Pierwsza tak konkretna propozycja PO i od razu lawina komentarzy. Jednym pomysł się podoba, inni wytykają PO udział w wyścigu z PiS na rozdawnictwo, nie mówiąc o Lewicy, która ostro atakuje partię Tuska. "PO już oficjalnie, podobnie jak PiS, została partią lewicową, socjalistyczną" – punktuje jeszcze Konfederacja. Tak zapowiedź kredytu 0 proc. na pierwsze mieszkanie i dopłata do najmu w kwocie 600 zł poruszyła ludzi na każdym politycznym froncie. Jak ją oceniać i jak dalece ten pomysł jest realny?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Marzena Okła-Drewnowicz, wiceprzewodnicząca PO i wiceszefowa sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, mówi, że odczuwa ogromne zainteresowanie mieszkaniową propozycją PO, którą Donald Tusk przedstawił 27 lutego w Pabianicach.
– Jest bardzo pozytywne zaskoczenie, bo ludzie zawsze pytali o nasz program, który zawsze był dostępny na stronie PO. Natomiast mam wrażenie, że kiedy ta propozycja ujrzała światło dzienne, bardzo szybko dotarła do wszystkich zainteresowanych. Media bardzo szybko o niej pisały, ale wiemy też, że w wielu domach bardzo żywo o tej propozycji dyskutowano. Ona naprawdę jest dużym, ale pozytywnym zaskoczeniem. To jest odpowiedź na palący problem. Z jednej strony rządzący robią sobie Willę+, a my dajemy ludziom dach nad głową – mówi w rozmowie z naTemat.
Gdy rozmawiamy, spieszy się na spotkanie z ekspertami w sprawie mieszkaniowego programu PO. Jak słyszymy, oprócz spotkań z wyborcami, Platforma ma teraz również takie spotkania tematyczne. A temat mieszkań jest szczególnie gorący.
– To nie jest tylko kwestia kredytu. To również kwestia mieszkań na wynajem, co dziś jest gigantycznym problem, który spędza ludziom sen z powiek. To także kwestia budownictwa społecznego. Temat jest gorący. Wszyscy to czujemy. Ludzie mają dzieci, wnuki. Każdy o nich myśli. Młodzi chcą się kształcić, wyjeżdżać. Jak mają to zrobić, nie mając dachu nad głową? – mówi Marzena Okła-Drewnowicz.
Przypomnijmy, Donald Tusk obiecał w Pabianicachkredyt hipoteczny 0 proc. dla osób do 45. roku życia na zakup pierwszego mieszkania oraz dopłaty do najmu w wysokości 600 zł.
I załóżmy, że opozycja wygrywa wybory. Jak dalece realne jest, że ta propozycja wejdzie w życie? – Oczywiście, że zrealizujemy ten program, tak jak zrealizowaliśmy poprzedni, czyli Mieszkanie dla Młodych. To nasze twarde zobowiązanie, dlatego zostało podane już na pierwszym z cyklu wyjazdowych klubów – deklaruje wiceszefowa PO.
"PO zaczyna upodabniać się do PiS pod względem polityki ekonomicznej", "Platforma zaczęła się licytować na rozdawnictwo z PiS", "Tusk licytuje się z Kaczyńskim, który będzie mógł wam kupić mieszkanie", "Zaczyna się licytacja, kto da lepszy kredyt" – aż zagotowało się od podobnych zgryźliwości i ironii.
Są i pytania, co z tymi, którzy spłacają kredyty. I takie głosy: "Tusk chce zabrać pieniądze wszystkim, którzy mają mieszkanie, albo spłacają kredyt, i ciężko na niego pracują, i robi z tego program wyborczy".
Propozycja PO wywołała zresztą poruszenie z każdej możliwej strony. Lewica się wścieka i krytykuje.
A Konfederacja grzmi, że na dopłatach proponowanych przez PO skorzystają wielkie zachodnie fundusze, które przejmują rynek najmu, a kredyt 0 proc. to okazja dla banków na dobry i bezpieczny biznes.
Marzena Okła-Drewnowicz ma na to jedną odpowiedź: – Wystarczy tylko dobrze przekierować środki finansowe, które dzisiaj są w posiadaniu obecnego rządu i które rządzący rozdają na prawo i na lewo tylko swoim. Dach nad głową to elementarne prawo. Jeśli spojrzymy do Strategii Demograficznej, to widać, że ludzie przede wszystkim wskazują na wielki problem z mieszkaniami. Dlatego od tego zaczynamy.
Co jednak na pomysł PO mówią eksperci? I czy właśnie zaczynamy walkę na rozdawnictwo?
"To nie jest rozdawnictwo. To dobry pomysł"
Prof. dr hab. Julian Auleytner, ekonomista, specjalista w dziedzinie polityki społecznej, rektor senior Uczelni Korczaka w Warszawie najpierw ma jedną ogólną uwagę: – W roku wyborczym wszystkie pomysły będą wykorzystywane, żeby pozyskać wyborców. Niezależnie od tego, co jaka partia głosi.
Ale sam pomysł PO mu się podoba.
– To bardzo dobry pomysł. Mieszkanie nie powinno być dobrem luksusowym, powinno być dobrem powszechnego użytku. Takim samym jak samochód, czy telewizor. Zwłaszcza z punktu widzenia programu polityki prodemograficznej ludzie muszą mieć miejsce, żeby zakładać rodziny. Uważam, że jest to bardzo sensowne, rozsądne, mądre i inwestycyjne podejście. Inwestycyjne dlatego, że cały program mieszkaniowy jest programem nakręcania koniunktury gospodarczej i tworzenia miejsc pracy – mówi naTemat.
