W całych Niemczech o północy 27 marca rozpoczął się 24-godzinny strajk ostrzegawczy pracowników sektora publicznego. W całym kraju protestują pracownicy sektora transportu publicznego, zaś w Brandenburgii do protestu dołączyły przedszkola.
Od północy nie kursują m.in. pociągi Deutsche Bahn – zarówno pasażerskie, jak i towarowe. Bilety zakupione na poniedziałek pasażerowi mogą wykorzystać do 4 kwietnia – pod warunkiem jednak, że zostały one zakupione przed ogłoszeniem strajku w czwartek.
Do protestu dołączyli pracownicy transportu publicznego w wielu niemieckich miastach – choć nie dotyczy to Berlina. Pasażerowi w stolicy są zostali jednak ostrzeżeni przed dłuższym czasem dojazdu i większym zatłoczeniem w pojazdach spowodowanym przez przesiadkę pasażerów zazwyczaj dojeżdżających pociągami.
Z powodu ogólnokrajowego strajku odwołano szereg lotów na lotniskach m.in. w Lipsku, Dreźne, jak również wszystkie odloty w Hamburgu. W proteście nie uczestnicy lotnisko Berlin-Brandenburg, gdzie osiągnięto już porozumienie w negocjacjach zbiorowych dot. płac – jednak odwołano tam wszystkie połączenia z głównymi krajowymi lotniskami: Monachium, Frankfurtem, Düsseldorfem i Kolonią.
Do udziału w poniedziałkowym strajku ostrzegawczym zostało wezwanych w sumie 350 tysięcy pracowników z całego kraju. Jego powodem są negocjacje dotyczące płac dla osób zatrudnionych w usługach publicznych zarówno przez rząd federalny Niemiec, jak i rządy lokalne.
Związek Verdi, który prowadzi negocjacje w imieniu ok. 2,5 mln osób zatrudnionych w sektorze publicznym (m.in. w transporcie publicznym i na lotniskach) w związku ze spowodowanym przez inflację szokiem cenowym domaga się zwiększenia płac o 10,5 proc., jednak nie mniej niż 500 euro miesięcznie.
Związek EVG reprezentuje natomiast około 230 tys. pracowników, m.in. Deutsche Bahn i firm autobusowych. Domaga się oni podwyżki w wysokości 12 proc. – co najmniej 650 euro miesięcznie.