Wokalista kultowego zespołu Lady Pank przez ponad 40 lat występuje na polskiej estradzie, śpiewając "Tańcz Głupia Tańcz", "Tacy Sami", "Mniej niż zero" czy "Zawsze tam, gdzie Ty". Janusz Panasewicz słynie z otwartych i jasnych poglądów, a w rozmowach z dziennikarzami nie boi się najtrudniejszych pytań. W najnowszym wywiadzie wyjaśnił, dlaczego definitywnie zrezygnował z picia alkoholu.
Reklama.
Reklama.
Janusz Panasewicz z zespołem Lady Pank związany jest od samego początku, czyli 1982 roku, kiedy grupa zaczynała swoją działalność
Człowiek nazywany polskim Mickiem Jaggerem od lat daje z siebie wszystko na scenie
Co pomaga mu zachować dobrą kondycję? Wokalista od kilku lat nie pije alkoholu
Co skłoniło go do rzucenia procentów? Dostrzega dużo korzyści, płynących z trzeźwego życia
Janusz Panasewicz jest trzeźwy od kilku lat. Mówi, dlaczego rzucił alkohol
Janusz Panasewicz w najnowszym wywiadzie z Plejadą przyznał, że przez cztery dekady działalności artystycznej on i jego koledzy z zespołu Lady Pank nie byli "najgrzeczniejsi". "Ale myślę, że trudno nazwać nas skandalistami. Gdy dziś słyszę o aferach z udziałem różnych znanych osób, to myślę sobie, że nasze życie było naprawdę spokojne" – podkreślił wokalista.
Zapewnił, że podczas rock’n’roll'owej kariery nigdy nie wpadł w sidła narkotyków. "Oczywiście, zdarzało mi się zajarać trawę czy spróbować różnych substancji, ale nie wprowadzało mnie to w stan, który chciałbym później powtórzyć. Mój organizm źle na to reagował. Nie czułem się dobrze" – przyznał otwarcie.
Artysta został zapytany o problem z alkoholem. Wyjaśnił, że choć nigdy nie pił nałogowo, to zdarzyło mu się przesadzić z procentami. Zdradził, że to synowie skłonili go do zostania abstynentem.
"Dlatego postanowiłem powiedzieć stop i zrezygnować z alkoholu. Na początku nie było to łatwe, bo spędzam dużo czasu poza domem, poznaję sporo osób i czasem miło byłoby wypić szklaneczkę whisky" – oznajmił Panasewicz, dodając, że wcale dziś wcale nie tęskni za alkoholem.
"Robię tak wiele fantastycznych rzeczy, że w ogóle nie myślę o tym, żeby pójść gdzieś i się napić. Nie jest mi to do szczęścia potrzebne" – zaznaczył wokalista.
Wówczas zdradził też, czy miał jakieś specjalne patenty na regenerację organizmu po naprawdę szalonym balowaniu. Wspomniał, że zawsze starał się pamiętać o "złotej radzie", którą dał mu Zbigniew Wodecki.
– Zresztą do owej zasady stosuję się i dziś, gdy nie tykam alkoholu. Po koncercie uciekam do pokoju hotelowego, coś tam jeszcze obejrzę albo przeczytam, po czym zasypiam. Przecież to najwspanialsza z metod regeneracji i umysłu, i ciała, włączając w to struny głosowe – zapewnił.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.
Nie chciałem, żeby widzieli, jak nietrzeźwy wracam do domu. Poza tym stwierdziłem, że przy tak intensywnym trybie życia, który prowadzę i przy tej liczbie koncertów, jakie gramy, muszę bardziej o siebie zadbać. Nie jestem już najmłodszy, a chcę być w dobrej formie i niczego nie zawalać. Wiem, co może się wydarzyć, gdy człowiek wypije za dużo.
Janusz Panasewicz
wywiad z Plejadą
Mawiał, że sprawą absolutnie kluczową jest sen. Naprawdę wiem, czym jest potężny kac; wiem też, że nie ma co kombinować z jakimiś cudownymi patentami, bo i tak nie działają. Bywało, że człowiek poszalał i położył się do łóżka, z którego musiał wstać po dwóch, trzech godzinach – w takich sytuacjach nie uratuje nas jakikolwiek wspomagacz. Tak więc: spać, spać i jeszcze raz spać.