Antoni Królikowski usłyszał zarzut prowadzenia samochodu pod wpływem "substancji psychotropowej". Po wszystkim opublikował oświadczenie, a także swoje zeznania. Tym samym mógł sam się wpędzić w nowe tarapaty i kolejny zarzut, za który grozi nawet więzienie. Dlaczego?
Reklama.
Reklama.
Antoni Królikowski został zatrzymany do kontroli w lutym. Policjanci podejrzewali, że mógł być pod wpływem nielegalnych substancji.
W marcu usłyszał zarzut kierowania samochodem osobowym "pod wpływem substancji psychotropowej w postaci delta 9 tetrahydrokannabinolu", czyli w skrócie THC, które jest obecne w marihuanie.
Za ten czyn grozi mu kara grzywny, ograniczenie wolności lub pozbawienie wolności do dwóch lat.
Aktor nie przyznaje się winy, o czym poinformował w swoim oświadczeniu. Pokazał też skany zeznania, które złożył na komisariacie. Jest to niestety nielegalne i może usłyszeć kolejny zarzut.
Antoni Królikowski w swoim oświadczeniu napisał, że chce zostać "rzecznikiem pacjentów medycznej marihuany, u których THC utrzymuje się w płynach ustrojowych nawet przez kilka dni od ostatniego zażycia i nie jest to związane z upośledzeniem zdolności prowadzenia pojazdów".
Aktor wcześniej wyznał, że zażywa tę substancję, ponieważ choruje na stwardnienie rozsiane. Królikowski uważa, że zarzut postawiono mu wyłącznie na podstawie stężenia THC, a nie np. jego zachowania. Zapewnia, że marihuanę kupił w aptece, tak jak zalecił mu to jego lekarz.
"Zażyłem leki około 15 godzin przed prowadzeniem pojazdu. Powszechną wiedzą jest, że efekt psychoaktywny po zażyciu marihuany, w tym zaburzenia zdolności prowadzenia pojazdów, trwają około 4 godzin od zażycia, w przypadku waporyzacji. Podobne w tym zakresie są zalecenia lekarza, który prowadzi moje leczenie marihuaną" – mogliśmy przeczytać w oświadczeniu.
Antoni Królikowski ujawnił swoje zeznania. Za to grozi nawet więzienie
W kolejnych slajdach jednak aktor dodał skany swoich zeznań. Robił to, by poruszyć temat marihuany medycznej, (a także by "przy okazji" uderzyć w byłą partnerkę Joanną Opozdę), ale mógł sobie dodatkowo zaszkodzić. Ujawnił bowiem materiały z postępowania. Raczej nie dostał na to pozwolenia od prokuratora.
Art. 241 Kodeksu karnego mówi, że "Kto bez zezwolenia rozpowszechnia publicznie wiadomości z postępowania przygotowawczego, zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2". Skomentował to w "Fakcie" adwokat Arkadiusz Szymański z kancelarii Zemła Szymański.
Z kolei prawniczka Joanna Parafianowicz zauważyła, że zeznań się nie powinno się upubliczniać nie tylko dlatego, że to łamanie prawa. "Takie publikacje szkodzą wykonywaniu obowiązków spoczywających na adwokatach i radcach, innymi słowy działają de facto na niekorzyść ich klientów" – napisała na Instagramie.
Pod oświadczeniem Królikowskiego wiele osób go shejtowało i skrytykowało. Są też i tacy, którzy stanęli po jego stronie - m.in. koledzy po fachu jak Antoni Pawlicki czy Piotr Stramowski. Ten drugi napisał – "Głowa do góry Antoś!" i zaapelował o edukację w kwestii medycznej marihuany. Wcześniej w temacie legalizacji wypowiadała się też np. Joanna Krupa.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Opublikowanie zdjęć protokołu przesłuchania Pana Królikowskiego w charakterze podejrzanego w serwisie Instagram w mojej ocenie nie było rozważne. Rozumiem chęć uświadomienia opinii publicznej o faktycznych okolicznościach tego zajścia, ale to prokurator decyduje na tym etapie, czy i w jakim zakresie akta postępowania są ujawniane. Z drugiej jednak strony, w mojej ocenie, ta linia obrony wydaje się logiczna i wiarygodna. Prokurator jest zobowiązany wziąć ją pod uwagę, podejmując dalsze decyzje, a jeśli nie, to dokona tego Sąd.