Reklama.
"Dla Putina Lech Kaczyński, odkąd nie żył, nie był już przeciwnikiem politycznym. Był prezydentem innego kraju i dopilnowanie ceremoniału okazania czci prezydentowi innego kraju było dla Putina także pilnowaniem własnej pozycji przywódcy" – pisze w swojej książce "Między Majdanem a Smoleńskiem" Paweł Kowal, lider PJN.
Osobiście wszystkiego doglądał i myślę, że był niezadowolony, bo zdawał sobie sprawę, że to będzie transmitowane na cały świat, a akurat Smoleńsk nie za bardzo był przygotowany do takich uroczystości.