Poseł KO Artur Łącki zbojkotował Telewizję Polską. Chodzi o śmierć syna Magdaleny Filiks. – Niech pan spyta swoich kolegów, tych pseudodziennikarzy, kreatur, które upubliczniły dane tego chłopca, czy oni chcą następnych tragedii – zwrócił się do Adriana Klarenbacha, prowadzącego program "Minęła 20" w TVP Info.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Artur Łącki wziął udział w programie "Minęła 20" na antenie TVP Info
Polityk Koalicji Obywatelskiej w ostrych słowach wypowiedział się na temat pracowników mediów publicznych
Jak stwierdził, w naszym kraju trwa "obrzydliwa kampania, która zbiera śmiertelne żniwo"
W niedzielnym programie "Minęła 20" w TVP Info od samego początku rozmawiano o wojnie w Ukrainie. Poseł KO Artur Łącki stwierdził jednak, że chciałby powiedzieć o czymś innym.
Jak mówił, obok wojny za naszą wschodnią granicą trwa także polityczna wojna w Polsce. Łącki nie przebierał w słowach i mówił o "obrzydliwej, hejterskiej kampanii, która zbiera śmiertelne żniwo".
Artur Łącki o pracownikach TVP: Kreatury dziennikarskie
Jego słowa dotyczyły śmierci niespełna 16-letniego syna posłanki KO Magdaleny Filiks. – Najpierw był pan prezydent Adamowicz, teraz jest młody, 15-letni chłopiec. Dziecko! – mówił poseł.
Adrian Klarenbach złożył na jego ręce wyrazy współczucia dla Filiks i dodał, że "rodzina jest rzeczą świętą". – Proszę mieć trochę odwagi i dać mi powiedzieć dwa zdania – kontrował Łącki. – Panie pośle, pan wie, że czego jak czego, ale odwagi to mi akurat nie brakuje – odparł prowadzący program.
– Niech pan spyta swoich kolegów, tych pseudodziennikarzy, tych kreatur, które upubliczniły dane tego chłopca, czy oni chcą następnych tragedii? Czy dopiero wtedy przyjdzie opamiętanie? Czy dopiero wtedy zrozumiecie, że Polacy nie chcą takiej polityki, że Polacy nie chcą, aby ginęły ich niewinne dzieci? Czy dopiero wtedy oni to zrozumieją? – pytał polityk KO.
Następnie Łącki zapowiedział bojkot Telewizji Publicznej.
– Dopóki nie przeprosicie za to, dopóki ci pseudodziennikarze, te kreatury dziennikarskie nie poniosą konsekwencji, ja i myślę, że żaden uczciwy polityk nie przyjdzie do waszego programu. To chciałem wam powiedzieć. Nie pozwolimy, żebyście zabijali polskie, niewinne dzieci. Nie pozwolimy na to. Dziękuję, panie redaktorze i do widzenia – powiedział Łącki i opuścił program.
Wymowna była też reakcja Klarenbacha. – Tak zupełnie poważnie nie wiem za bardzo, z jakim kolejnym tematem wyjść, bo kontynuować ten temat, który rozpoczęliśmy, tak troszeczkę dziwnie i... – powiedział wyraźnie zdecydowany prowadzący. – Premier Włoch i papież, może to – dodał.
Nie żyje syn Magdaleny Filiks
Przypomnijmy, w piątek Magdalena Filiks poinformowała, że nie żyje jej syn, niespełna 16-letni Mikołaj. Chłopak będący ofiarą pedofila, który molestował go seksualnie, popełnił samobójstwo. Sprawa miała miejsce trzy lata temu, jednak dopiero w grudniu ubiegłego roku wypłynęła do mediów.
Informacje, które przedstawił wówczas Tomasz Duklanowski z Radia Szczecin, były na tyle bezpośrednie, że choć nie ujawniały nazwiska ofiar, z łatwością można było ustalić ich dane. W sprawie śledztwo wszczęła prokuratura, która zbada czy śmierć nie wynikała z "doprowadzenia do samobójstwa".
Grudniowa publikacja szczecińskiego radia, którą szeroko omawiano także w telewizji publicznej, wywołały lawinę komentarzy prawicowych polityków i działaczy, którzy domagali się "rozwikłania afery pedofilskiej" w strukturach PO. Oberwało się także samej Magdalenie Filiks, którą obwiniano, że milczy, bo działa w ten sposób dla dobra partii, a nie własnej rodziny.
Wirtualne Media podają, że w drugiej połowie stycznia przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z urzędu podjął postępowanie w sprawie ukarania Radia Szczecin i Telewizji Polskiej.