Bartosz Marczuk zwolniony za artykuł o trotylu wraca do "Rzeczpospolitej"
Michał Mańkowski
22 stycznia 2013, 10:15·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 22 stycznia 2013, 10:15
Bartosz Marczuk był zastępcą redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej". Dziennikarz stracił posadę po niedawnej aferze z artykułem o trotylu na wraku tupolewa, ale teraz wraca do pracy w dzienniku. To decyzja nowego kierownictwa gazety.
Reklama.
Po aferze z artykułem o trotylu na wraku tupolewa pracę w "Rzeczpospolitej" straciło kilku dziennikarzy. Oprócz redaktora naczelnego Tomasza Wróblewskiego i autora tekstu Cezarego Gmyza z dziennika zwolniono szefa działu krajowego Mariusza Staniszewskiego oraz wicenaczlnego Bartosza Marczuka.
Ta ostatnia decyzja personalna wzbudziła sporo kontrowersji, bo Marczuk w momencie publikacji artykułu był na urlopie. Właściciel gazety odpierał te zarzuty, mówiąc, że redaktor był w redakcji podczas przygotowywania artykułu i dlatego bierze za niego odpowiedzialność.
Teraz dziennikarz wraca do pracy w "Rzeczpospolitej". A właściwie to wrócił już w poniedziałek. Bartosz Marczuk będzie zajmował się wydawaniem gazety oraz pisaniem tekstów publicystycznych. Do pracy przyjął go nowy redaktor naczelny Bogusław Chrabota – informuje Gazeta.pl, powołując się na Presserwis.
Przy zwolnieniach z "Rzepy" mówiło się także o tym, że za wspomniany artykuł pracę stracili wszyscy oprócz znajomego ministra Sikorskiego. Z pracy wyrzucono kierownictwo gazety z naczelnym Tomaszem Wróblewskim na czele. Serwis Gazeta.pl zauważył jednak, że po aferze nie poleciała głowa Andrzeja Talagi, byłego zastępcy Wróblewskiego. Mimo że Talaga nad artykułem pracował, to pracę zachował, a nawet więcej – został wtedy p.o. naczelnego.