6 rad, które zwiększą zasięg elektryka, jeszcze zanim wsiądziesz do samochodu
Michał Mańkowski
30 marca 2023, 14:47·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 30 marca 2023, 14:47
Auta na prąd na razie mają w Polsce więcej sceptyków niż orędowników. A proporcje te jeszcze się powiększają, gdy przychodzi zima i realny zasięg elektryków spada. A to przecież ten mityczny zasięg jest zawsze kluczowym argumentem w temacie elektromobilności. Pojechaliśmy w Bieszczady, by posłuchać, jak to faktycznie jest i sprawdzić, czy są sposoby, by na jednym ładowaniu w zimowych warunkach przejechać nieco więcej kilometrów.
Reklama.
Reklama.
Z tym zasięgiem na jednym ładowaniu jest trochę jak z deklarowanym spalaniem. W teorii do osiągnięcia, ale w laboratoryjnych warunkach, które nierzadko niewiele mają wspólnego z codzienną rzeczywistością. Niby można przejechać 400, 500, czy nawet 600 kilometrów, ale styl jazdy i często niekorzystne warunki drogowe lub pogodowe dość szybko weryfikują te deklaracje.
W "Seksmisji" krzyczeli "samiec Twój wróg". Parafrazując tego klasyka, w motoryzacji można usłyszeć teraz "mróz Twój wróg". Chodzi oczywiście o samochody na prąd, które coraz śmielej pojawiają się w ofertach producentów, a które w przypadku temperatur w okolicach zera tracą nieco swojego uroku.
Nikt przecież nie chce martwić się o to, jak daleko będzie mógł przejechać swoim samochodem (za niemałe pieniądze), zależnie od poru roku czy pogody za oknem. Fizyka i aktualna technologia są jednak nieubłagane. Volkswagen zabrał grupę dziennikarzy w Bieszczady, by nie tyle rozprawić się z tym mitem, co... potwierdzić, że faktycznie tak jest, ale jednocześnie podrzucić parę praktycznych rad, które można zastosować w tym przypadku.
I tu było parę zaskoczeń, bo choć objeździłem już naprawdę całą masę elektryków, podobnie jak koledzy po fachu, kilka rad, które usłyszeliśmy były zaskoczeniem. Podobnie jak zaskakujące było to, że... faktycznie robiły różnicę w kwestii zużycia energii.
Jak korzystać z elektryka zimą?
Z badania przeprowadzonego przez EV Klub Polska i przygotowanego przez InsightOut Lab wynika, że 2/3 właścicieli elektryków nie zmienia stylu jazdy zimą. I nic dziwnego. Przecież nie po to kupujesz samochód, by „szczypać się” zależnie od tego, ile kresek pokazuje termometr danego dnia. Z czysto praktycznego i zdroworozsądkowego punktu widzenia ich rozumiem i też bym tak robił.
Z drugiej strony, w dzisiejszych realiach kupno auta na prąd to swojego rodzaju deklaracja i godzenie się na kompromisy związane z jego posiadaniem. Może więc zmiana stylu jazdy też się do takich kompromisów zalicza? Zwłaszcza że jest zestaw nie tak oczywistych zaleceń, które mogą wpływać na mniejsze zużycie energii, a co za tym idzie większy zasięg.
Do dyspozycji w trakcie testów były trzy elektryczne modele z gamy VW: najmniejszy ID.3, średni ID.4 i największy ID.5. Łączy ich nazwa, ale ze względu na gabaryty zużycie w każdym z nich było różne.
Jak uzyskać najlepszy zasięg swojego auta na prąd, nie idąc na aż tak wielkie ustępstwa, które często mogą odstraszyć kierowców? To, żeby utrzymywać stałą, nie za wysoką prędkość (140km/h+) wiemy już od dawna. Podobnie jak to, że tryb żeglowania sprzyja mniejszemu zużyciu energii. Do tego są wszelkiej masy asystenci rekuperacji (odzyskiwania energii) czy eko jazdy.
To wszystko jednak działania, które podejmujemy już za kierownicą. Okazuje się jednak, że szczególnie zimą jest grupa rzeczy, którą możemy zrobić i wymiernie poprawić swój zasięg.
Rady dla właścicieli elektryków
Zanim wsiądziesz do auta:
- korzystaj z tego, co oferuje technologia. W aplikacji możesz ustawić godzinę odjazdu, dzięki temu auto, utrzymując optymalny stan naładowania, nagrzeje wnętrze i rozgrzeje akumulatory
- jeśli masz możliwość, podepnij auto do ładowarki lub zwykłego gniazdka, dzięki czemu ogrzewanie pojazdu będzie korzystało z prądu z sieci
- włącz zdalne ogrzewanie, żeby osiągnąć odpowiednią temperaturę, zanim wejdziesz do samochodu. Dzięki temu po ruszeniu auto będzie zużywać energię tylko na dogrzanie akumulatorów
- garaż to twój przyjaciel. Dzięki temu aż tak się nie wychładza, przez co nie trzeba aż tak rozgrzewać akumulatorów, dzięk wyższej temperaturze
- możesz zdalnie włączyć ogrzewanie siedzenia czy kierownicy. To, co ważne, to fakt, że do ich rozgrzania jest wykorzystywane mniejszy akumulator 12V, więc spokojnie - samochód nie zużyje energii zmagazynowanej w głównych bateriach
- korzystanie z ogrzewania siedzeń i kierownicy może wpływać na zmniejszenie chwilowego zużycia
Na początku też patrzyliśmy na to z uśmiechem politowania. W praktyce okazało się jednak, że zastosowanie tych rad (głównie dotyczących wsiadania do rozgrzanego auta) potrafiło wpłynąć wymiernie na mniejsze zużycie energii. W bieżącym zużyciu może nie są to oszałamiające ilości paru kW/h, ale gdy spojrzymy na to przez pryzmat całego "baku", nagle okazuje się, że możemy zyskać około 70 kilometrów. I to tylko dlatego, że nie będziemy ruszać zimnym autem i zastosujemy powyższe wskazówki.
Przejażdżka tej samej krótkiej trasy tym samym samochodem w tych samych warunkach z uwzględnieniem rad dawała oszczędność rzędu 4-5 kW/h. Niby mało, ale w skali całego "baku" ID.5 w magiczny sposób nasz zasięg ostatecznie z ok. 330 kilometrów zwiększa się do 400. A to już robi wrażenie.
Dlatego jeżdżąc elektrykiem, zawsze warto poznać swoje auto. To, jak się zachowuje w danym zakresie prędkości, ile energii zużywa w jakim scenariuszu. Być może okaże się, że odpuszczając na chwilę nogę z gazu i jadąc o 10-15 kilometrów mniej (albo jadąc w teorii dłuższą czasowo trasą) dojedziemy do celu może chwilę dłużej, ale na jednym ładowaniu, bez konieczności postoju przy ładowarce? I finalnie efekt będzie taki sam lub lepszy.
Pytanie tylko, czy jesteś gotowy na takie kompromisy i konieczność planowania i analizowania.