem podjechali pod jego dom, wiedzieli, że mogą spodziewać się bogactwa w rosyjskim stylu. Nie sądzili jednak, że zobaczą to, co ukazało się ich oczom.

    Jak mieszka milioner?

    Jak opowiada Ira, "dom" okazał się willą, a w zasadzie kompleksem składającym się z kilku budynków. Osobny dom miała ochrona, która mieszkała od frontu części pałacowej, a osobny służba, która mieszkała na tyłach. Ten drugi miał dwa piętra i pełnił także funkcję domku dla gości, gdy do właścicieli ktoś przyjeżdżał.

    W ogrodzie, który, jak twierdzi nasza rozmówczyni, może trafniej byłoby nazwać obszernym terenem zielonym z lasem i stawem, stał też kompleks saunowy z "ruską banią", obowiązkową w tej części świata. Całością terenu zajmowało się dwóch ogrodników, którzy odpowiadali za to, by zieleń tam była nieskazitelna.

    W czasie pobytu Iry u "Króla", na terenie posiadłości stanął jeszcze jeden budynek. "Król" zamarzył sobie bowiem świeżych jajek od kur.

    – Czyli postawił sobie tam kurnik – dopytuję Irę.

    – Gdzie tam znowu. Kurnik tak nie wygląda. To był normalny, dwupiętrowy dom murowany, jak dla ludzi! Tam nawet podłoga była podgrzewana, żeby kury nie marzły i były bardziej zadowolone – odpowiada kobieta.

    Podłoga sprowadzana z Egiptu i pokoje tematyczne

    Sam dom, jak opowiada Ira, był ogromny. Miał cztery piętra i piwnicę, w której był basen i SPA, a także... pokój tematyczny. Tych zresztą w całym domu "Króla" było kilka.

    Pokój koło basenu miał około stu metrów kwadratowych i zrobiony był jak muzealna sala, która prezentuje historię Egiptu. Były tam posążki faraonów, piramidy, papirusy, sarkofagi i liczne pamiątki z afrykańskiego kurortu. Był też oświetlony fikuśnie podest, na którym można było posiedzieć w malowniczym otoczeniu jak z hurgadzkiego straganu.

    Zamiłowanie właściciela do Egiptu było zresztą tak duże, że to właśnie stamtąd sprowadzony był kamień na posadzkę, którą wyłożony był cały dom.

    Ira opowiada, że wnętrze utrzymane było w stylu pałacowym. Wszędzie stały alabastrowe rzeźby i popiersia, tak doskonale kojarzone z muzeami. Właściciele mieli też kilka samochodów oraz dwóch kierowców do dyspozycji Aleksandra i jego żony. Mąż Iry pracował zresztą jako szofer kobiety.

    Ponieważ "Król" kochał wędkarstwo, w willi miał pokój dla... wędek. Ogromne pomieszczenie wypełnione było nie tylko fachowym sprzętem, ale też wszystkimi akcesoriami, które potrzebne były jako ekwipunek do wypraw na "rybałkę". Przynętą dla ryb były zresztą... owoce morza, które właściciel zamawiał z japońskiej restauracji i samodzielnie przygotowywał do słoików. Krewetki tygrysie i macki ośmiornic, zamiast na talerzach, lądowały więc w podmoskiewskich stawach.

    Na ostatnim piętrze "Król" miał z kolei pokój z trofeami. Jak na zapalonego myśliwego przystało, były w nim nie tylko zwierzęce łby, ale całe wypchane truchła. Wszystko oczywiście osadzono w odpowiedniej scenerii. Z drzew zwisały więc pawiany, w których zabijaniu lubują się Rosjanie (ale też niektórzy Polacy), a zza krzaków wychylały się dzikie koty różnych gatunków.

    Aleksander sam o sobie mówił, że jest królem tego domu i tak samo mówiła o nim jego żona. Jak mówi Ira, pseudonim "Króla" (a przy okazji podejście), odziedziczył także jego sześcioletni syn. Skoro więc w domu mieszkali królowie, to musiał być i tron. Salą tronową był jednak nie salon, lecz gabinet, w którym "Król" przyjmował gości i robił interesy.

    Król tyranii

    O podejściu milionerów do obsługi pisałam już w naTemat przy okazji prezentacji pracy na luksusowych jachtach. Oczywiście wrzucanie wszystkich do jednego worka jest naganne, ale podobnie jak w historii opisywanej wtedy, również "Król" lubował się w stawianiu obsłudze wygórowanych wymagań. Sposób egzekwowania i wyrażania dezaprobaty też pozostawiał według słów Iry wiele do życzenia.

