W poniedziałek zakończył się w Gdańsku proces Stefana W., oskarżonego o zabójstwo Pawła Adamowicza. W rozprawie po raz pierwszy uczestniczyła żona tragicznie zmarłego prezydenta Gdańska, Magdalena Adamowicz. Skierowała ona do sądu przejmującą przemowę.
Reklama.
Reklama.
W poniedziałkowej rozprawie kończącej proces Stefana W. po raz pierwszy wzięła udział Magdalena Adamowicz, żona zamordowanego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Występując w roli oskarżyciela posiłkowego, wygłosiła ona mowę końcową, w której zaapelowała o wymierzenie oskarżonemu "surowej i sprawiedliwej" kary.
Magdalena Adamowicz o Stefanie W. "Najgorszy jest brak skruchy"
– Po raz pierwszy stoję naprzeciw człowieka, który zamordował mojego męża – mówiła Magdalena Adamowicz. – Stoję naprzeciw tego człowieka po raz pierwszy i mam nadzieję, że po raz ostatni. Napawa mnie to wielkim lękiem i nieopisanym bólem. Ale muszę tu stać, zbrodnia musi zostać ukarana. Chcę, by wszyscy wiedzieli, że by mnie tu nie było, gdyby człowiek, który zamordował mojego męża, okazał choć cień skruchy i przeprosił za swoje zbrodnie – podkreśliła.
Żona zmarłego prezydenta Gdańska podkreśliła, że morderstwo jej męża "widział każdy z nas" i nie ma wątpliwości co do tego, że czynu tego dopuścił się Stefan W.
– Czy oskarżony jest winny zamordowania mojego męża? Tak. Ponieważ oskarżony w sposób zaplanowany zrealizował swój plan zabicia mojego męża. Zrobił to specjalnie zakupionym nożem. Nożem, który wbija w serce, w klatkę piersiową, w brzuch mojego męża. Każdy z tych ciosów jest ciosem śmiertelnym – mówiła.
Jak podkreśliła wdowa po Pawle Adamowiczu, aby wymierzyć sprawiedliwą karę, trzeba odpowiedzieć na kilka pytań. – Czy oskarżony wiedział, że zamordował mojego męża? Czy wiedział, że za to, co zrobił, spotka go kara? Wiedział doskonale. Oskarżony po zabójstwie odpowiada na to sam, mówi na scenie, dlaczego to zrobił. Czy tak zachowywałaby się osoba niepoczytalna? Nie, tak zachowuje się osoba całkowicie świadoma konsekwencji swoich czynów – mówiła.
– Najgorszy jest brak skruchy, buta i bezczelność mordercy. Brak skruchy u mordercy rozszarpuje na nowo nasze rany, brak skruchy u mordercy nie pozwala nam zakończyć żałoby. Brak skruchy u mordercy woła o pomstę do nieba. Brak skruchy u mordercy pociąga za sobą jak najsurowszy wyrok – kontynuowała swoją przemowę Magdalena Adamowicz.
Podkreśliła również, że "nie czuje nienawiści do człowieka, który zabił jej męża". – Ale proszę z całej mocy, z całego mojego serca, aby człowiek ten został sprawiedliwie osądzony. Bo nadzieja na sprawiedliwy wyrok była i wciąż jest tym, co przed nienawiścią mnie chroniło i chroni. Proszę ja, proszą moje córki. Nadzieja na sprawiedliwość to krucha tratwa, na której trzymamy się razem od zabójstwa Pawła. Proszę, nie rozbijajcie jej – apelowała.
Magdalena Adamowicz skierowała również uwagę, na rolę, jaką w śmierci jej męża miała odegrać TVP. – Planu tego morderstwa nie byłoby bez nienawiści. Wszyscy, którzy nienawiść do mojego męża, rozdmuchiwali, dzień w dzień, program po programie, audycja po audycja, artykuł po artykuł, są odpowiedzialni za to, że w głowie tego człowieka zrodził się ten makabryczny plan – mówiła.
Proces Stefana W. Wyrok poznamy w czwartek
Jak pisaliśmy w naTemat, podczas poniedziałkowej rozprawy prokuratura wniosła o uznanie Stefana W. winnym oraz karę dożywocia i pozbawienie praw publicznych na 10 lat za zabójstwo Adamowicza. Kara miałaby być w systemie terapeutycznym, zaś oskarżony mógłby ubiegać się dopiero po 40 latach. Prokuratura chce również, aby oskarżony wypłacił rodzinie zamordowanego prezydenta zadośćuczynienie finansowe: 100 tys. dla Magdaleny Adamowicz i po 60 tys. zł dla brata i matki.
Obrońca Stefana W., adwokat Marcin Klimkowski, wzniósł z kolei o umorzenie sprawy. Dodał przy tym, że w jego ocenie sąd nie powinien zastosować kary najsurowszej, a "odpowiednia" byłaby kara 15 lat pozbawienia wolności.
Wyrok w sprawie Stefana W. ogłoszony zostanie w czwartek 16 marca, o godz. 10:00.