Atak nożownika w wesołym miasteczku. Sprawcą 21-latek na zwolnieniu warunkowym
Nożownik z karuzeli w Münster w Niemczech został zatrzymany. Był poszukiwany od soboty. Zabił on 31-latka podczas Festiwalu Folklorystycznego Send.
Reklama.
Nożownik z karuzeli w Münster w Niemczech został zatrzymany. Był poszukiwany od soboty. Zabił on 31-latka podczas Festiwalu Folklorystycznego Send.
Przypomnijmy: niemieckie służby zamknęły w niedzielę 19 marca wesołe miasteczko w zachodnich Niemczech po tym, jak mężczyzna został zasztyletowany na karuzeli.
Policja poinformowała, że 31-letnia ofiara i inny mężczyzna wdali się w sobotę w bójkę podczas jazdy na karuzeli na targach w Münster, mieście liczącym około 300 tys. mieszkańców.
W trakcie bójki sprawca ugodził swoją ofiarę nożem. Mimo prób reanimacji, poszkodowany zmarł na miejscu. Jak ustalili policjanci, obaj mężczyźni nie znali się wcześniej. Policja od tego czasu szukała podejrzanego i innego mężczyzny, który był z nim w czasie ataku.
W środę udało się zatrzymać sprawcę, którym okazał się 21-letni Jewgienij A. Sam zgłosił się na policję. Jak ustalił "Bild", 21-letni Kazach ma na swoim koncie wiele przestępstw z użyciem przemocy, w tym również napaść i przestępstwo seksualne. Co więcej, mężczyzna przebywał na zwolnieniu warunkowym.
Dodajmy jeszcze, że niedziela miała być ostatnim dniem targów, ale władze miasta zdecydowały się zakończyć je wcześniej "z szacunku dla ofiary". Taką informację przekazał w oświadczeniu Markus Lewe, burmistrz Münster.
Targi, znane jako Send, odbywają się trzy razy w roku w Münster. Jak podaje strona organizatorów, przyciągają rocznie nawet milion zwiedzających.
To niejedyne tragiczne doniesienia z Niemiec w marcu. Na początku miesiąca były świadek Jehowy zaatakował swoje dawne miejsce modlitwy w Hamburgu, zabijając sześć osób, a osiem raniąc. Potem odebrał sobie życie po przybyciu policji. Służby podkreślają, że ofiar mogłoby być znacznie więcej. Mężczyzna miał przy sobie kilkaset nabojów, ale szybka akcja służb temu zapobiegła.
Niemieckie władze podkreślały wówczas, że ich szybka interwencja prawdopodobnie zapobiegła dalszym ofiarom śmiertelnym.
Kanclerz Olaf Scholz, który w latach 2011-2018 był burmistrzem Hamburga, powiedział wtedy, że miasto "zaniemówiło z powodu tej przemocy" i "opłakuje tych, którym tak brutalnie odebrano życie". Wszystkie ofiary były obywatelami Niemiec, z wyjątkiem dwóch rannych kobiet, jednej z obywatelstwem Ugandy i jednej z Ukrainy.