"Seks, sieć i kasa: Historia Pornhuba" to dokument Netfliksa o jednej z najpopularniejszych stron w internecie – nie tylko pod względem filmów porno. Twórcy obiecywali, że pokażą mroczną stronę serwisu i faktycznie dotrzymali słowa. Są momenty, które przypominają dokument true crime, ale spokojnie, są oczywiście "momenty", które pokazują, jak ta branża i produkcja contentu wygląda od środka.
Ocena redakcji:
3/5
Reklama.
Reklama.
Reżyserką dokumentu "Seks, sieć i kasa: Historia Pornhuba" jest Suzanne Hillinger.
W filmie występują osoby tworzące treści porno, ambasadorzy strony, dziennikarze jak i osoby z organizacji walczących z handlem ludźmi i wykorzystywaniem seksualnym.
Dokument wydaje się sprawiedliwie przedstawiać cienie i blaski Pornhuba, ale robi to bardzo powierzchownie.
Widzimy, że zmienił tę gałąź przemysłu, daje pracę jednym i rozrywkę drugim, ale pokazuje też, jak bardzo jest szkodliwy – serwis został nawet porównany do gangsterskiej działalności "Rodziny Soprano". Nie zagląda jednak głębiej.
Film o Pornhubie już można oglądać online na Netfliksie. Powinni go obejrzeć szczególnie fani porno, ale nie tylko. Nie jest idealny, nie wywoła rewolucji, ale może niektórym otworzyć oczy.
Pornhub jest nie tylko jednym z najpopularniejszych serwisów na świecie (obecnie jest na 12. miejscu między WhatsAppem a Amazonem), ale również w Polsce.Co miesiąc wchodzi na niego przynajmniej 5 milionów Polaków. Dokument "Seks, sieć i kasa: Historia Pornhuba" rzecz jasna nie zamierza walczyć z przemysłem porno, bo to tak jakby zabronić ludziom jedzenia, ale ukazuje jego różne oblicza. Nie odkrywa jednak Ameryki.
Film zaczyna się od tej przyjemniej strony – zgodnie z tytułem poznajemy historię Pornhuba, powód jego popularności, firmę MindGeek, która za nim stoi (i kilkudziesięcioma innymi spółkami, a także za np. Redtubem czy Brazzers) oraz to jak serwis zmienił sposób dystrybucji treści erotycznych w internecie (w zasadzie ich nie produkuje, tylko działa jak YouTube). Ogólnie te informacje bez problemu znajdziemy na Wikipedii i są dobrze znane nawet osobom nieobeznanym w temacie.
"Seks, sieć i kasa: Historia Pornhuba" pokazuje m.in. kulisy kręcenia filmów porno z gwiazdami tego biznesu
Dobrze znane niektórym mogą być też występujący w filmie pracownicy seksualni (Cherie DeVille, Siri Dahl, Wolf Hudson, Gwen Adora) – wiem, że to określenie dla niektórych jest wkurzające, ale nie wszystkie osoby w tym biznesie to aktorki i aktorzy porno. To tylko jedna z gałęzi rozrywki dla dorosłych. Zresztą w dokumencie jest pokazane, jak bardzo różny "content" można kręcić.
Poznajemy dzień z życia Gwen Adory, która sama nagrywa, montuje, publikuje i zajmuje się marketingiem swoich filmików. Widzimy od kulis, jak powstaje jeden z nich – kobieta mówiąc wprost do kamery wciela się w postać napalonej nauczycielki, by na koniec ostrzelać swój obfity biust pistoletem z lubrykantem. Wszystko to po to, by jej odbiorcy mogli się poczuć, jakby to z nią robili.
Siri Dahl z kolei np. opowiada o tym, że najpopularniejsze jej filmiki na OnlyFans to te, na których nagrywa reakcje z ocenami penisów, które wysyłają jej fani. Również obserwujemy, jak wygląda nagrywanie takich treści. Widzimy też, jak powstaje już "normalny" film z jej udziałem. Nie da się ukryć, że właśnie te kuluarowe sprawy są najfajniejsze w dokumencie, bo człowieka zawsze zżera ciekawość, jak to się kręci.
Nie liczmy na jakieś hardcore'owe widoki – to wciąż prawilny dokument, a nie pornos. Film pokazuje twórców, którzy akurat lubią swoją robotę. Zabrakło rozmów z osobami, które faktycznie zostały wykorzystane przez przemysł porno lub samego Pornhuba, który zarabiał na filmikach wrzuconych wbrew ich woli np. w ramach zemsty czy żartu.
Wiem, że niełatwo odnaleźć ofiary i skłonić je do wywiadu przed kamerą, ale przez to możemy odnieść wrażenie, że praca seksualna to tylko i wyłącznie sielanka oraz ogromne zarobki, a przecież tak nie jest. I paradoksalnie o tym jest też z 3/4 dokumentu. Nie zachowano tutaj odpowiednich proporcji pomiędzy słodzeniem o porno-biznesie a tym, jak też potrafi niszczyć czyjeś życie.
Dokument Netfliksa o Pornhubie zagląda też na ciemną stronę serwisu. Jest przerażająca
Jednak żeby nie było – pznajemy także drugą strony medalu, ale w trochę inny sposób. Słuchamy m.in. wywiadów z pracownicami, nie seksualnymi, ale tymi, które były zatrudnione w MindGeek. Trochę bronią byłego pracodawcę, ale również obnażają jego brudną politykę. Pojawia się też anonimowy moderator, które przedstawia skalę problemu z Pornhubem. Słyszymy, że Facebook ma 15 tys. moderatorów, tymczasem, gdy on pracował, było ich w Pornhub zaledwie 30.