    Ira fizycznie nigdy nie oberwała, ale nie wie, czy to dotyczyło tylko jej. Poza tym miała świadomość, że "Król" bardzo ją lubił. Mimo to czuła, że "trzyma ją za mordę", chociażby krzykiem. To dotyczyło też pozostałych pracowników.

    Najbardziej krzyczał na gosposię. Nie wiem, czy ją bił, ale z pewnością darł się i to bardzo. Podobnie jak na mnie i pozostałych pracowników, żonę i córki. Syn był święty. Mówił o nim zresztą, że to jego młodsza wersja i też nazywał królem. Kiedy Aleksander pojawiał się w kuchni, robiłam się tak zestresowana, że natychmiast zaczynały mi się trząść ręce.

    Ira

    Pomoc domowa u milionera z Rosji

    Tak czuła się, kiedy Aleksander przywiózł do jej domu 40-kilogramowego jesiotra, rozmiarami podobnego do tego na zdjęciu poniżej.

    Pomijając fakt, że jesiotrów w Rosji nie wolno łowić, bo są pod ochroną, więc kupił go od kłusowników, to ja nigdy nie widziałam tak wielkiej ryby. Ona była ogromna. Nie mieściła się nawet w wielkiej wannie, w której kazał ją zostawić. Tymczasem ja usłyszałam, że mam ją oprawić i przygotować na porcje.

    Ira

    pracowała u rosyjskiego milionera

    Ira nie wiedziała, co ma zrobić. Podchodziła do ryby z każdej strony, płacząc nad nią i się trzęsąc. Powiedziała "Królowi", że nie umie tego zrobić, ale jego to nie interesowało. Rozhisteryzowana wybiegła do ogrodu, gdzie udało jej się złapać męża i ogrodnika. Mężczyźni, widząc przerażenie kobiety, rzucili swoją pracę i zajęli się oprawianiem ryby, co zajęło im wiele godzin. Na koniec usłyszała od Aleksandra: "Widzisz, a mówiłaś, że się nie da".

    Król-Junior

    Do płaczu Irę potrafił doprowadzić też syn "Króla" i to, w jaki sposób wydawał jej polecenia. Warto zaznaczyć – miał sześć lat. Kiedyś, gdy kobieta podeszła, żeby go pocieszyć, kopnął ją w ramię. Poza tym, śladem ojca, na wszystkich krzyczał i wszystkich terroryzował. – Ale skoro tata mówił, że jest królem, to co się dziwić – kwituje kobieta.

    Z dziećmi bogatych Rosjan później miał styczność jeszcze mąż Iry. Wspomina, że z niektórymi nawet nie mógł rozmawiać. Kiedyś odpowiedział na pytanie, które zadała dziewczynka, o to, jak nazywa się rosnąca w ogrodzie roślina. To zauważył z okna ojciec dziecka i potrącił mu z pensji równowartość 500 złotych.

    Król Junior był niezwykle trudny. – Pewnie by był inny, gdyby nie to, że nauczyli go być autorytarnym i rozpieszczonym – podsumowuje go kobieta, która słynie z niezwykłej empatii do dzieci.

    Jako przykład podaje sytuację, kiedy chłopiec powiedział, że nie będzie jadł niczego, co przygotowała i chce zjeść spaghetti. Na polecenie dziecka przytaknął ojciec, więc Ira rzuciła wszystko i zabrała się za przygotowywanie makaronu. W pośpiechu przypadkowo cały garnek z kluskami, zamiast do sitka, wylała do zlewu. Wiedząc, że Junior czeka na jedzenie, które już miało być gotowe, cała zaczęła trząść się ze stresu. Wiedziała, że kiedy Aleksander i Junior to zobaczą, obaj będą na nią krzyczeć.

    Panika Iry zwróciła uwagę Nadii. – Podeszła, spojrzała i nic nie mówiąc, wyciągnęła ten makaron ze zlewu. Przepłukała pod kranem, polała sosem i skwitowała: "Może dla niego to jest król, ale dla mnie to zwykły syn". Po czym zawołała chłopca do stołu i pożyczyła mu smacznego.

