Polacy mogą przegrywać dalej, a... i tak awansują. Kuriozalny system UEFA
redakcja naTemat
24 marca 2023, 23:55·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 24 marca 2023, 23:55
To był trudny piątkowy wieczór dla piłkarskiej reprezentacji Polski oraz jej kibiców. Biało-Czerwoni od porażki 1:3 (0:2) rozpoczęli eliminacje do ME 2024. Polska drużyna zagrała słabo, ale to i tak nie przekreśla szans na awans do przyszłorocznego turnieju w Niemczech. Co więcej, Polacy mogą przegrać nawet wszystko!
Reklama.
Reklama.
Polska gra w grupie E z Czechami, Albanią, Wyspami Owczymi i Mołdawią
Biało-Czerwoni po piątkowych spotkaniach są na końcu tabeli
Bezpośredni awans uzyskają dwa najlepsze zespoły z każdej z grup
Po awansie do fazy pucharowej podczas mundialu w Katarze wydawało się, że kolejne kroki piłkarskiej reprezentacji Polskibędą stawiane coraz pewniej. Tym bardziej że doszło do zmiany na stanowisku selekcjonera, a zespół został przejęty przez Fernando Santosa. Czyli trenera doświadczonego, mającego na swoim koncie m.in. tytuł mistrza Europy z 2016 roku.
Niestety, w piłce nożnej budowa drużyny to proces, który musi potrwać dłużej aniżeli kilka tygodni. Santos został powołany na stanowisko przez Polski Związek Piłki Nożnej w pod koniec stycznia i miał dwa miesiące, żeby przygotować wizję gry Biało-Czerwonych. Z zespołem Portugalczyk spotkał się jednak dopiero w poniedziałek 20 marca, podczas zgrupowania polskiej reprezentacji w Warszawie.
Dla porównania trener reprezentacji Czechw meczu z Biało-Czerwonymi zaliczał swoje 50. spotkanie w roli selekcjonera. Ciągłość pracy w tym wypadku była zdecydowanie po stronie vis a vis Santosa.
Marne to jednak pocieszenie, patrząc na bardzo przeciętny styl gry, jaki zaprezentowała w Pradze drużyna z Robertem Lewandowskim, Wojciechem Szczęsnymczy Piotrem Zielińskim w składzie. Polacy robili katastrofalne błędy zwłaszcza w formacji obrony, ale też sporo do zarzucenia może mieć sobie druga linia Biało-Czerwonych.
UEFA "pomoże" przy awansie do ME
Nastały jednak takie czasy, w których awans do międzynardowej imprezy jest dużo łatwiejszy, aniżeli jeszcze kilkanaście lat temu. W dawnych dziejach na mistrzostwa Europy jechało jedynie osiem najlepszych zespołów. Po czasie zmieniono to, poszerzając grono do szesnastu drużyn. Jak będzie w przypadku ME 2024? Odwracając proporcję, tylko 21 zespołów straci jakiekolwiek szanse na awans po eliminacjach i rozgrywkach grupowych.
Co to oznacza w praktyce? Polacy mogą przegrywać kolejne mecze, a szanse na awans do przyszłorocznej imprezy dalej będą istnieć. Dwadzieścia drużyn awansuje bezpośrednio, do tego kolejnych dwanaście dostanie się do strefy barażowej.
Spoglądając realnie na układ sił europejskiej piłki w wydaniu reprezentacyjnym, trudno jest sobie wyobrazić, że Biało-Czerwoni nie znajdą się wśród najlepszych dwóch zespołów w grupie z Czechami (zakładając ich wygraną w zestawie), Albanią, Wyspami Owczymi i Mołdawią. Furtką w przypadku sporych wynikowych problemów będzie jeszcze Liga Narodów UEFA, gdzie Polacy znajdują się wśród najlepszych.
Na czym polega szansa? Zwycięzcy grup w dywizjach od A do C mają zapewniony co najmniej udział w barażach niezależnie od wyników w grupie. Powstanie zatem kolejna ścieżka barażowa, w której po dokładniejszych obliczeniach, Polacy mogą się znaleźć. Nawet z bardzo niekorzystnym układem wyników w rozgrywkach eliminacyjnych w naszej grupie.
To jednak scenariusz, którego nie chcemy zakładać. Aczkolwiek pokazuje przy tym, jak absurdalne i rozdmuchane są piłkarskie rozgrywki. Na Euro 2024 zagrają aż 24 reprezentacje.
Biało-Czerwoni w poniedziałek zmierzą się z Albanią na PGE Narodowym w Warszawie.
Początek spotkania o godzinie 20:45. Transmisja będzie dostępna na TVP 1, TVP Sport, na stronie internetowej SPORT.TVP.PL oraz na antenie Polsat Sport Premium 1.