Piłkarze Lecha Poznań odnieśli w czwartkowy wieczór wielki sukces, meldując się w ćwierćfinale Ligi Konferencji Europy.
Piłkarze Lecha Poznań odnieśli w czwartkowy wieczór wielki sukces, meldując się w ćwierćfinale Ligi Konferencji Europy. Fot. Twitter/Lech Poznań

To był wyjątkowy wieczór dla klubowej piłki nożnej w Polsce. Lech Poznań w imponującym stylu wyeliminował szwedzki Djurgardens IF, wchodzą co do ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy. Po spotkaniu szpilkę Szwedom wbił Radosław Murawski, który nawiązał do przedmeczowej buty rywali poznaniaków.

REKLAMA
  • Kolejorz poradził sobie z bez większych problemów z wicemistrzami Szwecji
  • Mistrzowie Polski wygrali na wyjeździe z Djurgardens IF aż 3:0 (0:0)
  • Ćwierćfinał europejskich pucharów to największy taki sukces w historii Lecha Poznań
  • Po zwycięstwie w Poznaniu w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Konferencji Europy przeciwnicy mistrzów Polski byli wyjątkowo pewni, że odrobią dwubramkową stratę (0:2) przed własną publicznością – i to z nawiązką. Minął jednak tydzień i Djurgardens IF przegrało drugi raz z Lechem Poznań, tym razem jeszcze wyżej, bo aż 0:3.

    Szwedzi szukają usprawiedliwienia w niesłusznie, ich zdaniem, pokazanej czerwonej kartce. Przypomnijmy, że po weryfikacji VAR z boiska po faulu na Afonso Sousie wyleciał obrońca gospodarzy Marcus Danielson. Powtórki pokazały jednak, że decyzja była słuszna.

    Spoglądając jednak na wynik dwumeczu, tj. 5:0 na korzyść Lecha, trudno jest mieć wątpliwości, kto był lepszy w bezpośredniej rywalizacji o ćwierćfinał LKE.

    "Nic dodać, nic ująć. Kolejny wspaniały wieczór, jestem dumny z całej drużyny: pokazaliśmy jakość, dojrzałość i mądrość w grze, a kiedy było trzeba również dużą agresywność. Dziękujemy Kibicom, którzy byli z nami w Szwecji oraz wszystkim tym którzy wspierali nas przed telewizorami!" – napisał na Twitterze obrońca Lecha Bartosz Salamon.

    "Trudno jest porównać Seicento do Ferrari"

    Na odpowiedź poza boiskiem szwedzkim opioniom zdecydował się jeden z zawodników Lecha. Radosław Murawski w rozmowie dla Viaplay otwarcie skwitował całe napięcie, jakie powodowały przedmeczowe wypowiedzi Szwedów.

    "Po pierwszym meczu Djurgarden mówiło o nas lekceważąco. Prasa tak samo. Trochę pokory się przyda [...] Porównywali nasz stadion i kibiców do swoich. Z całym szacunkiem, trudno jest porównać Seicento do Ferrari" – nie gryzł się w język pomocnik Kolejorza.

    Wypowiedź Murawskiego szybko stała się hitem internetu. Kibice mają jednak powody do zadowolenia. Ostatni raz polski zespół w europejskich pucharach zameldował się na etapie ćwierćfinału aż 27 lat temu. Lech przeciera zasypane szlaki i wydaje się, że mistrzowie kraju nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa w tej edycji LKE.

    "Niestety, straszna wiocha"

    Szwedzka strona najwyraźniej nie mogła się pogodzić z porażką nie tylko w przypadku piłkarzy czy kibiców, ale również na tzw. strefie VIP. Polscy dziennikarze relacjonowali w mediach społecznościowych, że nie obyło się bez... oblewania piwem czy rzucaniem chipsami.

    "Niestety, straszna wiocha. Najpierw 10 minut rzucania w nas jakimiś chipsami, później oblanie piwem. Skończyło się policją, która musiała wyprowadzić ze sky boxa najbardziej "odważnego" pana. I nawet szwedzkim dziennikarzom było wstyd..." – napisał na Twitterze Sebastian Staszewski z portalu Interia.pl.

    Losowanie par ćwierćfinałowych Ligi Konferencji Europy odbędzie się w szwajcarskim Nyonie już dziś (tj. 17 marca) o godzinie 14:00.