Przez 8 godzin dziennie musieli obejrzeć od 800 do nawet 1000 wrzucanych filmów i ocenić np. czy występujące w nim osoby są na pewno pełnoletnie i nie są gwałcone. Nic dziwnego, że wiele treści im umykało, skoro fizycznie nie byli w stanie ogarnąć takiej ilości materiałów. Przerażające jest też to, że na rozpatrzenie zgłoszenia np. w sprawie tego, że ktoś bez zgody wrzucił tam filmik z nami w roli głównej, trzeba przez to czekać pół roku, bo taka jest kolejka.
"Seks, sieć i kasa: Historia Pornhuba" pokazuje, co doprowadziło do głośnego w 2020 roku skandalu, w wyniku którego Pornnub wykasował 9-10 milionów filmów oraz obiecał zmiany - np. nagrania mogą teraz wrzucać tylko zweryfikowani (np. zdjęciem dowodu osobistego) użytkownicy. Zabrakło jednak rozmowy z główną aktywistką, która wywołała pospolite ruszenie: mowa o Laili Mickelwait – przewija się przez cały dokument, ale nie osobiście, tylko na archiwalnych nagraniach czy też postach na Twitterze.
Są za to przedstawiciele NCOSE – organizacji non-profit, która walczy z wykorzystywaniem seksualnym. Oni również przyczynili się do rewolucji na Pornhubie i np. pomagają usuwać nagrania, które wyciekły wbrew woli pokrzywdzonych. Po tylu latach to nadal nie jest takie proste, a serwis pomimo kasowania pedofilskich filmików i tak dalej czerpie z nich korzyści. Znikać ma tylko wideo, a nie sama strona, na której mogliśmy go obejrzeć – serwis podsuwa więc... podobne filmiki, internauta więc zostaje i tak to się kręci.
Film słabo pokazuje rzekomo przestępczą działalność serwisu, a także ukryte zamiary organizacji typu NCOSE
W dokumencie Netfliksa jest wątek pozwu wytoczonego MindGeek przez 33 kobiety. Możemy w nim przeczytać, że firma porównywana jest do organizacji przestępczej "jak rodzina Soprano", bo ma być zamieszana w wiele działań przestępczych, w tym m.in. "handel ludźmi, pornografię dziecięcą, łamanie praw autorskich, hakerstwo, śledzenie, wykradanie informacji, szantaż i wymuszanie, oszustwa telekomunikacyjne, defraudację, oszustwa bankowe, podatkowe i pranie pieniędzy".
Na jej czele zaś siedzi "boss mafii", który ma swoich "capo". Ten wątek również nie został odpowiednio poprowadzony dalej, choć były ku temu podstawy, bo w serwisie naprawdę były z filmiki z nagimi dziewczynkami – historia jednej z nich jest zresztą przedstawiona. Zamiast tego wiedzieliśmy, że osoby stojące po stronie Pornhuba spoglądały na te zarzuty z przymrużeniem oka.
Wątpliwości dotyczące organizacji walczących z serwisami erotycznymi także zostały tylko, że tak powiem, liźnięte. Mam tu na myśli wspomniane NCOSE (wcześniej organizacja nazywała się Morality in Media i w latach 60. ganiła ludzi za np. masturbację) czy antyaborcyjne i anty-LGBTExodus Cry, z którego wywodzi się Mickelwait. Zrobiły wiele, ale one również mają swoją mroczną stronę.
Obie organizacje mają skrajnie prawicowe i chrześcijańskie korzenie i do końca nie wiadomo, czy działają z czysto humanistycznych, czy typowo religijnych pobudek, by było jak dawniej, tzn. kobiety nie miały żadnych praw. Wspomniano o tym, ale temat potraktowano po macoszemu, a rozmówców nie pociągnięto za język. Możemy się jednak tylko domyślać lub szperać dalej w sieci. A akurat to jeden z najbardziej odkrywczych wątków całego dokumentu.
"Seks, sieć i kasa: Historia Pornhuba" bierze się za niezwykle intrygujący i złożony temat, ale robi to po łebkach
Po seansie rozumiemy, że to wszystko jest jak walka z wiatrakami przypominającymi głowę hydry. Cenzura internetu czy rygorystyczne ustawy nie prowadzą do tego, że złe firmy nagle bankrutują, bo zawsze to jakoś obejdą. Dotyczy to zresztą nie tylko porno, ale zazwyczaj od tego, to się zaczyna – dlatego ta tematyka jest ważna nie tylko dla miłośników świerszczyków.
Zwykle najbardziej pokrzywdzeni są sami twórcy, którzy nagrywają legalnie i nikomu nic złego nie zrobili, ale z dnia na dzień tracą źródło dochodu. Np. przez aferę z Pornhubem i wycofanie się VISA i Mastercard nie mogą tam już monetyzować swoich filmików, choć sam serwis nadal zarabia miliony na reklamach. A handel ludźmi jak istniał, tak istnieje dalej.
Film nie daje konkretnych odpowiedzi, co zrobić, by było lepiej, oprócz oczywistych oczywistości. Nie zmienia to faktu, że ogląda się go z zaciekawieniem – bynajmniej nie przewijamy go jak filmików na Pornhubie. Nie jestem świętoszkiem, a sporo rzeczy i tak było tam dla mnie nowych (jak np. konsekwencje ustawy FOSTA-SESTA). Ponadto jest efektownie zrealizowany i otwiera oczy na niektóre sprawy. Szkoda tylko, że to bardziej gra wstępna.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.