Kluczem do rozwiązania sprawy Brunona K. jest zniknięcie jego teściowej, którą porwała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego? Takiego spisku już doszukuje się prawica. "Działasz, jak ci każemy, albo bliskiej ci osobie stanie się krzywda – to typowy zabieg wszelkich szantażystów" - pisze Stanisław Żaryn.
Na polskiej prawicy właśnie odkryto nowy spisek, za którym najpewniej stoi rząd Donalda Tuska. Pierwotnym źródłem informacji o nim jest co prawda radio RMF FM, które pierwsze podało, iż teściowa niedoszłego zamachowca Brunona K. zniknęła na przełomie 2011 i 2012 roku, kiedy jej zięciem już żywo interesowała się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Prawicowi publicyści szybko do tej wiadomości dopisują potencjalne hipotezy, z których żadna nie zakłada, by zaginięcie teściowej domniemanego terrorysty było przypadkiem.
"Można sobie wyobrazić sytuację, w której służby zaczynają rozpracowywać K., ale nie widzą w nim dostatecznie dużo nadziei zamachowych (ten medialny zamach był potrzebny ABW przynajmniej od nominacji Cichockiego na szefa MSW), więc postanawiają go podkręcić. Jedną z metod działania służb jest szantaż" - pisze na swoim blogu Stanisław Żaryn z magazynu "Na Poważnie".
Zdaniem publicysty, porwanie teściowej dałoby ABW bardzo skuteczne narządzie nacisku na Brunona K., którym dzięki temu łatwiej było agentom manipulować."Działasz, jak ci każemy, albo bliskiej ci osobie stanie się krzywda – to typowy zabieg wszelkich szantażystów" - przekonuje Żaryn.
Dziennikarz bierze pod uwagę jednak jeszcze jedną możliwość. Taką, że teściowa Brunona K. zniknęła całkowicie przypadkiem. Jednak i tutaj Stanisław Żaryn dostrzega sytuację, którą bezwzględnie musieli wykorzystać funkcjonariusze ABW. Jak? "Pomóż nam – zrób szkolenie z materiałów wybuchowych, a my poszukamy teściowej – taki szantaż również do tej sprawy pasuje. Oba tłumaczenia niestety są możliwe i prawdopodobne (choć nie są jedynymi)" - czytamy na blogu.
Żaryn ocenia, że takie hollywoodzkie scenariusze są możliwe, ponieważ za rządów Platformy i Donalda Tuska, "ABW wielokrotnie dawała dowody, że działa niczym policja polityczna".