W reportażu "Franciszkańska 3" Marcin Gutowski z TVN24 ujawnił, że tuszowanie pedofilii w Kościele i proceder przenoszenia sprawców do innych parafii to grzechy, które nie były obce także Janowi Pawłowi II. Jeszcze jako metropolita krakowski postąpił on w ten sposób m.in. z ks. Bolesławem Sadusiem. Gdy okazało się, że przyjaciel kardynała molestował chłopców, Karol Wojtyła odesłał go do Austrii. W naTemat.pl postanowiliśmy sprawdzić, jak w Gaubitsch zapamiętano Polaka i czy tam również sprawiał problemy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nie milkną echa głośnego reportażu o zamieszaniu kard. Karola Wojtyły w tuszowanie przypadków pedofilii wśród księży
W ostatnich dniach o sprawie tej mówi się najczęściej w kontekście tzw. obrony świętości Jana Pawła II, którą prowadzą politycy PiS. Przykryło to wiele ważnych wątków
Jedną z najbardziej interesujących kwestii są tymczasem kulisy przeniesienia do Austrii ks. Bolesława Sadusia. W naTemat.pl sprawdziliśmy, jak jest on tam wspominany
Przyszły papież Jan Paweł II i austriacka "kara" dla ks. Bolesława Sadusia
Jak wyjaśniał w naTemat.pl Rafał Badowski, ksiądz Bolesław Saduś był przyjacielem kardynała Karola Wojtyły i przez pewien czas mieszkał nawet pod adresem pochodzącego z Wadowic hierarchy. Od 1960 roku ks. Saduś pełnił funkcję referenta ds. nauczania religii w Archidiecezji Krakowskiej. Sam też prowadził lekcje i właśnie tę okazję miał wykorzystywać do molestowania seksualnego chłopców.
Oficjalnie wyjazd na Zachód nie miał ani trochę karnego charakteru. W położonej ok. 50 km od Wiednia gminie Gaubitsch ks. Bolesław Saduś zawitał jako naukowiec. Kard. Karol Wojtyła w liście do kard. Franza Königa przeniesienie kapłana uzasadniał koniecznością wsparcia jego zainteresowania "wpływem cywilizacji technicznej na psychikę dziecka".
Kardynał Wojtyła przemilczał pedofilskie skłonności przyjaciela. Wiedeńska kuria to potwierdza
O pedofilskich skłonnościach przyjaciela przyszły papieżJan Paweł II nie wspomniał, choć był do tego zobowiązany na podstawie prawa kanonicznego. Potwierdzają to nie tylko ustalenia z reportażu "Franciszkańska 3", ale i wersja przedstawiona redakcji naTemat.pl przez przedstawiciela kurii w Wiedniu.
O to, w jaki sposób ks. Bolesław Saduś jest wspominany w Gaubitsch, pierwotnie zamierzaliśmy zapytać aktualnego proboszcza tamtejszej parafii katolickiej ks. Christiana Wiesingera. Ten ostatecznie odesłał nas jednak do rzecznika prasowego Archidiecezji Wiedeńskiej.
– Ani kierownictwo diecezji, ani parafia nie wiedziały o wcześniejszej historii ks. Bolesława Sadusia w Krakowie – potwierdził dr Michael Prüller, jednocześnie zaznaczając, iż temat pedofilskich skłonności tego kapłana w Austrii pojawił się dopiero na początku stycznia tego roku, gdy przyszło pierwsze zapytanie z Polski.
Z relacji Prüllera wynika, że na austriackiej ziemi ks. Saduś musiał znacznie lepiej radzić sobie z problemami i do momentu spoczęcia na przykościelnym cmentarzu w Gaubitsch nie wywoływał już skandali. – Nic nam nie wiadomo o żadnych zarzutach dotyczących nadużyć w czasie, gdy przebywał on Austrii – stwierdza rzecznik wiedeńskich hierarchów.
Wiedeńskie echa skandalu wokół Jana Pawła II. Austriacy o Kościele katolickim w Polsce
Wiele wskazuje więc na to, że w Austrii kolejnych ofiar udało się uniknąć. Co nie oznacza, że w tamtejszym Kościele katolickim nie jest zauważalne rozczarowanie – nie tylko zachowaniem kard. Wojtyły sprzed lat, ale i dzisiejszymi działaniami polskiego duchowieństwa.
"Kościół w Polsce już w przeszłości odmawiał wydania dokumentów – nawet wymiarowi sprawiedliwości czy państwowej komisji badającej przypadki nadużyć" – podkreślają katoliccy publicyści z Wiednia.
Nie ma takich zarzutów w jego aktach osobowych ani wśród ponad 3 tys. zgłoszeń o przemocy seksualnej i nadużyciach otrzymanych od 2010 roku przez Niezależną Komisję Ochrony Ofiar. Z tego, co wiem, nikt nie zgłosił się z zarzutami wobec ks. Sadusia nawet w ostatnich dniach - po tym, jak znane stały się te zarzuty z czasów krakowskich.
dr Michael Prüller
rzecznik prasowy archidiecezji wiedeńskiej dla naTemat.pl