Temat wspólnej listy na opozycji jest w ostatnim czasie mocno dyskutowany. Na razie nie podjęto żadnej decyzji w tej sprawie, ale Donald Tusk jest pewien jednej rzeczy. – Nie można o tym gadać w nieskończoność. Trzeba za to w końcu coś zdecydować – stwierdził.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wspólna lista opozycji to ostatnio jeden z najbardziej dyskutowanych tematów
Jednak na razie nie zapadała żadna konkretna decyzja w tej sprawie
Donald Tusk powiedział jednak, co trzeba zrobić w tej kwestii
Lider PO Donald Tusk udzielił wywiadu portalowi Gazeta.pl. W rozmowie z Karoliną Hytrek-Prosiecką powiedział jasno, że "nie można w nieskończoność gadać" o wspólnej liście opozycji.
– Polityka wymaga też timingu, entuzjazmu. (...) Dowiedziałem się, że w czerwcu jest dobry moment na decyzję. Ludzie, wybory są w październiku, czyli jutro – pokreślił Tusk. I dodał: – Robię wszystko i robiłem wszystko przez te miesiące, by dotarło do każdego, że jesteśmy otwarci, by jak najszybciej zbudować wielką koalicję, zjednoczoną opozycję.
Tusk: Czas słów musi się zakończyć, musi być czas decyzji
Powiedział też, co trzeba ostatecznie zrobić ws. wspólnej listy. – Czas słów musi się zakończyć, musi być czas decyzji. Jeśli ktoś myśli, że w czerwcu będzie można od nowa opowiadać i łudzić ludzi, że jedna lista jest możliwa, to moim zdaniem robi zasadniczy, strategiczny błąd – podsumował.
Wspólna lista opozycji. Tusk mocno o politykach, którzy są przeciwko
Z kolei Tusk, jeszcze przed publikacją tego sondażu, mówił, że "politycy, którzy nie chcą wspólnej listy opozycji, dostaną od wyborców naprawdę srogie baty".
Jak podkreślało WP, w takim układzie opozycja miałaby szansę zdobyć realną większość w parlamencie. Z badania wynikało bowiem, że przy takim scenariuszu PiS mogłoby liczyć na 33,4 proc. głosów. KO miałoby poparcie 24,9 proc. głosujących, Lewica – 9,7 proc. a Konfederacja – 9,1 proc. Na wspólną listę PSL i Polski 2050 zagłosowałoby 14,7 proc. ankietowanych. Pozostałe ugrupowania nie weszłaby do Sejmu.
Opozycja w takim układzie miałaby większość, gdyż PiS razem z Konfederacją mogłoby liczyć na 219 mandatów, a opozycja łącznie na 240. Jeden mandat przypadałby mniejszości niemieckiej.
Dodajmy jednak, że na tę chwilę najbardziej prawdopodobny wariant to osobny start Koalicji Obywatelskiej i Lewicy, a także wspólna lista Polski 2050 i PSL. Liderzy PSL i Polska 2050 cały czas prowadzą rozmowy.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.