36-latek spod Wrocławia okazał się niezwykle zuchwałym złodziejem. Aż 56 razy dokonał kradzieży w sklepie Biedronka. Nie sądził zapewne, że dopadnie go sprawiedliwość, bo uważał, że ma świetny patent na wynoszenie ze sklepu drogich produktów. Jak to robił? Wystarczyły mu np. dwa różne pudełka klocków Lego.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ostatecznie został złapany dzięki nagraniu, na którym było widać, jakim sposobem oszukuje sklep
Jego oszustwo polegało na skanowaniu tańszych produktów w kasie samoobsługowej, a wynoszeniu droższych
Złodziej-rekordzista okradł Biedronkę 56 razy
Policja poinformowała o sprawie mieszkańca okolic Wrocławia, który dokonywał kradzieży w sklepach typu Biedronka w Kobierzycach, ale także w innych marketach tego typu w okolicach tej miejscowości. Trudno było w ogóle zauważyć, że mężczyzna może mieć coś na sumieniu, bo powierzchownie zachowywał się jak zwykły klient.
Mężczyzna skanował produkty, a następnie płacił za nie kartą przy kasie samoobsługowej. Okazało się jednak, że z kasy korzysta w sposób, który zdecydowanie nie jest legalny, ale na pewno pozwala zaoszczędzić każdorazowo niemałe kwoty.
Mężczyzna zabierał do kasy produkty drogie, jak np. pudełko klocków Lego, ale zamiast nich skanował rzecz tańszą, zabierając oczywiście do sklepowej siatki także droższy towar. Taki plan miał wdrożyć w życie 56 razy – przynajmniej taką liczbę podają śledczy.
Być może na jaw nie wyszłyby wszystkie kradzieże mężczyzny, gdyby nie fakt, że podejrzanej sprawie postanowił się przyjrzeć jeden z funkcjonariuszy Komisariatu Policji w Kobierzycach.
– Policjant podszedł wnikliwie do sprawy i sprawdził dość odległą historię zakupów oraz wizyt podejrzewanego w różnych sklepach. Metoda, jak się okazało, była dla niego uniwersalna i wykorzystywał ją przez kilka miesięcy. Naraził w ten sposób sieć sklepów na straty łączne w kwocie prawie 12 tys. zł, a sam odpowie teraz za oszustwa – przekazała asp. Aleksandra Freusa z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.
Kradzież kajzerki w Biedronce – policja wezwana do dziecka
O innej "kradzieży" na zawrotną kwotę 33 groszy informowaliśmy już w naTemat.pl. Doszło do niej w jednym z sieci sklepów Biedronka. Matka przyszła na zakupy z trójką swoich dzieci. Nie zauważyła, że jedno z nich zjadło bułkę i nie powiedziała o tym kasjerowi.
Zdążyła już wyjść ze sklepu i zacząć pakować zakupy do samochodu, gdy podeszło do niej dwóch mężczyzn. Byli to pracownicy sklepu, którzy wypytywali ją o paragon i liczbę kupionych bułek. Wtedy pani Justyna zorientowała się, że za jedną z kajzerek nie zapłaciła. Chciała uregulować należność, ale sprawy potoczyły się inaczej – na miejsce wezwano policję.
Na szczęście dla pani Justyny funkcjonariusze po rozeznaniu się w sprawie, dali jej tylko upomnienie i zaśmiali się z zaistniałej sytuacji. Później otrzymała również przeprosiny od sklepu.
– W tej sytuacji zabrakło zrozumienia okoliczności sprawy, co możemy wytłumaczyć jedynie młodym stażem pracownika, który podjął błędne decyzje – stwierdził cytowany przez "GW" Jan Kołodyński, menadżer ds. komunikacji korporacyjnej w sieci Biedronka.