– Nie. To nie jest rozdawnictwo. Ono byłoby w zakresie zabezpieczenia społecznego. 13., 14., 15. emerytura, to jest rozdawnictwo. Natomiast gdy uruchamia się subwencje rządowe na rzecz pobudzenia programu mieszkaniowego, który jest deficytowy, to stwarza to sytuację potanienia dostępu do mieszkania i daje szansę, zwłaszcza młodzieży – podkreśla.
Propozycję PO widzi jednak jako fragment bardziej rozbudowanego programu na rzecz młodzieży i młodych małżeństw. – Tak jak 500+ nie można traktować jako omnibusa na wszystko, tak samo i tutaj to potencjalne wsparcie mieszkaniowe nie może być omnibusem dla całego programu mieszkaniowego. To powinno być bardziej pogłębione, rozbudowane i połączone z infrastrukturą na rzecz dzieci. Miałoby to wtedy zdecydowanie szerszy kontekst, a nie traktowanie jednego narzędzia jako kluczowego dla całego programu opozycji.
Szczegółów programu PO jeszcze nie znamy. W mediach pojawiają się tylko ogólne informacje.
Stąd nie wszyscy chcą go nawet komentować.
"Obawiam się, że to kiełbasa wyborcza"
Dr hab. Joanna Szczepaniak-Sienniak z Katedry Socjologii i Polityki Społecznej Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, specjalistka od polityki rodzinnej, zachowuje ostrożność. Uczula, że za mało jeszcze o tym programie wiadomo. Na dziś ma jednak pewne obawy.
– Jest to kolejny program, który jest programem finansowym, wprawdzie pośrednim, bo nie mamy tutaj do czynienia z bezpośrednim transferem środków do rodzin, jak to było w przypadku 500+, ale jest – uważa.
– Na dziś podchodziłabym do tego bez większego entuzjazmu – uważa.
Czy taki program miałby szansę wpłynąć na dzietność? "To może być skuteczna zachęta dla młodych do zakładania rodziny" – takie również pojawiły się opinie.
– Nie sądzę. Na pewno nie w krótkim okresie. Liczne badania pokazują, że Polacy nie rezygnują z dzieci dlatego, że nie mają mieszkań. Jest to ważny czynnik, ale nie główny. Na pewno ułatwi to życie, ale tak jak program 500+ nie miał efektu pronatalistycznego, tak ten, moim zdaniem, też bezpośredniego efektu nie będzie miał. Wszystko zależy od warunków tego programu. A na dziś nie wiem, jakie będzie miał szczegółowe założenia. Nie znam koncepcji tego programu – mówi Joanna Szczepaniak-Sienniak.
Ciekawi ją na przykład, czy program PO będzie adresowany do pojedynczych osób, czy do rodzin: – Pamiętam wszystkie wcześniejsze programy i zawsze był w nich szkopuł nie do przeskoczenia. Albo trzeba było być w związku małżeńskim, albo trzeba było wykazać się jakimś kryterium dochodowym. Zawsze było jakieś kryterium. Nie umiem sobie wyobrazić, że to będzie powszechny program dostępny dla każdego do 45. roku życia, kto jeszcze nie ma mieszkania. Na pewno będą jakieś obwarowania, ciekawa jestem jakie. Wtedy można powiedzieć coś więcej.
Żeby było bliżej ludzi
PO dopiero jednak ruszyła w Polskę. Szczegóły pewnie dopiero poznamy. – Program w szczegółach przedstawimy na klubie parlamentarnym i będzie on przedstawiany także w postaci konkretnych projektów ustaw, które są gotowe. To jest taki krok w stronę normalności – zapowiadał szef PO w Pabianicach.
Prof. Auleytner wskazuje tylko, że to jest bardzo ważne, żeby opozycja, myśląc o polityce społecznej, myślała nie tylko o programie centralnym, dla całej Polski, ale także o programach bliżej ludzi:
– O takich, które samorządowo będą pobudzać inicjatywy w zakresie polityki społecznej. Wszystkie programy opozycji, które będą bardziej dotyczyć samorządu i być bliżej ludzi, a nie centrum, mają szanse. Edukacja, zdrowie, mieszkalnictwo to trzy filary polityki społecznej, które mają charakter inwestycyjny. A zabezpieczenie społeczne to już wyraźny wątek rozdawnictwa.
W roku wyborczym jakiekolwiek propozycje z zakresu polityki społecznej, nawet te nie dotyczące ochrony socjalnej, a dotyczące np. mieszkań, czy służby zdrowia, zawsze będą traktowane jako propozycje licytacyjne. Partie polityczne chcą pozyskać wyborców hasłami z zakresu polityki społecznej i taka jest rola polityki społecznej w roku wyborczym. To naturalna kolej rzeczy. Ona występuje praktycznie w większości krajów demokratycznych.
Prof. dr hab. Julian Auleytner
specjalista w dziedzinie polityki społecznej
Wszystko zależy od rzeczywistych potrzeb. Jeżeli rząd ma rzetelną diagnozę faktycznych potrzeb Polaków na mieszkania i uważa, że to jest zasadne, to trudno to negować, bo w dzisiejszych warunkach potrzebne są takie instrumenty wsparcia. Ale z drugiej strony obawiam się, że to jest kolejna kiełbasa wyborcza. Może trochę inaczej skonstruowana, bo trudno konkurować z takim świadczeniem jak 500+, ale może oznaczać kolejne wydawanie pieniędzy, niekoniecznie związane z rzeczywistymi potrzebami Polaków