Od początku do końca lutego prowadzono nieformalne referendum w sprawie odłączenia od Rosji pięciu regionów. Nawet w Kaliningradzie opowiedziano się za niezależnością od reżimu Władimira Putina.
Reklama.
Reklama.
Na początku lutego za pośrednictwem internetu przeprowadzono oddolne referendum w sprawie niepodległości pięciu okręgów Federacji Rosyjskiej
Z głosowania wynika, że Ingria, Królewiec, Kubania, Syberia i Ural chcą odłączenia od reżimu Władimira Putina
Organizatorzy podają, że aż 5 634 250 osób wzięło udział w głosowaniu
Na oficjalnej stronie, gdzie przeprowadzono e-referendum, widnieją fragmenty Deklaracji Praw Narodów Zjednoczonych i ustawy "O podstawowych gwarancjach praw wyborczych i prawie udziału w referendum obywateli Federacji Rosyjskiej".
Autorzy przedsięwzięcia zwracają uwagę, że obywatele mają prawo stanowić o swoim statusie politycznym i dążeniach gospodarczych, społecznych i kulturalnych. Jak podkreślają, zgodnie z rosyjskim prawem społeczeństwo ma prawo wychodzić z inicjatywą referendalną.
"Mieszkańcy regionów mają prawo do czerpania korzyści ze swojego położenia, handlu z krajami Unii Europejskiej i wzmacniania dobrobytu. Musimy wykorzystać nasze prawo do samostanowienia, aby nasze dzieci przestały umierać w imieniu Kremla" – piszą organizatorzy.
W związku z tym przeprowadzono "Narodowe Referendum Online" w sprawie samostanowienia republik Federacji Rosyjskiej: Ingrii, Królewca, Kubania, Syberii i Uralu. Jak przekonują organizatorzy, aż 5 634 250 osób wzięło udział w głosowaniu.
Zaskakujące głosowanie ws. niepodległości od reżimu Putina
Podane wyniki prezentują się następująco:
Królewiec: 72,1 proc. za niepodległością od Moskwy, 27,9 proc. przeciw
Ingria: 66,2 proc. za niepodległością, 33,8 proc. przeciw
Kubań: 55,7 proc. za niepodległością, 44,3 proc. przeciw
Syberia: 63,9 proc. za niepodległością, 36,1 proc. przeciw
Ural: 68,2 proc. za niepodległością, 31,8 proc. przeciw
Co więcej, wszystko wskazuje, że nie mamy do czynienia jedynie z prowokacją. Autorzy inicjatywy powiedzieli bowiem o zamiarach podejmowania dalszych działań.
"Rosyjskie władze boją się nas, wolnych obywateli, skutków naszej woli. Przed nami dużo żmudnej pracy, aby legitymizować wyniki referendów. O dalszych planach grup wolnych ludów Post-Rosji poinformujemy w ciągu najbliższego miesiąca" – czytamy.
O podejściu Rosjan do polityki w rozmowie z Dorotą Kuźnik dla naTemat mówił Albert Jawłowski z Uniwersytetu Warszawskiego.
– Rosjanie są z jednej strony cynicznym społeczeństwem, z drugiej strony moją poczucie braku wpływu na rzeczywistość. Ludzie zaczynają się robić apatyczni, nie podejmują żadnych działań. Oddolne akcje ich zdaniem nie mają sensu, bo wierzą, że i tak nic z nich nie wyniknie – wyjaśnił.
– Po co się wychylać, skoro "ci na górze i wszystko załatwią między sobą", prosty człowiek tylko niepotrzebnie się naraża. Zresztą nie tylko tak zwani prości Rosjanie mają skłonność do wiary, że wszystko jest ukartowane – dodał.