    Królowa bez korony

    Ira czuła, że przez ponad półroczny okres pracy u Aleksandra, zawsze miała po swojej stronie Nadię. – To tak niefajnie wygląda, jak się widzi 25-latkę z 55-latkiem, ale moim zdaniem ona go kochała – mówi. Dopytuję, czy chodziło o miłość do "Króla", czy raczej jego pieniędzy. – Może do pieniędzy też, ale tego z pewnością nie było widać – odpowiada.

    On kupował jej dużo złota, futer i innych drogich rzeczy, ale ona nawet tego nie zakładała. Była normalna i zwyczajna. Pewnie dlatego, że to właśnie ona była na rozmowie w sprawie szukania pracowników, kobieta z agencji powiedziała, że "to fajna rodzina".

    Choć żony milionerów też są różne, skracanie dystansu z innymi kobietami nie jest oczywistością.

    "Król sknerus", czyli ile zarabia się pracując dla milionerów?

    Bogactwo, którym ociekała willa Aleksandra, nijak miało się do jego podejścia do obsługi. – Bogaty może i był, ale płacił skromnie. Zarabiałam u niego w miesiąc 600 dolarów za pracę sporo ponad etat. W końcu byłam nianią, ale też gotowałam dla rodziny i wszystkich pracowników. Tyle samo dostawał mój mąż – opowiada.

    Kiedy Ira zobaczyła dom, pierwsze, o czym pomyślała, to "gdzie ona w tej willi ze swoimi pierogami". Szybko okazało się jednak, że im taniej, tym lepiej.

    – Potrafił przyjść ze sklepu, wyciągnąć rachunek, na którym było zakupów spożywczych za 50 tys. rubli (ok. 300 zł) i wypominać, że to za dużo pieniędzy na jedzenie dla tylu osób. Tymczasem obok leżał drugi paragon na 150 tys. rubli (900 zł), na którym był wyłącznie jego alkohol – opowiada Ira.

    Oprócz domu w Mityszczu "Król" miał drugą willę w rosyjskim kurorcie. Dom miał "tylko" dwa piętra, za to na terenie posiadłości był kryty basen sportowy. Jak tłumaczy Ira, dłuższy niż miejski, na którym zajęcia ma jej syn.

    Na wakacje rodzina zabierała ze sobą także obsługę. Ba, "Król" nawet zapowiedział swoim chłopakom wypad na ryby. Na wieść o tym bardzo ucieszył się mąż Iry, który był zapalonym wędkarzem. Z wyprawy wrócił jednak bardzo zmęczony.

    Zapytałam go, czemu źle się czuje, skoro lubi wędkować. Odpowiedział mi, że to nie był zwykły wyjazd na ryby. "Król" kazał rozłożyć kilkanaście wędek, na które mój mąż i kierowcy mieli non stop nawlekać przynętę, a on tylko doglądał. Kiedy ryba się złapała, z dumą patrzył na zdobycz, a ci biedni musieli czyścić te ryby i nawlekać kolejne przynęty.

    Ira

    Jak kończą milionerzy z Rosji?

    Bycie milionerem w Rosji jest obarczone sporym ryzykiem. Szczególnie jeśli ma się bliskie kontakty z ludźmi władzy. Nie jest bowiem tajemnicą, że niewygodnych ludzi, którzy mają wpływy, bez skrupułów się likwiduje. To zresztą jest powszechnie akceptowane przez obywateli, o czym mówił w naTemat dr Albert Jawłowski z Uniwersytetu Warszawskiego. Robiąc tam interesy, nie można też specjalnie liczyć na lojalność.

    W pewnym momencie biznesy Aleksandra się posypały. Co konkretnie zaszło, tego nie wiadomo, ale trudno uwierzyć, że przy takim majątku stało się to samo z siebie.

    W pewnym momencie do drzwi zapukał komornik. O tym dowiedziałam się już po tym, jak skończyliśmy u niego pracę. "Król" skończył jako bankrut.

    Ira

    pracowała u milionera z Rosji

    Do końca (przynajmniej tego, o którym wiedziała Ira) przy "Królu" trwała jego żona. – To pokazało, kto naprawdę w tym związku nosił niewidzialną koronę – komentuje.

    Ira po powrocie z Rosji leczyła u siebie nerwicę. Kolejną pracę podjęła dopiero po upływie pół roku od przyjazdu. Przyjęła posadę niani w zwykłej, pracującej rodzinie. Deklaruje, że nigdy więcej nie podejmie się zatrudnienia u tego typu pracodawcy.